Jestem konstruktywną opozycją - mówi radna Elżbieta Zabłocka

2022-06-03 10:00:00(ost. akt: 2022-06-02 15:24:40)
Elżbieta Zabłocka

Elżbieta Zabłocka

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

SAMORZĄD \\\ Elżbieta Zabłocka, związana z Koalicją Obywatelską, jest radną miasta Bartoszyce 3. kadencję. Dzięki temu z dłuższej perspektywy patrzy na bartoszyckie problemy. Rozmawiamy o miejscu Bartoszyc na mapie powiatu i województwa.
— Jest pani radną trzecią kadencję. Jaki jest na to przepis?
— Myślę, że przepisem jest uczciwość w stosunku do mieszkańców. Dołożenie wszelkich starań, aby ich problemy zostały rozwiązane i zauważone. Zwracanie uwagi na to, co jest złe bez względu na ponoszone konsekwencje.

— Czy po zmianie na stanowisku burmistrza w 2014 roku coś się zmieniło?
— Taką mieliśmy nadzieję. Poprzednia kadencja polegała na odbieraniu chęci naszej pomocy czy sugestii jako atak. Obecna kadencja jest już inna. Widać chęć współpracy po obu stronach. Trochę inna współpraca jest z innymi samorządami. Wystarczy spojrzeć na ostatnie obchody 1-3 maja. Miasto sobie, powiat sobie. Szkoda.
Fot. Dariusz Dopierała

— Opinia mieszkańców jest słyszalna?
— Trudno powiedzieć, ponieważ nie mamy informacji na ten temat. Natomiast radni obecnie częściej są słuchani przez władze miasta. Trzeba pamiętać, że głosy radnych są głosami mieszkańców.

— W czasie pani kadencji obowiązywały dwie ordynacje: większościowa i jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). Która koncepcja bardziej się sprawdza?
— W Bartoszycach i tak głosuje się na człowieka.
— W ordynacji większościowej nie zawsze tak jest.
— Zgadzam się. Z listy większościowej dostają się osoby z małą liczbą głosów. Z innej ktoś, kto ma ich kilka razy więcej, może nie wejść. Z mojego punktu widzenia JOW-y są lepsze dla społeczności. Radny musi bardziej starać się i zabiegać o elektorat. Każdy okręg ma swojego przedstawiciela, jest pełniejsza reprezentacja mieszkańców.

— Jak ocenia pani rolę i miejsce Bartoszyc na mapie powiatu i województwa?
— Bartoszyce są bardzo ładnym miastem. Mamy nową halę sportową. Mamy kwadratowy plac w centrum, o którym jedni powiedzą, że jest wspaniały, a inni, że to kamienisko. Wszędzie pokazywano Bartoszyce jako jedno z miast, które wyłożyło kamieniem miejsce, w którym wcześniej była zieleń. Podczas rewitalizacji zwracaliśmy na to uwagę i słyszeliśmy, że zieleń będzie w donicach. Jak to wygląda, wszyscy widzimy. Nie ma w mieście infrastruktury, która ściągnęłaby do nas turystów czy miłośników sportu. Jednak nasza hala sportowa powoli zaczyna żyć. Są to małe rzeczy, które promują nas na zewnątrz, jednak brakuje oferty turystycznej. Naszym naturalnym atutem jest Łyna, którą można ożywić tak, jak Krutynię.

— W przeszłości już pojawiały się pomysły oczyszczenia Łyny. Można to zrobić?
— To kwestia porozumienia pomiędzy wszystkimi samorządami położonymi wzdłuż rzeki. Warto się zastanowić, co zrobić, żeby każdy samorząd na tym skorzystał. Gdyby powstały stanice, pola namiotowe i inna baza, dając szansę na zatrzymanie się dłużej niż na jeden dzień, ściągnęłoby to turystów. Nasze położenie jest bardzo trudne. Jesteśmy blisko obwodu kaliningradzkiego, ale daleko od serca Polski. Brak chęci inwestowania w zakłady pracy myślę, że wynika właśnie z naszego położenia. Wyprodukowany towar trzeba przewieźć przez całą Polskę. A to też wpływa na rozwój naszego miasta.

— Kilka lat temu Bartoszyce miały swoje sztandarowe imprezy: Bakcyl, LOFAN. Czy w Bartoszycach jest miejsce na wydarzenie masowe, które promowałyby miasto?
— Szkoda, że te imprezy upadły. Lidzbark Warmiński ma swoje noce kabaretowe, a my możemy pochwalić się tylko dniami Bartoszyc, które, zdaniem mieszkańców, z roku na rok są coraz słabsze. Myślę, że przyczyna tkwi w środkach przeznaczanych na ten cel. Dlatego prosiłam, aby przy konstruowaniu budżetu podać zarys imprezy i potrzebne środki. Tak się nie stało. Warto byłoby odnowić dobre imprezy. Może porozumieć się z organizatorami Bakcyla, ze spadkobiercami organizatora LOFAN-u?
Elżbieta Zabłocka
Fot. Dariusz Dopierała
Elżbieta Zabłocka

— Bartoszyce mają czym się chwalić?
— Każde miasto ma się czym chwalić. Mamy spokój, bezpieczeństwo, którego w innych miastach brakuje. Mamy bardzo zdolną młodzież, nie tylko artystycznie, ale też intelektualnie. Mamy wspaniałych sportowców, którzy również promują nasze miasto. Mamy wielu społeczników, którzy pracują z młodzieżą. Wspaniałych seniorów m.in. z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Mamy grupę Barcja, która jest znana w kraju. Może właśnie spróbować zasłynąć z poezji? Może zorganizować konkursy literackie ogólnopolskie?

— Takie pomysły były w latach 90. i na pomysłach się skończyło.
— Każdego roku są inne pomysły, i dobrze. Ważne, żeby wreszcie trafić z pomysłem w to, co będzie fajną wizytówką naszego miasta. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwe, ale warto próbować. Może bardziej zaangażować naszą kreatywną młodzież?

— Mamy wschodni szlak rowerowy Green Velo, jesteśmy miasteczkiem Cittaslow. Potrafimy z tego korzystać?
— Trudno powiedzieć, czy wykorzystujemy maksymalnie swoje możliwości. O to należałoby zapytać burmistrza. Myślę, że w dzisiejszych czasach trzeba skupić się na rekreacji. Każda droga powinna mieć ścieżkę rowerową, co u nas właśnie się dzieje. Z sieci miast Cittaslow pozyskujemy dotacje do inwestycji, organizowane są kiermasze. Czy można coś więcej? Nie wiem. Radni nie o wszystkim są informowani.

— W mieście mamy rzeczywiście dużo inwestycji: most, hala sportowa, kwadrat. Jednak pomimo niskiej inflacji w czasie tych inwestycji koszty okazały się wyższe od planowanych.
— Popełniono ten sam błąd. Jeżeli przerywa się inwestycje i na plac budowy wchodzi nowy wykonawca, inwestor ma nóż na gardle i efektem tego są wyższe ceny. Błędy były na samym początku, przy przetargach, na co zwracaliśmy uwagę jako radni. Mówiliśmy o tym, jednak nasz głos nie był słyszalny. Na razie plac świetnie wygląda, obserwuję jednak, że miasta, które zabetonowały swoje rynki, teraz wprowadzają tam więcej zieleni.
Elżbieta Zabłocka
Fot. Dariusz Dopierała
Elżbieta Zabłocka

— Niektórzy mieszkańcy mogą mieć wrażenie, że pani postawa w trzeciej kadencji jest inna od dotychczasowej. Skończyła się rola w opozycji?
— Nie. Jestem opozycją konstruktywną. Jeżeli jest coś złego, zwracam na to uwagę i robię to do dziś. Jeżeli jest OK, to nie ma powodów do negowania. Dzięki ministerialnym dotacjom wysokie zadłużenie miasta nie rośnie, co jest dla nas bardzo ważne. Nie jest to pocieszające, bo odsetki od kredytów cały czas rosną, ale musimy zmierzyć się z tym, co mamy i starać się oszczędnie dysponować środkami.

— Za rok będą wybory i ludzie zaczynają trochę inaczej reagować? Postawy się polaryzują?
— Myślę, że tak. Wiele osób zaczyna inaczej pracować, zauważać rzeczy ważne i mniej ważne, czego do tej pory nie robili. Spotykać się z mieszkańcami. Dla mnie każdy miesiąc jest taki sam. Nie zwracam uwagi na to, czy zbliżają się wybory, czy to początek kadencji. Pracuję tak samo.
Dariusz Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5