Ptaki powiatu bartoszyckiego: puszczyk
2022-03-08 10:00:00(ost. akt: 2022-03-09 12:43:07)
PRZYRODA || Powiat bartoszycki jest terenem cennym przyrodniczo. Paweł Ulaniuk, Jarosław Pastuła, Marek Bebłot i Andrzej Grabowski z naszą przyrodą są za pan brat. Dzięki nim przybliżamy naszym czytelnikom ptaki i przyrodę.
— W dzisiejszym cyklu przyrodniczym — mówi Marek Bebłot — opowiemy o najpospolitszej sowie z rodziny puszczykowatych, a jest nią puszczyk Strix aluco. Sowa ta upodobała sobie, poza lasami, również ekosystem miast.
Właśnie na przełomie lutego i marca rozpoczyna się okres lęgowy i można usłyszeć pohukiwania samców, które w taki sposób oznajmia innym samcom, że ten teren jest zajęty. Bardzo często można usłyszeć charakterystyczne uu u uuu głównie na cmentarzach, starych dziuplastych alejach, starych szopach itp.
Pradawni poganie wierzyli, że sowy to demony i zwiastują nieszczęście. Niestety jako ludzie mieliśmy i mamy tendencję do wymyślania, różnych zjawisk, sytuacji, których nie znamy jako coś złego i niedobrego. Takim właśnie przykładem są sowy m.in. puszczyki, które polują w nocy np. na cmentarzach, a ich ofiarami stają się głównie gryzonie.
A sowy są naszymi sprzymierzeńcami, właśnie dlatego, że żywią się głównie drobnymi gryzoniami, których na cmentarzach nie brakuje.
A sowy są naszymi sprzymierzeńcami, właśnie dlatego, że żywią się głównie drobnymi gryzoniami, których na cmentarzach nie brakuje.
Puszczyki gniazdują głównie w dziuplach starych drzew, ale zdarza im się w szopach, strychach oraz wieżach kościelnych.
Puszczyk nie jest ptakiem szczególnie unikalnym, jednak trudno go dostrzec.
— Puszczyka ostatnio widziałem u siebie w nocy przez okno w sypialni — mówi Jarosław Pastuła. — Za oknem mam wysoki świerk i puszczyk usiadł prawie na samym jego szczycie. Wziąłem aparat, żeby zrobić zdjęcie chociaż konturów, lecz niestety był szybszy. Podstawowym problemem jest to, że puszczyk jest aktywny głównie w nocy. Dlatego też wszystkie sowy są dosyć trudne do obserwacji. Często w dzień nie zauważamy go, bo siedzi w dziupli.
Swoją przygodę z puszczykiem przedstawił również Andrzej Grabowski, który od 23 kwietnia 2020 obserwował i fotografował rodzinę puszczyków. Wspólnie z Markiem Bebłotem wpadli na pomysł adopcji wyczerpanego malucha, który otrzymał imię Luk. Jego przyrodnie otrzymało imiona: Ganimedes i Miranda.
Swoją przygodę z puszczykiem przedstawił również Andrzej Grabowski, który od 23 kwietnia 2020 obserwował i fotografował rodzinę puszczyków. Wspólnie z Markiem Bebłotem wpadli na pomysł adopcji wyczerpanego malucha, który otrzymał imię Luk. Jego przyrodnie otrzymało imiona: Ganimedes i Miranda.
Nie jest to jedyna przygoda Andrzeja Grabowskiego z puszczykiem w tle.
— Pewnego dnia skontaktował się ze mną filmowiec przyrody, Ireneusz Dziugieł Przyjechał do Bisztynka z żoną i kamerą, by filmować „moje” puszczyki. Kojarzyłem go z twarzy, ale nie potrafiłem określić skąd? Podczas rozmowy udało nam się dojść, że Ireneusz był wykładowcą w szkole policyjnej w Szczytnie, w której się uczyłem. Pamiętam tę sytuację. Poszedłem na zajęcia. Wykładowca zapytał, czy jest tu ktoś z Bisztynka i jeśli tak, to niech zostanie po zajęciach. Zapytał mnie wtedy o polder Sątopy-Samulewo, czy warto tam pojechać? Moja przygoda z fotografią przyrody zaczęła się dużo później.
— Pewnego dnia skontaktował się ze mną filmowiec przyrody, Ireneusz Dziugieł Przyjechał do Bisztynka z żoną i kamerą, by filmować „moje” puszczyki. Kojarzyłem go z twarzy, ale nie potrafiłem określić skąd? Podczas rozmowy udało nam się dojść, że Ireneusz był wykładowcą w szkole policyjnej w Szczytnie, w której się uczyłem. Pamiętam tę sytuację. Poszedłem na zajęcia. Wykładowca zapytał, czy jest tu ktoś z Bisztynka i jeśli tak, to niech zostanie po zajęciach. Zapytał mnie wtedy o polder Sątopy-Samulewo, czy warto tam pojechać? Moja przygoda z fotografią przyrody zaczęła się dużo później.
dar
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez