O NICH NALEŻY PAMIĘTAĆ: STEFAN PSZCZOŁA
2024-10-24 16:00:00(ost. akt: 2024-10-24 16:00:55)
W kolejnym odcinku cyklu poświęconego zasłużonym przedstawicielom bartoszyckiego sportu chciałbym przypomnieć Stefana Pszczołę, który przez wiele lat był związany z piłką nożną i Victorią jako gracz, działacz, aż wreszcie jako prezes.
Pana Stefana znałem bardzo dobrze, gdyż w latach mojej młodości byliśmy sąsiadami na placu Zjednoczenia (dzisiejszy plac Konstytucji 3 Maja).
Pan Stefan urodził się 2 kwietnia 1945 roku w Młodzianowie. Po ukończeniu zasadniczej szkoły odzieżowej w Bartoszycach rozpoczął
pracę w Morenie, znanym nie tylko w Polsce zakładzie przemysłu dziewiarskiego. Natomiast w 1991 roku przeszedł do Urzędu Miasta, gdzie w jednym pokoju pracował ze Stanisławem Kierbedziem, o którym pisałem kilka miesięcy temu. Dla obu panów sport zawsze był na pierwszym miejscu, nic więc dziwnego, że każdego gościa witali z otwartymi rękami.
Wielokrotnie byłem u Pana Stefana na pogaduchach, omawiając ostatnie wydarzenia sportowe. Co prawda była między nami spora różnica wieku (byłem młodszy o 15 lat), ale w niczym nam to nie przeszkadzało. Nigdy jednak nie zapytałem, co miał w saszetce, z którą praktycznie nigdy się nie rozstawał.
Pan Stefan przez wiele lat był związany z piłką nożną i Victorią. Najpierw jako futbolista, później działacz sportowy, aż wreszcie jako prezes klubu (w latach 1990-92). Był doskonale znany w środowisku piłkarskim nie tylko w Bartoszycach, ale także w powiecie i województwie warmińsko-mazurskim. Zasłynął też jako bardzo dobry sędzia piłkarski i spiker sportowy. Pracując w Urzędzie Miasta sprawował nadzór nad obiektami sportowymi. Kibice na stadionie z pewnością zapamiętają jego głos, kiedy odczytywał składy bartoszyckiej drużyny oraz przeciwników, a także na wielu imprezach sportowych, których był organizatorem.
Na co dzień Stefan Pszczoła był bardzo skromny, uprzejmy i życzliwy dla wszystkich. Nawet na emeryturze zawsze był skory do pomocy. Koledzy nadali mu przydomek ,,Di Stefano’’ na cześć wielkiej gwiazdy Realu Madryt.
Pan Stefan zmarł 16 października 2016 roku w Bartoszycach w wieku 71 lat, niedawno zatem minęła ósma rocznica Jego śmierci. Został pochowany na cmentarzu miejskim w Bartoszycach przy ulicy Kętrzyńskiej w grobie rodzinnym wraz ze swoimi rodzicami.
Zbyt szybko od nas odszedł, tym bardziej że miał jeszcze wiele planów życiowych i zapewne sportowych... By uczcić Jego pamięć od ośmiu lat organizowane są Mistrzostwa Bartoszyc w Futsalu im. Stefana Pszczoły.
Za pomoc w napisaniu tego tekstu dziękuję Krzysztofowi Pszczole, poza tym korzystałem książki ,,Pięćdziesiąt lat Victorii Bartoszyce’’.
Ze sportowymi pozdrowieniami Zbigniew KOBUSZEWSKI
Pan Stefan urodził się 2 kwietnia 1945 roku w Młodzianowie. Po ukończeniu zasadniczej szkoły odzieżowej w Bartoszycach rozpoczął
pracę w Morenie, znanym nie tylko w Polsce zakładzie przemysłu dziewiarskiego. Natomiast w 1991 roku przeszedł do Urzędu Miasta, gdzie w jednym pokoju pracował ze Stanisławem Kierbedziem, o którym pisałem kilka miesięcy temu. Dla obu panów sport zawsze był na pierwszym miejscu, nic więc dziwnego, że każdego gościa witali z otwartymi rękami.
Wielokrotnie byłem u Pana Stefana na pogaduchach, omawiając ostatnie wydarzenia sportowe. Co prawda była między nami spora różnica wieku (byłem młodszy o 15 lat), ale w niczym nam to nie przeszkadzało. Nigdy jednak nie zapytałem, co miał w saszetce, z którą praktycznie nigdy się nie rozstawał.
Pan Stefan przez wiele lat był związany z piłką nożną i Victorią. Najpierw jako futbolista, później działacz sportowy, aż wreszcie jako prezes klubu (w latach 1990-92). Był doskonale znany w środowisku piłkarskim nie tylko w Bartoszycach, ale także w powiecie i województwie warmińsko-mazurskim. Zasłynął też jako bardzo dobry sędzia piłkarski i spiker sportowy. Pracując w Urzędzie Miasta sprawował nadzór nad obiektami sportowymi. Kibice na stadionie z pewnością zapamiętają jego głos, kiedy odczytywał składy bartoszyckiej drużyny oraz przeciwników, a także na wielu imprezach sportowych, których był organizatorem.
Na co dzień Stefan Pszczoła był bardzo skromny, uprzejmy i życzliwy dla wszystkich. Nawet na emeryturze zawsze był skory do pomocy. Koledzy nadali mu przydomek ,,Di Stefano’’ na cześć wielkiej gwiazdy Realu Madryt.
Pan Stefan zmarł 16 października 2016 roku w Bartoszycach w wieku 71 lat, niedawno zatem minęła ósma rocznica Jego śmierci. Został pochowany na cmentarzu miejskim w Bartoszycach przy ulicy Kętrzyńskiej w grobie rodzinnym wraz ze swoimi rodzicami.
Zbyt szybko od nas odszedł, tym bardziej że miał jeszcze wiele planów życiowych i zapewne sportowych... By uczcić Jego pamięć od ośmiu lat organizowane są Mistrzostwa Bartoszyc w Futsalu im. Stefana Pszczoły.
Za pomoc w napisaniu tego tekstu dziękuję Krzysztofowi Pszczole, poza tym korzystałem książki ,,Pięćdziesiąt lat Victorii Bartoszyce’’.
Ze sportowymi pozdrowieniami Zbigniew KOBUSZEWSKI
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez