Sprawa gołębnika w Bartoszycach zbliża się do smutnego końca

Pan Jan otrzymał z Urzędu Miasta zgodę na odroczenie terminu likwidacji gołębnika do zakończenia okresu godowego, czyli około siódmego września.

— Najbardziej mnie boli decyzja burmistrza o likwidacji gołębnika. Gołębie były tutaj ponad 50 lat i w ciągu jednej minuty decyzja została zmieniona. Widzę, że nie mam już siły przebicia, dlatego będę powoli kapitulował. Poddaję się, bo nie mam już szans... Czuję się, jakby ktoś postawił mnie pod ścianą gołębnika i kazał rozstrzelać. Gołębnik jak słyszę nie jest moją własnością, dlatego nie będę go rozbierał, a jedynie wyprowadzę z niego gołębie.

Pan Jan zwraca uwagę na to, że uchwała wspólnoty mieszkaniowej została podjęta w 2018 roku. Jeśli to możliwe, gołębiarz chciałby, aby wspólnota ponownie przegłosowała sprawę likwidacji gołębnika. Czuje się rozgoryczony, jeśli chodzi o podejście urzędników.

— Na ulicy ludzie mnie pytają, o co tutaj chodzi? — mówi gołębiarz. — Nie jest to miłe, bo zajmowałem się gołębiami kilkadziesiąt lat. Nie mogę powiedzieć, że ktokolwiek z władz samorządowych chciał mi pomóc w tej sprawie. Z urzędnikami nie ma żadnej współpracy. Przed wyborami wszyscy mówią ładne słowa i składają deklaracje, ale po wyborach człowiek jest sam i czuje się jak intruz w Urzędzie Miasta.

Na zakończenie rozmowy Pan Jan prosił, by koniecznie napisać o jego podziękowaniach.

— Dziękuję redakcji "Gońca Bartoszyckiego" za pomoc w nagłośnieniu mojej sprawy. Pomagaliście mi w tych najgorszych dla mnie chwilach, jeśli chodzi o likwidację gołębnika.
dar

Nasze publikacje w tej sprawie:
Po 40 latach pan Jan musi zlikwidować gołębnik
Pan Jan szuka ludzi o gołębich sercach