Po rajdzie terenowym czas na szutry

2022-05-20 14:00:00(ost. akt: 2022-05-20 09:04:10)

Autor zdjęcia: archiwum teamu

SPORTY MOTOROWE\\\ Rajd Baja Borne Sulinowo, druga runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, zakończył się zwycięstwem Krzysztofa Hołowczyca, natomiast w cyklu Dacia Duster Motrio Cup triumfowali Maciej Grabowski i Adam Binięda.
Rajd zorganizowano w Bornem Sulinowie, gdzie przez kilkadziesiąt lat stacjonowała „bratnia” armia radziecka, która obecnie „bratniej pomocy” udziela Ukrainie, mordując, gwałcąc oraz kradnąc lodówki, pralki i muszle klozetowe. W 1992 roku ruskie śmierdzące onuce opuściły nasz kraj, dzięki czemu Borne Sulinowo przeszło w polskie ręce (do 1945 roku rządzili tam Niemcy) i wreszcie pojawiło się na... mapie Polski. Wcześniej oficjalnie nie było takiej miejscowości - tak jak Londynu w pewnej polskiej komedii.
Okoliczne tereny upodobali sobie miłośnicy jazdy po wertepach i wybojach, w efekcie Baja Borne Sulinowo stało się drugą rundą Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Rajd składał się z czterech odcinków specjalnych o łącznej długości ponad 200 km. Imprezę otworzył 17-kilometrowy odcinek kwalifikacyjny, który „Hołek” wygrał z 11-sekundową przewagą.

Właściwa część rajdu rozpoczęła się następnego dnia, w którym załogi miały do przejechania trzy odcinki specjalne. Znowu w głównej roli wystąpił olsztynianin, który na mecie powiedział: - Cieszę się z wygranej. Mieliśmy z Łukaszem (Łukasz Kurzeja to pilot Hołowczyca - red.) bardzo dobre tempo i kontrolowaliśmy naszą przewagę. Na dwóch ostatnich odcinkach awarii uległa skrzynia biegów i jechaliśmy bez czwartego biegu, ale - jak widać - daliśmy radę. Rajd był ciekawy, a zmienna charakterystyka odcinków specjalnych z pewnością mogła podobać się zarówno zawodnikom, jak i kibicom. Pomimo tego że odcinki nie były bardzo długie, to jednak były wymagające dla kierowców i samochodów. Mam nadzieję, że Borne Sulinowo na stałe zagości w kalendarzu mistrzostw Polski - zakończył Hołowczyc, który w tym sezonie broni mistrzowskiego tytułu.
Baja Borne Sulinowo była także drugą eliminacją cyklu Dacia Duster Motrio Cup. Co prawda rajd nie był zbyt długi, ale na trasie sporo się działo. Odcinek kwalifikacyjny wygrał Bartosz Wajzer, ale następnego dnia zaczął zbyt agresywnie, co skończyło się uszkodzeniem koła i przymusowym postojem. W tej sytuacji na prowadzenie wyszła załoga Maciej Grabowski-Adam Binięda, która wygrała także trzeci odcinek specjalny. Ostatecznie siedlecko-bartoszycka załoga - reprezentująca barwy zespołu Hołowczyc Racing - prowadzenie utrzymała do końca rajdu, jednocześnie zajmując trzecie miejsce w klasie T2.

- Cieszy wynik, ale również tempo, które zaprezentowaliśmy - przyznał Adam Binięda, pilot z Bartoszyc. - Założyliśmy sobie przed zawodami, że od początku spróbujemy pojechać bardzo szybko, bo przy takiej konfiguracji odcinków potem nie będzie gdzie odrabiać straconych sekund. No i dokładnie swój plan zrealizowaliśmy - z dumą stwierdził Binięda, który wraz z Grabowskim rozpoczął rajd od drugiego miejsca na odcinku kwalifikacyjnym.

- Mieliśmy tylko sekundę straty do lidera, którą szybko z nawiązką odrobiliśmy. Drugi dzień był jednak trudny, bo organizatorzy przygotowali bardzo wymagającą trasę. Poza tym spodziewaliśmy się, że trzy przejazdy spowodują duże zniszczenia nawierzchni drogi, w efekcie na ostatnim oesie nie będzie warunków do odrabiania strat. Dlatego wcześniej trzeba było wypracować sobie odpowiednią przewagę nad rywalami. I tak też staraliśmy się zrobić, ale poziom sportowy w Pucharze Dacii jest na tyle wysoki i wyrównany, że trudno jest tak odskoczyć rywalom, by potem jedynie spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na trasie. Poza tym pod koniec rajdu staraliśmy się zachować równowagę między szybką i bezpieczną jazdą, by uniknąć przykrych niespodzianek w postaci opon przebitych na wystających korzeniach lub kamieniach, których przybywało z każdym kolejnym przejazdem. A że pułapek tych udało się uniknęliśmy, dodając jednocześnie do tego szybkie tempo, więc na mecie mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa - stwierdził bartoszycki pilot, który już myśli o starcie w Rajdzie Podlaskim (21-22 maja).

Przypominamy, że Rajd Podlaski, wracający do kalendarza mistrzostw Polski po 55 latach, otworzy szutrową część sezonu RSMP. Kolejne szutrowe imprezy to Rajd Polski - będący zarazem rundą mistrzostw Europy, oraz rozgrywany na Litwie Rajd Zemaitija.
Tym razem jednak Binięda usiądzie na prawym fotelu obok Grzegorza Grzyba, utytułowanego kierowcy rajdowego, m.in. dwukrotnego mistrza Polski. Ich „bronią” będzie natomiast Skoda Fabia R5, czyli auto z najwyższej rajdowej półki.

- Będzie to dla mnie duże wyzwanie oraz niesamowita rajdowa przygoda - przyznał Adam Binięda. - Grześka nie trzeba przedstawiać, zna go przecież każdy rajdowy kibic w Polsce. Będzie to nasz pierwszy start, a poza tym dla mnie będzie to także debiut w aucie klasy R5. Przed zawodami zaliczymy dwa dni testów na Warmii, więc będziemy dobrze przygotowani. Na Podlaskim niewątpliwie będzie szybko, dreszczyk emocji pewnie lekki też będzie, ale nie zmienia to naszego nastawienia: jedziemy tam powalczyć o wysokie miejsce.
Na Podlasiu kierowcy przejadą dziewięć oesów - łącznie będzie to ponad 100 km widowiskowego ścigania na luźnej nawierzchni.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5