Z Ukrainy przywiózł złoto, a teraz ze Słowacji srebro mistrzostw świata w trójboju siłowym

To były MŚ federacji GPC. Przeprowadzono je w miejscowości Nove Zamki. Makarewicz startował w kat. do 140 kg powyżej 40 lat, a swój start zakończył zdobyciem srebrnego medalu. Jego końcowy wynik to 790 kg. Złożyły się na niego 300 kg w przysiadzie, 220 kg w wyciskaniu na ławeczce oraz 270 w martwym ciągu.

W swojej kategorii Makarewicz walczył z reprezentantem gospodarzy. Po przysiadzie Słowak prowadził różnicą 15 kg, po drugiej konkurencji jego przewaga spadła do 10 kilo. O pierwszym miejscu miał zdecydować martwy ciąg.

— Obaj zaczęliśmy tak samo, od 250 kilogramów. Później on podał 280, a ja 270. On nie zaliczył, ja tak. W trzeciej próbie Słowak jednak zaliczył 280, więc ja poszedłem na 290 kilo. Ciężar podniosłem, ale sędziowie nie zaliczyli mi tej próby, bo sztanga mi "stanęła". W żadnym momencie boju nie może ona się zatrzymać. Może iść bardzo powoli do góry, ale cały czas musi być w ruchu. Gdyby mi się udało, wygrałbym z rywalem wagą ciała, bo był ode mnie cięższy o siedem kilogramów — opowiadał Marek Makarewicz.

— Jestem zadowolony. To nie była taka forma jak w tym roku na Ukrainie, ale nie da się utrzymać takiej dyspozycji przez cały rok — dodał zawodnik Siły Bartoszyce.

— Za pomoc w wyjeździe dziękuję Hurtowni Budowlanej Mozaika w Sępopolu, Pierogom Warmińskim Agnieszki Hadaj, Lombardowi U Tomka, Marianowi Wietrakowi, Romanowi Borasowi oraz przyjaciołom, którzy chcieli pozostać anonimowi. Dziękuję również trenerowi, mojemu partnerowi treningowemu Krzysztofowi Mandziakowi, Adrianowi i Heniowi za pomoc techniczną na zawodach oraz redakcji "Gońca Bartoszyckiego" — zakończył Makarewicz.