Katyń 1940: rozstrzelane polskie nadzieje - aktualizacja

2021-04-13 09:25:00(ost. akt: 2021-04-14 08:16:10)
Katyń 1940: rozstrzelane polskie nadzieje

Katyń 1940: rozstrzelane polskie nadzieje

Autor zdjęcia: Piotr Wyszyński

Dzisiaj ukazał się film upamiętniający rocznicę Zbrodni Katyńskiej. Na zlecenie Starosty Bartoszyckiego powstał krótki, wzruszający film, przygotowany przez Wiesława Jackowskiego. O bolesnej historii zbrodni Katyńskiej nie wolno zapominać.
Inicjatywa Starosty Jana Zbigniewa Nadolnego, by przypomnieć o wydarzeniu, dotyka bardzo ważnych i bolesnych kart historii. Zbrodnia Katyńska przez wiele lat była przemilczana. Warto i trzeba o niej mówić. Co ważne, w taki sposób, który budzi w nas emocje.

— Ponieważ jest czas pandemii — mówi Zbigniew Nadolny, starosta bartoszycki — i nie możemy w bardziej rozbudowany logistycznie sposób obchodzić-upamiętniać tej jednej z najtragiczniejszych kart w polskiej historii, Zbrodni Katyńskiej uzgodniliśmy z reżyserem, by powstał taki przekaz, który wryłby się w pamięć i pozostał w niej na długo. Tak powstał ten bardzo emocjonalny film, oddający w swojej sentencjonalnej treści grozę i tragedię tamtych dni. Każda rocznica tej zbrodni zasługuje na naszą pamięć.

W projekcie wystąpili rekonstruktorzy z Grupy Historycznej Ostpreussen, Leszek Mackiel z Bartoszyckiego Stowarzyszenia Historyczno - Eksploracyjnego "Rosenthal" oraz Luiza w roli córeczki jednego z zamordowanych w Katyniu. Zdjęcia wykonał Piotr Wyszyński.

O filmie i jego kulisach rozmawiamy z reżyserem, Wiesławem Jackowskim, olsztyńskim producentem filmowym.

— Historia jest wymyśloną fikcją, stworzoną na podstawie wymyślonego w krótkim czasie scenariusza. Wszystko to działo się bardzo szybko. Pomysł Jana Nadolnego, bartoszyckiego starosty w ciągu dwóch dni przerodził się w scenariusz. Na początku miał to być wywiad. Jednak mając doświadczenie w produkcji i reżyserowaniu rekonstrukcji, zaproponowałem paradokument. Zamawiający otrzymał zupełnie inną treść i to doskonale się sprawdza.

— Skąd wziął się pomysł akurat na taką formę filmu oraz bartoszycki areszt?
— Bartoszycki areszt znam, ponieważ kręciłem w nim teledysk dla olsztyńskiego rapera "Dzikiego". Ekipę z kolei poznałem na planie nagranego z okazji Święta Niepodległości paradokumentu na potrzeby Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej.

— Film, pomimo tego, że jest krótki, robi wrażenie...
— Zgadza się. To efekt doskonałej współpracy i profesjonalizmu. Na planie obu produkcji wystąpiły częściowo te same osoby, choć w rolach "odwróconych". W dokumencie na temat Święta Niepodległości rekonstruktorzy grali żołnierzy Wermachtu. W tym dokumencie żołnierzy NKWD.

— Proszę opowiedzieć o rekonstruktorach.
— Świetnie się z tymi ludźmi pracuje. To są profesjonaliści, doskonale znający realia rekonstruowanej epoki. Oni sami pilnują, żeby realia były oddane najwierniej. Kiedy mówiłem im o tym, że potrzebujemy mundurów z 1940 roku usłyszałem, że przecież wtedy NKWD otrzymało nowe mundury. Na planie filmowym są rewelacyjni. Dodatkowo rekonstruktorzy doskonale odzwierciedlili realia. To ważne podczas tego typu projektów.

— Wspominał Pan o krótkim czasie realizacji...
— Czasu było bardzo mało, ale jestem do tego przyzwyczajony. Łatwiej jest mi się zorganizować. Film, który trwa niecałe trzy minuty wymagał czterech godzin. Przygotowanie odpowiedniej sali, która będzie odzwierciedlała realia lat czterdziestych ubiegłego wieku. Charakteryzacja Leszka Mackiela (Bartoszyckie Stowarzyszenie Historyczno - Eksploracyjne "Rosenthal") trwała około godziny. Samo nagranie w pomieszczeniach aresztu w Bartoszycach zajęło około czterech godzin. W niedzielę dokręciliśmy wypowiedź Starosty Bartoszyckiego.

— Jak duży zespół pracował nad projektem?
— W nagraniu brało udział czterech rekonstruktorów, młoda dziewczynka Luiza, która na plan przyjechała z mamą oraz bratem oraz dźwiękowiec i profesjonalny fotograf. Luiza ma na głowie wianek, który nosiły dziewczynki i młode kobiety w latach dwudziestych. Został wykonany profesjonalnie przez panią zajmującą się rękodzielnictwem.

[b]— Co najważniejszego jest w tym projekcie dla Pana? [/b]
— Dla mnie projekt jest ważny szczególnie dlatego, że w lutym w stanie ciężkim trafiłem z zakażeniem COVID-em do szpitala w Ostródzie. To mój pierwszy film po chorobie.

Rozmowy z uczestnikami oraz zdjęcia opublikujemy wkrótce.


Dariusz Dopierała

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5