4 lutego Rosjanie weszli do Bartoszyc
2022-02-04 08:00:00(ost. akt: 2022-02-04 09:43:27)
HISTORIA || Przełom stycznia i lutego 1945 roku w historii naszego powiatu zapisał się jako wyzwolenie. Ocenom historyków pozostawiamy, czy faktycznie było to wyzwolenie, czy może zniewolenie. Przypomnijmy sam fakt wejścia na teren naszego powiatu wojsk radzieckich.
Temat wejścia Rosjan do Bartoszyc omawialiśmy na łamach "Gońca Bartoszyckiego" wielokrotnie. Ocenom historyków pozostawiamy, czy faktycznie było to wyzwolenie, czy może zniewolenie?. Tym razem o historii rozmawiamy z Markiem Kwilińskim, prezesem Bartoszyckiego Stowarzyszenia Historyczno - Eksploracyjnego "Rosenthal", autorem opowiadania „Zwiad”.
— Gratuluję pomysłu i znajomości realiów wejścia wojsk radzieckich do Bartoszyc. W opowiadaniu „Zwiad” opisuje pan historię „zdobywania” Bartoszyc. Na ile jest to fikcja, a na ile prawda?
— Dziękuję bardzo. Autentyczny jest oddział zwiadowców opisany w dokumentach radzieckich oraz opisane w opowiadaniu walki, w tym walka o południowe krańce miasta oraz dworzec. Na dworcu zatrzymano transport kolejowy z uzbrojeniem i zaopatrzeniem, którego nie zdążono ewakuować, jak z resztą wielu innych wzdłuż linii kolejowej np. w Różynie Warmińskiej wojska niemieckie utraciły składy uszkodzonych czołgów. Prawdziwe są także tożsamości bohaterów. Ich nazwiska przewijają się w raportach. Ubarwieniem jest np. informacja o chłopcach – dezerterach, powieszonych w bramie więzienia. Chociaż takie rzeczy się zdarzały i jest to udokumentowane. Do wojska brano coraz młodszych i coraz starszych mężczyzn. Od 44 do 45 roku wiek mobilizacyjny został obniżony do 16 lat, chociaż do wojska wcielano również młodszych jak i ponad 60-letnich mężczyzn. Nie wszyscy jednak chcieli walczyć.
— Dziękuję bardzo. Autentyczny jest oddział zwiadowców opisany w dokumentach radzieckich oraz opisane w opowiadaniu walki, w tym walka o południowe krańce miasta oraz dworzec. Na dworcu zatrzymano transport kolejowy z uzbrojeniem i zaopatrzeniem, którego nie zdążono ewakuować, jak z resztą wielu innych wzdłuż linii kolejowej np. w Różynie Warmińskiej wojska niemieckie utraciły składy uszkodzonych czołgów. Prawdziwe są także tożsamości bohaterów. Ich nazwiska przewijają się w raportach. Ubarwieniem jest np. informacja o chłopcach – dezerterach, powieszonych w bramie więzienia. Chociaż takie rzeczy się zdarzały i jest to udokumentowane. Do wojska brano coraz młodszych i coraz starszych mężczyzn. Od 44 do 45 roku wiek mobilizacyjny został obniżony do 16 lat, chociaż do wojska wcielano również młodszych jak i ponad 60-letnich mężczyzn. Nie wszyscy jednak chcieli walczyć.
— Jak przebiegało zdobywanie Bartoszyc?
— 30 stycznia Rosjanie zdobyli Bisztynek. Sępopol był zdobyty 2 lutego. 1 lutego wojska rosyjskie pojawiły się na przedpolach miasta w okolicach Połęcza oraz w Szwarunach, gdzie rozstawiły swoją artylerię, okrążając Bartoszyce od południa. Zmierzały tutaj dwie armie Trzeciego Frontu Białoruskiego, przy czym jedna z nich, 31 Armia, nacierała południową stroną i dotarła do Górowa Iławeckiego. W rejonie Bartoszyc walczyły wojska 2 Gwardyjskiej Armii a dokładniej oddziały wchodzące w skład 60 Korpusu tej Armii. W tym czasie Rosjanie nie stosowali już taktyki, znanej nam z filmów, przedstawiających nacierających falami setek żołnierzy. Dążyli natomiast do okrążenia miasta i zamknięcia obrońców w kotle. Widząc położenie w jakim się znaleźli, obrońcy najczęściej się wycofywali lub kapitulowali. Pod Bartoszycami Rosjanie również zastosowali ten manewr jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Aby zamknąć kocioł od zachodu, sforsowali Łynę na wysokości miejscowości Ardapy, lecz w okolicach wsi Ardapy, Spytajny i Łojdy natrafili tu za zaciekłą obronę wojsk niemieckich, które osłaniały wycofujące się w kierunku Królewca części oddziałów niemieckich opuszczających miasto. Trzeciego lutego odcięto linię kolejową do Królewca na wysokości wsi Przewarszyty. Trzy dni Rosjanom zajęło opanowanie zachodnich krańców miasta. Bartoszyce skapitulowały dopiero 4 lutego. Po zdobyciu Bartoszyc wycofujący się Niemcy wysadzili most na Łynie, który był miejscu naszego starego żelaznego. Saperzy rosyjscy w ciągu 8 godzin odbudowali most i ruszyli na północ lecz pojawił się jeszcze jeden problem. Na kilka dni zatrzymały ich umocnienia Trójkąta Lidzbarskiego. Chociaż mocno przestarzałe i nie do końca przygotowane do obrony, stanowiły dla Niemców jedyną szansę na opóźnienie marszu Rosjan. Linia schronów zatrzymała nacierających na kilka długich dni w rejonie wsi Kiertyny, Tolko i Wojciechy. Do Pruskiej Iławy doszli dopiero 9 lutego.
— 30 stycznia Rosjanie zdobyli Bisztynek. Sępopol był zdobyty 2 lutego. 1 lutego wojska rosyjskie pojawiły się na przedpolach miasta w okolicach Połęcza oraz w Szwarunach, gdzie rozstawiły swoją artylerię, okrążając Bartoszyce od południa. Zmierzały tutaj dwie armie Trzeciego Frontu Białoruskiego, przy czym jedna z nich, 31 Armia, nacierała południową stroną i dotarła do Górowa Iławeckiego. W rejonie Bartoszyc walczyły wojska 2 Gwardyjskiej Armii a dokładniej oddziały wchodzące w skład 60 Korpusu tej Armii. W tym czasie Rosjanie nie stosowali już taktyki, znanej nam z filmów, przedstawiających nacierających falami setek żołnierzy. Dążyli natomiast do okrążenia miasta i zamknięcia obrońców w kotle. Widząc położenie w jakim się znaleźli, obrońcy najczęściej się wycofywali lub kapitulowali. Pod Bartoszycami Rosjanie również zastosowali ten manewr jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Aby zamknąć kocioł od zachodu, sforsowali Łynę na wysokości miejscowości Ardapy, lecz w okolicach wsi Ardapy, Spytajny i Łojdy natrafili tu za zaciekłą obronę wojsk niemieckich, które osłaniały wycofujące się w kierunku Królewca części oddziałów niemieckich opuszczających miasto. Trzeciego lutego odcięto linię kolejową do Królewca na wysokości wsi Przewarszyty. Trzy dni Rosjanom zajęło opanowanie zachodnich krańców miasta. Bartoszyce skapitulowały dopiero 4 lutego. Po zdobyciu Bartoszyc wycofujący się Niemcy wysadzili most na Łynie, który był miejscu naszego starego żelaznego. Saperzy rosyjscy w ciągu 8 godzin odbudowali most i ruszyli na północ lecz pojawił się jeszcze jeden problem. Na kilka dni zatrzymały ich umocnienia Trójkąta Lidzbarskiego. Chociaż mocno przestarzałe i nie do końca przygotowane do obrony, stanowiły dla Niemców jedyną szansę na opóźnienie marszu Rosjan. Linia schronów zatrzymała nacierających na kilka długich dni w rejonie wsi Kiertyny, Tolko i Wojciechy. Do Pruskiej Iławy doszli dopiero 9 lutego.
— Wejście Rosjan oznaczało grabieże?
— Na pewno były, jednak niekoniecznie pojawiły się wraz z pierwszą grupą Rosjan, a z kolejną linią frontu. Najpierw szli frontowcy, potem oficjalne brygady trofiejne, a po wojnie już szabrownicy. Jednak do takich źródeł nie udało nam się jednak dotrzeć. Rosjanie o tym nie wspominają, a Niemcy jeszcze milczą. W publikacjach z tego okresu pojawia się problem wybuchania pożarów w różnych częściach miasta. Winą obarczano szabrowników oraz pędzących po kryjomu bimber, chociaż to najczęściej pijani Rosjanie podpalali dla zabawy budynki.
— Na pewno były, jednak niekoniecznie pojawiły się wraz z pierwszą grupą Rosjan, a z kolejną linią frontu. Najpierw szli frontowcy, potem oficjalne brygady trofiejne, a po wojnie już szabrownicy. Jednak do takich źródeł nie udało nam się jednak dotrzeć. Rosjanie o tym nie wspominają, a Niemcy jeszcze milczą. W publikacjach z tego okresu pojawia się problem wybuchania pożarów w różnych częściach miasta. Winą obarczano szabrowników oraz pędzących po kryjomu bimber, chociaż to najczęściej pijani Rosjanie podpalali dla zabawy budynki.
— Jakie były zniszczenia?
— Na pewno ucierpiały wszystkie okoliczne wsi jak i same Bartoszyce. Ostrzał artyleryjski południowej strony miasta trwał 3 dni i praktycznie stara zabudowa nie istnieje. Kilka ulic znikło bezpowrotnie. Sam Rynek Bartoszyc został zniszczony przede wszystkim w czasie walk, w wyniku ostrzału artylerii, podobnie jak zabudowania znajdujące się w ciągu ulicy Bema od Rynku do mostu. Z kolei północna część miasta mocno ucierpiała od nalotów bombowych lotnictwa, z racji umieszczenia przez wojska niemieckie oddziałów artylerii w tych okolicach
— Na pewno ucierpiały wszystkie okoliczne wsi jak i same Bartoszyce. Ostrzał artyleryjski południowej strony miasta trwał 3 dni i praktycznie stara zabudowa nie istnieje. Kilka ulic znikło bezpowrotnie. Sam Rynek Bartoszyc został zniszczony przede wszystkim w czasie walk, w wyniku ostrzału artylerii, podobnie jak zabudowania znajdujące się w ciągu ulicy Bema od Rynku do mostu. Z kolei północna część miasta mocno ucierpiała od nalotów bombowych lotnictwa, z racji umieszczenia przez wojska niemieckie oddziałów artylerii w tych okolicach
— Dotarł Pan do mieszkańców z tamtych lat?
— Niestety nie. Być może za późno zacząłem interesować się tym tematem.
— Niestety nie. Być może za późno zacząłem interesować się tym tematem.
— Jak wyglądała struktura ludności po „wyzwoleniu”?
— Miasto po zdobyciu było zarządzane przez Rosjan. Polskie władze dopiero się organizowały. Piątego czerwca do Bartoszyc przybyła ekipa przedstawicieli władz Polski a 15 czerwca 1945 roku, komendant wojenny miasta, major Malikow uroczyście przekazał władzę polskim.
— Miasto po zdobyciu było zarządzane przez Rosjan. Polskie władze dopiero się organizowały. Piątego czerwca do Bartoszyc przybyła ekipa przedstawicieli władz Polski a 15 czerwca 1945 roku, komendant wojenny miasta, major Malikow uroczyście przekazał władzę polskim.
— Jak zachowała się ludność Bartoszyc?
— W okolicznych gospodarstwach pracowało wielu robotników przymusowych różnych narodowości. Polscy robotnicy raczej nie uciekali, ale czekali na nadchodzące wydarzenia. Zdarzało się, że razem z gospodarzami ewakuowali się stąd jeńcy francuscy i belgijscy do których dochodziły słuchy, że Rosjanie z sobie tylko znanych powodów źle ich traktują. Niestety „zdobywcy” potrafili traktować wszystkich jednakowo, ustawiając pod ścianą robotników różnych narodowości. Tu chciałbym odesłać do lektury książki Pana Leszka Bakuna „Bolcia”, będącej zapisem wspomnień jego matki. Życie robotników przymusowych w gospodarstwach około bartoszyckich oraz realia „wyzwolenia” przez Rosjan jest tam doskonale ukazane.
Pomijając niemieckich mieszkańców miasta, którzy nie zdecydowali się ewakuować już w drugiej połowie lutego do Bartoszyc wracała ludność niemiecka, której ucieczka została zablokowana w okolicach Górowa Iławeckiego, Pieniężna czy Pruskiej Iławki. W późniejszym okresie nawet spod Elbląga. W zamian za wyżywienie pracowali przy odgruzowaniu i oczyszczaniu miasta z trupów, padliny. Do maja zarejestrowano w mieście prawie trzy tysiące mieszkańców niemieckich. Zachowały się materiały o wojskowym obozie jenieckim w pobliskich Łojdach, gdzie obecnie jest gospodarstwo rolne. Obóz funkcjonował do czerwca 45 roku. Do dzisiaj stoją tam baraki, w których prawdopodobnie byli przetrzymywani żołnierze i część ludności. Zachowały się dwa zdjęcia obozu zrobione po kryjomu przez jednego z jeńców, a sam obóz pojawia się w spisie obozów jenieckich. Nie wiemy co działo się w budynku więzienia do 1947 roku, do czasu przekazania władzom polskim.
— W okolicznych gospodarstwach pracowało wielu robotników przymusowych różnych narodowości. Polscy robotnicy raczej nie uciekali, ale czekali na nadchodzące wydarzenia. Zdarzało się, że razem z gospodarzami ewakuowali się stąd jeńcy francuscy i belgijscy do których dochodziły słuchy, że Rosjanie z sobie tylko znanych powodów źle ich traktują. Niestety „zdobywcy” potrafili traktować wszystkich jednakowo, ustawiając pod ścianą robotników różnych narodowości. Tu chciałbym odesłać do lektury książki Pana Leszka Bakuna „Bolcia”, będącej zapisem wspomnień jego matki. Życie robotników przymusowych w gospodarstwach około bartoszyckich oraz realia „wyzwolenia” przez Rosjan jest tam doskonale ukazane.
Pomijając niemieckich mieszkańców miasta, którzy nie zdecydowali się ewakuować już w drugiej połowie lutego do Bartoszyc wracała ludność niemiecka, której ucieczka została zablokowana w okolicach Górowa Iławeckiego, Pieniężna czy Pruskiej Iławki. W późniejszym okresie nawet spod Elbląga. W zamian za wyżywienie pracowali przy odgruzowaniu i oczyszczaniu miasta z trupów, padliny. Do maja zarejestrowano w mieście prawie trzy tysiące mieszkańców niemieckich. Zachowały się materiały o wojskowym obozie jenieckim w pobliskich Łojdach, gdzie obecnie jest gospodarstwo rolne. Obóz funkcjonował do czerwca 45 roku. Do dzisiaj stoją tam baraki, w których prawdopodobnie byli przetrzymywani żołnierze i część ludności. Zachowały się dwa zdjęcia obozu zrobione po kryjomu przez jednego z jeńców, a sam obóz pojawia się w spisie obozów jenieckich. Nie wiemy co działo się w budynku więzienia do 1947 roku, do czasu przekazania władzom polskim.
— Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez