O NICH NALEŻY PAMIĘTAĆ: PIOTR CHOMICZ
2024-07-12 12:00:00(ost. akt: 2024-07-12 09:20:40)
W czwartym odcinku mojego cyklu o znanych i zasłużonych przedstawicielach bartoszyckiego sportu postanowiłem napisać o Piotrze Chomiczu, którego - będąc uczniem Technikum Mechanicznego - poznałem w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku
Po skończeniu Szkoły Podstawowej nr 5 trafiłem do bartoszyckiego Technikum Mechanicznego, gdzie spędziłem pięć cudownych lat, co było zasługą wspaniałych ludzi, których miałem przyjemność oraz zaszczyt tam poznać. Jednym z nich był Piotr Chomicz, rocznik 1944, nauczyciel wychowania fizycznego w dawnym Zespole Szkół Zawodowych im. Janka Krasickiego (obecnie Zespół Szkół Ponadpodstawowych im. Kresowiaków).
Jako uczeń „mechaniaka” przez dwa lata byłem przewodniczącym SKS Łyna, którego opiekunem był Pan Piotr. Na lekcjach duży nacisk kładł na piłkę nożną, więc pod jego skrzydłami prowadziłem ligę międzyklasową oraz sędziowałem mecze, co bardziej energicznych kolegów karząc żółtymi i czerwonymi kartkami. Nieskromnie dodam, że takie bezkompromisowe sędziowanie Panu Piotrowi zawsze bardzo się podobało.
Był osobą znaną w sportowym środowisku miasta, a że jego wielką miłością był futbol, na którym znał się jak mało kto w Bartoszycach, więc najpierw został trenerem juniorów Victorii, by w późniejszym czasie zająć się także szkoleniem seniorów. Gwoli ścisłości warto dodać, że jego drugą miłością był... brydż.
Jako uczeń „mechaniaka” przez dwa lata byłem przewodniczącym SKS Łyna, którego opiekunem był Pan Piotr. Na lekcjach duży nacisk kładł na piłkę nożną, więc pod jego skrzydłami prowadziłem ligę międzyklasową oraz sędziowałem mecze, co bardziej energicznych kolegów karząc żółtymi i czerwonymi kartkami. Nieskromnie dodam, że takie bezkompromisowe sędziowanie Panu Piotrowi zawsze bardzo się podobało.
Był osobą znaną w sportowym środowisku miasta, a że jego wielką miłością był futbol, na którym znał się jak mało kto w Bartoszycach, więc najpierw został trenerem juniorów Victorii, by w późniejszym czasie zająć się także szkoleniem seniorów. Gwoli ścisłości warto dodać, że jego drugą miłością był... brydż.
W 1977 roku juniorzy Victorii, prowadzeni przez Piotra Chomicza, wywalczyli mistrzostwo województwa. Uczynili to z zadziwiającą łatwością, wprost nokautując ligowych rywali. Wystarczy przypomnieć, że bartoszycki zespół zdobył w rozgrywkach aż 47 punktów, tracąc zaledwie pięć!
Niezwykłą skutecznością imponował wówczas Zbigniew Przybylski, autor 28 bramek. Poza tym wyróżnił się także wybitnie uzdolniony Mirosław Rusiecki, chociaż był jednym z najmłodszych graczy w zespole. Rusiecki szybko trafił do drugoligowej wówczas Gwardii Szczytno (dzisiejsza I liga), po czym przeszedł do ekstraklasowego Górnika Wałbrzych, gdzie przez ponad cztery lata rozegrał 96 meczów, zdobywając cztery gole. Nigdy nie zagrał w reprezentacji Polski, choć w pewnym momencie był tego bardzo bliski. Wychowanek Pana Piotra był graczem, któremu - jako jedynemu z Bartoszyc - udało się zagrać przeciwko największym ówczesnym tuzom polskiego futbolu, że wymienię chociażby Włodzimierza Smolarka, Mirosława Okońskiego i Dariusza Dziekanowskiego. To też ma swoją wartość! Ale dość o tym, bo o „perełkach” Pana Piotra napiszę trochę później, a będzie o czym pisać, ponieważ spod jego ręki wyszło wielu wspaniałych i uzdolnionych piłkarzy.
Na przełomie czerwca i lipca 1977 roku podopieczni Piotra Chomicza wywalczyli drugie miejsce w silnie obsadzonym turnieju międzynarodowym. Oprócz bartoszyczan wystąpiły w nim węgierski Kaposvar, czechosłowacki Lokomotiv Praga, enerdowski Lokomotiv Stendal, Stomil i Warmia Olsztyn oraz reprezentacje województwa olsztyńskiego i Poznania. Uczestnicy turnieju zostali podzieleni na dwie grupy: pierwsza rozgrywała swoje mecze na stadionie Warmii Olsztyn, a druga na stadionie miejskim w Bartoszycach. Finał, w którym zmierzyły się reprezentacja województwa olsztyńskiego i Victoria, rozegrano w Olsztynie (gospodarze wygrali 4:2).
Piotr Chomicz również był trenerem seniorów Łyny Sępopol, czyli sąsiada zza między Victorii - oba kluby z różnym skutkiem grały ze sobą w okręgówce.
Niezwykłą skutecznością imponował wówczas Zbigniew Przybylski, autor 28 bramek. Poza tym wyróżnił się także wybitnie uzdolniony Mirosław Rusiecki, chociaż był jednym z najmłodszych graczy w zespole. Rusiecki szybko trafił do drugoligowej wówczas Gwardii Szczytno (dzisiejsza I liga), po czym przeszedł do ekstraklasowego Górnika Wałbrzych, gdzie przez ponad cztery lata rozegrał 96 meczów, zdobywając cztery gole. Nigdy nie zagrał w reprezentacji Polski, choć w pewnym momencie był tego bardzo bliski. Wychowanek Pana Piotra był graczem, któremu - jako jedynemu z Bartoszyc - udało się zagrać przeciwko największym ówczesnym tuzom polskiego futbolu, że wymienię chociażby Włodzimierza Smolarka, Mirosława Okońskiego i Dariusza Dziekanowskiego. To też ma swoją wartość! Ale dość o tym, bo o „perełkach” Pana Piotra napiszę trochę później, a będzie o czym pisać, ponieważ spod jego ręki wyszło wielu wspaniałych i uzdolnionych piłkarzy.
Na przełomie czerwca i lipca 1977 roku podopieczni Piotra Chomicza wywalczyli drugie miejsce w silnie obsadzonym turnieju międzynarodowym. Oprócz bartoszyczan wystąpiły w nim węgierski Kaposvar, czechosłowacki Lokomotiv Praga, enerdowski Lokomotiv Stendal, Stomil i Warmia Olsztyn oraz reprezentacje województwa olsztyńskiego i Poznania. Uczestnicy turnieju zostali podzieleni na dwie grupy: pierwsza rozgrywała swoje mecze na stadionie Warmii Olsztyn, a druga na stadionie miejskim w Bartoszycach. Finał, w którym zmierzyły się reprezentacja województwa olsztyńskiego i Victoria, rozegrano w Olsztynie (gospodarze wygrali 4:2).
Piotr Chomicz również był trenerem seniorów Łyny Sępopol, czyli sąsiada zza między Victorii - oba kluby z różnym skutkiem grały ze sobą w okręgówce.
Pan Piotr był człowiekiem spokojnym, miłym i serdecznym. Potrafił scalić prowadzone przez siebie drużyny, osiągając dzięki temu dobre wyniki sportowe.
Piotr Chomicz zmarł 2 czerwca 2006 roku i został pochowany na cmentarzu przy ulicy Leśnej w Bartoszycach, w grobie rodzinnym u boku swojej małżonki Janiny.
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że w tym samym roku zmarli - opisany przeze mnie już wcześniej - Władysław Gątkiewicz oraz Zbigniew Mazur, którego postać już wkrótce przypomnę.
* Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z wydanej w 2002 roku książki „Pięćdziesiąt lat Victorii Bartoszyce”.
Zbigniew Kobuszewski
Piotr Chomicz zmarł 2 czerwca 2006 roku i został pochowany na cmentarzu przy ulicy Leśnej w Bartoszycach, w grobie rodzinnym u boku swojej małżonki Janiny.
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że w tym samym roku zmarli - opisany przeze mnie już wcześniej - Władysław Gątkiewicz oraz Zbigniew Mazur, którego postać już wkrótce przypomnę.
* Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z wydanej w 2002 roku książki „Pięćdziesiąt lat Victorii Bartoszyce”.
Zbigniew Kobuszewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez