Moim argumentem były wyzwiska
2018-12-08 08:30:00(ost. akt: 2018-12-08 10:59:19)
Nie biłem najbliższych, ale używałem często wobec nich przemocy emocjonalnej. To było wyjątkowo podłe — mówi nasz rozmówca, od 11 lat niepijący alkoholik. Zgodził się na rozmowę przy okazji trwającej kampanii "Biała wstążka".
— Ponad rok temu rozmawialiśmy o alkoholizmie i umawialiśmy się na kolejne rozmowy. Teraz jest okazja. Wiesz, czym jest akcja "Biała wstążka"?
— Wiem. Egzaminujesz mnie?
— Wiem. Egzaminujesz mnie?
— Po prostu pytam.
— To akcja związana z przemocą w rodzinie i próba eliminacji tego zjawiska. Jest oczywiście dość ścisły związek nadużywania alkoholu z przemocą domową. Sam byłem jej sprawcą. Nie oznacza to, że pobiłem moją partnerkę lub nasze dzieci. Tak nie było, chociaż parę razy niewiele brakowało i do szarpaniny doszło. Zwłaszcza wtedy, gdy miałem przemożną chęć picia, a wszyscy nie chcieli mnie wypuścić z domu. Kończyło się karczemną awanturą i osiągałem swój cel. Alkohol zwalnia hamulce moralne. Wtedy łatwo jest ukraść żonie pieniądze z portfela lub dzieciom ze skarbonki. Przepicie wypłaty też jest przemocą domową, bo powoduje niedostatek ekonomiczny. I na nic tu usprawiedliwianie się, że przepiłem moje pieniądze, bo one były nie tylko moje. Jak się ma rodzinę, to wypłata przestaje być moją wyłączną własnością. To kwestia podstawowej odpowiedzialności, ale tej żaden alkoholik nie ma. Wspomniałem o awanturze. Tych było bardzo dużo. To już przemoc psychiczna w czystej postaci. Używałem wtedy przede wszystkim "argumentów" w postaci wyzwisk, aby jak najbardziej dopiec najbliższym. Cel miałem jeden: wyjść z domu i napić się. To jedyny cel czynnego alkoholika.
— To akcja związana z przemocą w rodzinie i próba eliminacji tego zjawiska. Jest oczywiście dość ścisły związek nadużywania alkoholu z przemocą domową. Sam byłem jej sprawcą. Nie oznacza to, że pobiłem moją partnerkę lub nasze dzieci. Tak nie było, chociaż parę razy niewiele brakowało i do szarpaniny doszło. Zwłaszcza wtedy, gdy miałem przemożną chęć picia, a wszyscy nie chcieli mnie wypuścić z domu. Kończyło się karczemną awanturą i osiągałem swój cel. Alkohol zwalnia hamulce moralne. Wtedy łatwo jest ukraść żonie pieniądze z portfela lub dzieciom ze skarbonki. Przepicie wypłaty też jest przemocą domową, bo powoduje niedostatek ekonomiczny. I na nic tu usprawiedliwianie się, że przepiłem moje pieniądze, bo one były nie tylko moje. Jak się ma rodzinę, to wypłata przestaje być moją wyłączną własnością. To kwestia podstawowej odpowiedzialności, ale tej żaden alkoholik nie ma. Wspomniałem o awanturze. Tych było bardzo dużo. To już przemoc psychiczna w czystej postaci. Używałem wtedy przede wszystkim "argumentów" w postaci wyzwisk, aby jak najbardziej dopiec najbliższym. Cel miałem jeden: wyjść z domu i napić się. To jedyny cel czynnego alkoholika.
— Czy miałeś w związku z tym Niebieska Kartę, albo były w twoim domu interwencje policyjne?
— Nic o Niebieskiej Karcie nie wiem, czyli chyba jej nie było. Interwencja była jedna. Przyszedł dzielnicowy. Byłem pijany. Nawet wtedy usiłowałem dopiec mojej żonie, bo natychmiast, gdy się pojawił, zacząłem się ubierać i oświadczyłem, że skoro ona wzywa policję, to jadę na "dołek". Powiedziałem też, że nie wiem kiedy wrócę, bo do takiego domu nie ma po co wracać. Tylko, że dzielnicowy wcale nie chciał mnie zabierać. Zorientował się, że nie jestem zagrożeniem dla rodziny. Nie byłem, bo ledwo stałem na nogach i jeszcze w jego obecności położyłem się spać i zasnąłem. Nie wiem, czy założył Niebieską Kartę, bo wkrótce po tym poszedłem na odwyk.
— Nic o Niebieskiej Karcie nie wiem, czyli chyba jej nie było. Interwencja była jedna. Przyszedł dzielnicowy. Byłem pijany. Nawet wtedy usiłowałem dopiec mojej żonie, bo natychmiast, gdy się pojawił, zacząłem się ubierać i oświadczyłem, że skoro ona wzywa policję, to jadę na "dołek". Powiedziałem też, że nie wiem kiedy wrócę, bo do takiego domu nie ma po co wracać. Tylko, że dzielnicowy wcale nie chciał mnie zabierać. Zorientował się, że nie jestem zagrożeniem dla rodziny. Nie byłem, bo ledwo stałem na nogach i jeszcze w jego obecności położyłem się spać i zasnąłem. Nie wiem, czy założył Niebieską Kartę, bo wkrótce po tym poszedłem na odwyk.
— A następnego dnia po awanturze?
— Następnego dnia, gdy do mnie wszystko dotarło, zacząłem przepraszać i po raz setny obiecywać, że już nie będę pił i że będę idealnym mężem.
— Następnego dnia, gdy do mnie wszystko dotarło, zacząłem przepraszać i po raz setny obiecywać, że już nie będę pił i że będę idealnym mężem.
— Dotrzymałeś obietnicy?
— Jeszcze tego samego dnia się upiłem. Alkoholizm to choroba woli. Przeprosiny i obietnice w momencie ich składania były do bólu szczere. Niestety, po piętnastu minutach górę bierze chęć napicia się. Sam na siebie wtedy nie możesz patrzeć, bo wiesz przecież , że coś obiecałeś. Czujesz się z tym wyjątkowo podle. A jak się czujesz źle, to co? To pijesz alkohol, aby ten podły nastrój podreperować. I na chwilę to się udaje. Po czym jest następny dzień i błędne koło się toczy. Alkoholik wybiera najprostszy sposób regulowania uczuć i jedyny mu znany, czyli alkohol, który ma łagodzić emocje. Negatywne eliminować, pozytywne wzmacniać. To się udaje do pewnego momentu. Potem alkohol już tak nie działa i zamiast być antydepresantem, jest depresantem. Dzieje się tak wraz z rozwojem choroby alkoholowej. Mimo tego alkoholik nadal szuka w alkoholu pewnego ukojenia swojego emocjonalnego bólu. Dlaczego? Bo nie zna innych sposobów radzenia sobie z emocjami. Bardzo wielu alkoholików tej ciągłej depresji nie wytrzymuje i targa się na własne życie.
— Jeszcze tego samego dnia się upiłem. Alkoholizm to choroba woli. Przeprosiny i obietnice w momencie ich składania były do bólu szczere. Niestety, po piętnastu minutach górę bierze chęć napicia się. Sam na siebie wtedy nie możesz patrzeć, bo wiesz przecież , że coś obiecałeś. Czujesz się z tym wyjątkowo podle. A jak się czujesz źle, to co? To pijesz alkohol, aby ten podły nastrój podreperować. I na chwilę to się udaje. Po czym jest następny dzień i błędne koło się toczy. Alkoholik wybiera najprostszy sposób regulowania uczuć i jedyny mu znany, czyli alkohol, który ma łagodzić emocje. Negatywne eliminować, pozytywne wzmacniać. To się udaje do pewnego momentu. Potem alkohol już tak nie działa i zamiast być antydepresantem, jest depresantem. Dzieje się tak wraz z rozwojem choroby alkoholowej. Mimo tego alkoholik nadal szuka w alkoholu pewnego ukojenia swojego emocjonalnego bólu. Dlaczego? Bo nie zna innych sposobów radzenia sobie z emocjami. Bardzo wielu alkoholików tej ciągłej depresji nie wytrzymuje i targa się na własne życie.
— Masz za sobą taką próbę?
— Ponieważ nie miałem odwagi sięgnąć po sznur postanowiłem, że zapiję się na śmierć. Jak widać, nie udało się. Jakiś wyjątkowo wytrzymały był mój organizm. Mimo tego potrafiłem zagrozić moim najbliższym odebraniem sobie życia. Zwłaszcza w chwilach, gdy zwracali mi uwagę na mój problem alkoholowy. Alkoholik zaprzecza temu, że jest uzależniony i głęboko wierzy, że nie jest. Takie rozmowy, w których słyszy, że jest inaczej, odbiera jako atak na siebie. Atak odpiera atakiem. Wzbudzeniem strachu u tych, którzy o tym mówią. Jednym ze sposobów jest choćby groźba samobójstwa. Nawet w sposób teatralny związywałem przy nich pętlę, żeby widzieli, iż mówię poważnie. To wyjątkowo podły sposób, ale to można sobie uświadomić dużo później, gdy już się nie pije i zmienia się swoje życie.
— Ponieważ nie miałem odwagi sięgnąć po sznur postanowiłem, że zapiję się na śmierć. Jak widać, nie udało się. Jakiś wyjątkowo wytrzymały był mój organizm. Mimo tego potrafiłem zagrozić moim najbliższym odebraniem sobie życia. Zwłaszcza w chwilach, gdy zwracali mi uwagę na mój problem alkoholowy. Alkoholik zaprzecza temu, że jest uzależniony i głęboko wierzy, że nie jest. Takie rozmowy, w których słyszy, że jest inaczej, odbiera jako atak na siebie. Atak odpiera atakiem. Wzbudzeniem strachu u tych, którzy o tym mówią. Jednym ze sposobów jest choćby groźba samobójstwa. Nawet w sposób teatralny związywałem przy nich pętlę, żeby widzieli, iż mówię poważnie. To wyjątkowo podły sposób, ale to można sobie uświadomić dużo później, gdy już się nie pije i zmienia się swoje życie.
— Zupełnie nie kwestionujesz więc tego, że używałeś przemocy?
— Oczywiście, że nie kwestionuję, bo taka jest prawda. Mało tego, nie od razu wyzbyłem się takich zachowań. Gdy już byłem po terapii i nie piłem, "popisałem się" takim zachowaniem. Doszło do jakiegoś konfliktu i ostrej wymiany zdań z żoną. Zakończyłem to oświadczeniem, że idę chlać, trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Szybko wróciłem do domu. Nic nie wypiłem, ale w oczach żony i dzieci zobaczyłem wówczas paniczny strach, że rzeczywiście wrócę do picia. Przeprosiłem, a sam zrozumiałem, w jakim świecie obaw i nieprzewidywalności żyli ze mną przez lata. Nie jest tak, że wraz z zaprzestaniem picia twoje nawyki znikają. Nadal możesz być takim samym bydlakiem i egoistą, jakim byłeś pijąc. Żeby to zmienić, trzeba pracy nad sobą, nad swoimi emocjami i sposobami radzenia sobie z nimi bez alkoholu. Nie jest przecież tak, że gdy przestałem pić, to świat zmienił się na idealny i już nigdy nic cię nie wnerwi.
— Oczywiście, że nie kwestionuję, bo taka jest prawda. Mało tego, nie od razu wyzbyłem się takich zachowań. Gdy już byłem po terapii i nie piłem, "popisałem się" takim zachowaniem. Doszło do jakiegoś konfliktu i ostrej wymiany zdań z żoną. Zakończyłem to oświadczeniem, że idę chlać, trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Szybko wróciłem do domu. Nic nie wypiłem, ale w oczach żony i dzieci zobaczyłem wówczas paniczny strach, że rzeczywiście wrócę do picia. Przeprosiłem, a sam zrozumiałem, w jakim świecie obaw i nieprzewidywalności żyli ze mną przez lata. Nie jest tak, że wraz z zaprzestaniem picia twoje nawyki znikają. Nadal możesz być takim samym bydlakiem i egoistą, jakim byłeś pijąc. Żeby to zmienić, trzeba pracy nad sobą, nad swoimi emocjami i sposobami radzenia sobie z nimi bez alkoholu. Nie jest przecież tak, że gdy przestałem pić, to świat zmienił się na idealny i już nigdy nic cię nie wnerwi.
— Czy terapia uzależnienia od alkoholu pozwoliła tobie pozbyć się zachowań związanych z przemocą?
— Nie tylko terapia, ale i wciąż kontynuowana praca nad sobą we wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Robię to od 11 lat i końca nie widać. W każdym razie wyzbyłem się tych zachowań, które wcześniej opisałem, bo zrozumiałem, ile krzywdy przynosiły moim najbliższym. Zauważyłem, że te krzywdy są tak wielkie, że i moja rodzina wymaga pomocy, bo przez lata mojego czynnego alkoholizmu również nabyli całego zestawu zachowań, które są dla nich obciążeniem. Byli i są ofiarami mojej przemocy. Ich życie toczyło się wokół centralnej postaci, którą niestety byłem ja. Nauczyli się radzić sobie z alkoholikiem. Unikać go, nie wchodzić mu w drogę, załatwiać za niego wszelkie sprawy. Teraz nie bardzo potrafią sobie radzić z facetem, który się zmienia. To nie jest tak, że wszystkie zmiany uważają za dobre. To zresztą bardzo szeroki temat dotyczący współuzależnienia. W każdym razie w idei "Białej wstążki" najcenniejsze jest to, że pomoc skierowana jest zarówno do ofiar, co jest oczywiste, jak i do sprawców, co dla wielu już takie oczywiste nie jest.
— Nie tylko terapia, ale i wciąż kontynuowana praca nad sobą we wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Robię to od 11 lat i końca nie widać. W każdym razie wyzbyłem się tych zachowań, które wcześniej opisałem, bo zrozumiałem, ile krzywdy przynosiły moim najbliższym. Zauważyłem, że te krzywdy są tak wielkie, że i moja rodzina wymaga pomocy, bo przez lata mojego czynnego alkoholizmu również nabyli całego zestawu zachowań, które są dla nich obciążeniem. Byli i są ofiarami mojej przemocy. Ich życie toczyło się wokół centralnej postaci, którą niestety byłem ja. Nauczyli się radzić sobie z alkoholikiem. Unikać go, nie wchodzić mu w drogę, załatwiać za niego wszelkie sprawy. Teraz nie bardzo potrafią sobie radzić z facetem, który się zmienia. To nie jest tak, że wszystkie zmiany uważają za dobre. To zresztą bardzo szeroki temat dotyczący współuzależnienia. W każdym razie w idei "Białej wstążki" najcenniejsze jest to, że pomoc skierowana jest zarówno do ofiar, co jest oczywiste, jak i do sprawców, co dla wielu już takie oczywiste nie jest.
ANDRZEJ GRABOWSKI
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
King #2640252 | 83.9.*.* 9 gru 2018 23:57
Nie ma większego nałogu, jakim jest Alkohol-dlatego że jest tani, ogólno dostępny, i przyzwolenie społeczne jest wśród nas, - z dragami jest inaczej, - nie kupisz w pierwszym lepszym sklepie osiedlowy.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
zorientowany #2639716 | 95.160.*.* 8 gru 2018 23:20
szkoda marnować sobie życie dla alkoholika lub alkoholiczki
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz
Wódko #2639673 | 178.235.*.* 8 gru 2018 20:35
pozwól żyć.
odpowiedz na ten komentarz
OLSZTYNIAK #2639563 | 88.156.*.* 8 gru 2018 17:19
ZROZUMIAŁ ZE CIERPI I CIERPIA
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
prawde ci powiem #2639447 | 88.220.*.* 8 gru 2018 13:51
alkoholik zawsze zostanie alkoholikiem
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)