Auto wpadło do Łyny

Niezwykle realistycznie musiały wyglądać ćwiczenia straży pożarnej w parku Elżbiety w Bartoszycach skoro do naszych dziennikarzy telefonowali mieszkańcy Bartoszyc z prośbą o wyjaśnienie, co tam się stało.

- Strażacy wyciągali z Łyny samochód osobowy. Nie wiem jak się tam znalazł ale widziałem kilka zastępów straży pożarnej i jak reanimowali jakieś osoby. Pewnie jakiś wariat jeździł po parku - przypuszczał jeden z telefonujących.

Szybko okazało się, że policja nic nie wie na temat takiego zdarzenia a kpt. Piotr Kowalski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Bartoszycach wyjaśnił, że były to ćwiczenia.

- Założenie ćwiczeń było takie, że na ul. Prusa w Bartoszycach doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Kierujący samochodem osobowym, chcąc uniknąć potrącenia rowerzystki, wypadł z jezdni, przeciął ścieżkę rowerową, po czym dachował i wpadł wprost do rzeki Łyny - wyjaśnia kpt. Piotr Kowalski

W aucie znajdowały się 4 osoby. Dwoje z nich wypadło z pojazdu w trakcie dachowania jeszcze przed wpadnięciem auta do rzeki. Trzecia osoba wydostała się samodzielnie z pojazdu i po chwili znikła pod powierzchnią wody, a czwarta pozostała uwięziona wewnątrz pojazdu.

- Tak w skrócie wyglądał scenariusz inspekcji gotowości operacyjnej naszej jednostki. W ćwiczeniach udział wzięły dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Bartoszyce, w tym zastęp ratownictwa wodno-nurkowego z łodzią oraz zastęp Wojskowej Straży Pożarnej z 20. Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej - informuje Piotr Kowalski.