Lekarze rodzinni "wyręczają" koronerów, by stwierdzić zgon. Żywi pacjenci muszą czekać

2022-08-11 10:00:00(ost. akt: 2022-08-15 10:25:56)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Anna Osowska, lekarka z Sępopola (pow. Bartoszycki), a jednocześnie członek zarządu FZPOZ PZ powraca do tematu instytucji koronera. Jak się okazuje, problem istnieje od lat i dotychczas nie podjęto prób jego rozwiązania.
Na ogólnie dostępnym profilu Anna Osowska 8 sierpnia zamieściła wpis, w którym zwraca uwagę na zastępowanie koronera w wystawieniu kart zgonu.



Anna Osowska problem zna „od środka”: prowadzi poradnię lekarza rodzinnego, ale też jest członkiem zarządu Porozumienia Zielonogórskiego, zrzeszającego zarządzających placówkami medycznymi.

Fot. Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie

— Sprawa ma kilka wątków — mówi lek. Marzena Bromirska, z jednej z dużych przychodni w Bartoszycach. — Problem jest organizacyjny, ponieważ w czasie, kiedy lekarz jedzie stwierdzić zgon, jego pacjenci czekają w poczekalni. Problem finansowy, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia za usługę nie płaci. Merytoryczny, jeśli pacjenta nie znamy. Jeśli chodzi o naszych pacjentów, to traktujemy wystawienie karty zgonu jako dalszą część naszej opieki nad tym pacjentem. Posiadamy jego dokumentację, wiemy na co chorował i jesteśmy w stanie odpowiednio określić przyczynę zgonu. Sprawa się komplikuje, kiedy jest to zgon nagły, w miejscu publicznym. Problem jest również kompetencyjny, ponieważ ratownik, nawet jeśli pacjent umiera w jego obecności, karty zgonu wypełnić nie może…

Wciąż obowiązują przepisy sprzed 63 lat, zgodnie z którymi kartę zgonu osobie zmarłej w mieszkaniu wystawia lekarz, u którego pacjent leczył się na miesiąc przed śmiercią, mieszka nie dalej, niż 4 kilometry od miejsca zamieszkania pacjenta i może dokonać oględzin zwłok w terminie nie dłuższym, niż 12 h od daty wezwania. Wiekowe uregulowania prawne do rzeczywistości nie przystają. W powiecie bartoszyckim czasem lekarz musi pokonać nawet 30 kilometrów, a to zabiera czas, który można poświęcić żywym pacjentom. Pacjenci w poradni są niezadowoleni, że umawiając się na godzinę muszą czekać na na swojego lekarza. Narodowy Fundusz Zdrowia z jednej strony w sprawie interweniuje, a z drugiej w umowach z poradnią jest nakaz pracy zgodnie z harmonogramem. Rodzina zmarłego przeżywa tragedię i akt zgonu jest niezbędny, by rozpocząć przygotowania do pochówku. Lekarz często znajduje się w oku cyklonu…

— Głos Porozumienia Zielonogórskiego jest ignorowany — mówi Anna Osowska, — zwłaszcza w kwestii instytucji koronera. Niestety, rodziny pogrążone w smutku swój cały żal kierują na lekarza, który jest „pod ręką”. Kiedy lekarz pokonuje nierzadko kilkanaście kilometrów od swojej poradni, w tym czasie jego pacjenci mniej lub bardziej cierpliwie czekają na jego powrót w poczekalni.

— Istnieje rozwiązanie, które rozwikła ten problem?
— Wprowadzenie koronera — dodaje Marzena Bromirska — szczególnie w przypadku, kiedy na danym terenie nie ma lekarza rodzinnego. Jednak znowu wracamy do finansowania. W niektórych powiatach koronerzy już pracują, a finansuje ich starosta. Sprawę rozwiązałoby również, gdyby ratownicy mieli uprawnienia stwierdzania zgonu w nieskomplikowanych przypadkach, np. nieskutecznej reanimacji. Lekarz musi pojechać na miejsce, by kartę zgonu wystawić.

O komentarz poprosiliśmy senator Bogusławę Orzechowską, która jest lekarzem chorób dziecięcych i zasiada w Komisji Zdrowia.
— Funkcja koronera jest całkowitą nowością w naszym prawodawstwie. Zgadzam się z argumentacją lekarzy rodzinnych, że koroner odciążyłby pracę lekarzy nie tylko w podstawowej opiece zdrowotnej, ale również w ambulatoriach. Dotychczas lekarze muszą zostawiać swoich pacjentów, aby jechać stwierdzić zgon. Funkcja koronera zdecydowanie usprawni też pracę wymiaru sprawiedliwości. Jeśli chodzi o poszerzenie kompetencji ratowników medycznych to trudno powiedzieć, czy będą oni chcieli skorzystać z takiej propozycji. Zmiany trzeba byłoby zmienić ustawowo, trudno jednak powiedzieć, kiedy to nastąpi. Obecnie mamy dużo innych ustaw, które są priorytetowe. Trudno jest więc taką propozycję wprowadzić.

Jeśli trzeba stwierdzić zgon, żywi pacjenci muszą poczekać. Ich lekarz rodzinny wyręcza bowiem nielicznych koronerów. Razem z nimi już kilkadziesiąt lat na zmianę prawa czeka środowisko medyczne.
dar


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5