Kaczmarek o Beenhakkerze

2025-04-11 07:41:50(ost. akt: 2025-04-11 07:43:09)

Autor zdjęcia: PAP/Andrzej Grygiel

Bogusław Kaczmarek podkreślił, że zmarły w czwartek były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Leo Beenhakker cieszył się powszechnym szacunkiem. "To był wielki trener i gość z klasą. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy do końca jego potencjału" – powiedział PAP ówczesny asystent Holendra.
"Polski i światowy futbol poniósł ogromną stratę. Leo to był wielki trener i gość z klasą, który cieszył się powszechnym szacunkiem. Mieliśmy w miarę regularny kontakt, telefoniczny bądź też esemesowy. Wiedziałem, że Beenhakker choruje, ale do końca zachował jasny umysł" – przyznał Kaczmarek.

Holender przejął reprezentację Polski w 2006 roku po nieudanych dla biało-czerwonych mistrzostwach świata w Niemczech. On z kolei prowadził podczas tej imprezy ekipę Trynidadu i Tobago.

"Szeroko pojęta +polska myśl szkoleniowa+ była przeciwna tej kandydaturze i następcę Pawła Janasa widziała w naszym rodaku. Zatrudnił go prezes Michał Listkiewicz, ale spory udział miał w tym Jan de Zeeuw, który był wręcz architektem tego przedsięwzięcia. Pierwszy do sztabu trafił Darek Dziekanowski, co było naturalnym wyborem, bo pracował w PZPN z reprezentacjami juniorskimi. Później dołączyłem ja" – wspominał popularny "Bobo".

Jak zaznaczył, znał Beenhakkera wcześniej ze swoich licznych pobytów w Holandii.

"Miałem z nim okazję rozmawiać chociażby podczas gali, na której Jurek Dudek otrzymał wyróżnienia nie tylko dla najlepszego bramkarza, ale także zawodnika holenderskiej ligi. Spotkaliśmy się również w 1999 roku w Warszawie podczas meczu Polska – Anglia" – dodał.

75-letni szkoleniowiec przekonywał, że Beenhakker był nie tylko znakomitym trenerem, ale także świetnym psychologiem.

"Holenderscy szkoleniowcy w ogóle są bardzo dobrze wykształceni, głównie na uniwersytetach. Leo był uważnym i refleksyjnym obserwatorem, który zawsze powtarzał +patrz i słuchaj, a później zrób to+. Wprowadził w reprezentacji nowe standardy. Bardzo mocno oddziaływał na zawodników, zarówno starszych, jak i młodszych, po mistrzowsku zarządzał szatnią i meczem. Na treningach naczelną zasadą było utrzymanie się przy piłce. Wprowadził też wiele ćwiczeń w układzie trzech czy też czterech piłkarzy" – tłumaczył.

Elimanacje mistrzostw Europy 2008 biało-czerwoni rozpoczęli w fatalnym stylu, bowiem przegrali w Bydgoszczy 1:3 z Finlandią. Ostatecznie okazali się najlepsi w grupie, a ich rywalami byli także Portugalczycy, z młodym Cristiano Ronaldo na czele, Belgowie oraz Serbowie.

"Mecz z Finlandią to była katastrofa, po której reprezentacyjną karierę praktycznie zakończył Dudek. Rewelacją eliminacji okazał się natomiast Ebi Smolarek, który zdobył w nich dziewięć bramek. Niestety, na finałowy turniej pojechaliśmy bez kilku wiodących zawodników, a po mistrzostwach Europy pożegnałem się z kadrą" – przypomniał.

Kaczmarek zdradził, że Beenhakker był bardzo rozczarowany, że nie został zaproszony na uroczystą galę z okazji 100-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej.

"Było mu po ludzku zwyczajnie przykro; to był wyjątkowy faux pas wobec niego. Poza tym uważam, że nie wykorzystaliśmy w pełni jego wiedzy i możliwości. Leo był wielką postacią, znał wielu trenerów i prezesów klubów, mógł ułatwić polskim szkoleniowcom wyjazdy na staże, a także promować różne sportowe i społeczne inicjatywy oraz programy upowszechniające piłkę nożną" – zauważył.

Były selekcjoner kadry spotkał się też z potężną krytykę, kiedy podczas dyskusji o ewentualnej grze w reprezentacji Brazylijczyka Rogera Guerreiro pouczał Polaków, mówiąc o konieczności "wyjścia z drewnianych chatek".

"Źle to zostało odebrane, ale to zdanie zostało trochę wyrwane z kontekstu. Nie ulega wątpliwości, że Leo nikogo nie chciał obrazić" – zapewnił.

Gdański szkoleniowiec przypomniał pewną sytuację ze zgrupowania reprezentacji, która miała miejsce w lutym 2007 roku w Jerez de la Frontera w Hiszpanii i świadczyła o popularności Holendra.

"Tradycyjnie przed meczem poszliśmy na spacer i kiedy byliśmy niedaleko ulicy, zatrzymał się obok nas autokar. Wyskoczył z niego kierowca z notesem, poprosił o autograf dla swojego syna, a przy okazji podziękował za trzy zdobyte przez Real Madryt tytuły mistrza Hiszpanii. A kiedy wyjaśnił pasażerom, kto to jest, wszyscy bili brawo. Facet pamiętał, a przecież od tych sukcesów minęło wówczas 20 lat" – podsumował Kaczmarek.(PAP)


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B