Tutaj zapomnisz o dedlajnach i targetach!

2018-05-06 12:00:00(ost. akt: 2018-04-30 11:03:42)
Tutaj można odetchnąć od ciasnego biura i na chwilę zapomnieć o wszelkich targetach, fakturach i dedlajnach

Tutaj można odetchnąć od ciasnego biura i na chwilę zapomnieć o wszelkich targetach, fakturach i dedlajnach

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Strzeże polskich granic i jednocześnie aktywnie promuje Mazury. O potencjale regionu rozmawiamy z Jakubem Kurpiewskim, strażnikiem granicznym i młodym węgorzewskim przedsiębiorcą, a także przedstawicielem Stowarzyszenia Otwarte Jeziora z Węgorzewa.
Mieszkańcy Węgorzewa znają Cię z wielu działań, których sie podejmujesz. Czym dokładnie zajmuje się Jakub Kurpiewski, jeśli chodzi o przedsiębiorczość?
— Jestem funkcjonariuszem Morskiego Oddziału Straży Granicznej, a w Węgorzewie prowadzę firmę Wake Up Mazury. Nazwa ta niesie przekaz, który kieruje moim życiem. Kocham Mazury i pragnę, aby one przyciągały do siebie wielu entuzjastów tego regionu.
[question]

Na czym dokładnie polega działalność Twojej firmy?
— Na przykład organizujemy regaty. Warto podkreślić, że pod hasłem „regaty” kryje się nie tylko rywalizacja na trasie, ale również znakomita szkoła pracy zespołowej oraz intensywna dawka wodnej przygody i adrenaliny. Oprócz nauki efektywnej współpracy w nowym, zmiennym otoczeniu oferujemy wspaniałe chwile spędzone z przyjaciółmi oraz nawiązanie nowych, bezcennych relacji. Nasza największa realizacja to Regaty Lenovo, w której brało udział 650 uczestników na ponad stu jachtach. Ponadto organizujemy eventy firmowe. Wyjazd z firmy prosto na Mazury to doskonały pomysł, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i spędzić aktywnie czas pod naszymi skrzydłami zarówno na wodzie, pod wodą jak i na lądzie. U nas można odetchnąć od ciasnego biura i na chwilę zapomnieć o wszelakich „targetach”, fakturach i „deadlineach na wczoraj”. Staramy się, by uczestnicy nabrali energii i świeżego podejścia do codziennej rutyny, a niewyczerpane dawki adrenaliny i świetnej zabawy robią z każdej grupy ludzi świetnie współpracujący zespół. W ofercie nie mogło zabraknąć również organizacji imprez okolicznościowych. Chcemy wyręczać ludzi w planowaniu wieczorów kawalerskich czy panieńskich urodzi i innych ważnych wydarzeń, a w zamian oferować im dobrą zabawę i to na łonie mazurskiej przyrody. Podobnie jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu. Nie chcemy, by osoby, które przybywają na Mazury, nudziły się w pokojowych hotelach, domkach, czy to latem, czy zimą. Chcemy tak zaplanować gościom naszego regionu czas, by szybko o Mazurach nie zapomnieli.

A jak to się robi?
— Wyliczać by można było długo, pozwolę sobie na wymienienie kilku „narzędzi”, które nam w tym pomagają. A są to motorówki, żaglówki, widsurfing, parasailing, narty wodne, banan i koło wodne, paintball, gry terenowe, czy choćby bojery zimą, przeprawy podlodowe i karuzela lodowa.

Skąd pomysł na tego typu zajęcie?
— Od najmłodszych lat byłem wychowywany w środowisku ludzi z pasją do wody, i jak się później okazało, Bóg również i dla mnie miał taki plan. Dzięki tej pasji jaką jest „woda” poznałem niesamowitych ludzi, dzięki którym poznałem wiele tajników życia, pasji i zawodu.

Czy łatwo było rozpocząć? Z jakimi przeszkodami musiałeś się uporać?
— Największe i najbardziej czasochłonne były problemy finansowe. Niestety nasz kraj nie jest przyjazny młodym osobom rozpoczynającym swoje działalności. Aby otworzyć własną firmę najpierw wiele lat musiałem pracować jako ratownik, sternik i nurek.

Wybacz kolokwializm, ale czy „z wody” da się wyżyć?
— Woda jest to niekończące się źródło inspiracji. Każdy sezon pokazuje nowe i nowe możliwości. Trzeba tylko chcieć po nie sięgnąć, a nie zrobisz tego siedząc w domu. Ogranicza nas tylko nasz własny umysł.

Podejmujesz się też działań promocyjnch, czy nawet charytatywnych? Jak opanować sztukę łączenia tych wszystkich aktywności?

— Jeśli otaczasz się tyloma wspaniałymi ludźmi, i przebywasz w tak wspaniałej mazurskiej przyrodzie, to masz czas na to co dobre i pożyteczne. Ci ludzie wspierają cię i inspirują, a otoczenie dodaje ci sił. Często trafiamy na wiele przeciwności, ale idziemy twardo do przodu! W tym miejscu szczególne podziękowania należą się Natalii Lipskiej która postawiła wolontariat w moim sercu na dużo wyższy poziom.

Czyli?
— Czyli "co dwie głowy to nie jedna". Uzupełnialiśmy się, ponieważ każde z nas ma inne cechy charakteru i pomysły, które razem stworzyły taki twór jak "Otwarte Jeziora". Oczywiście wspólny zapał i miłość do wolontariatu i mazur nakręcały do działania.

Jaką radę dałbyś młodym ludziom, którzy chcieliby zostać na Mazurach i tu prowadzić działalność?
— To co robisz musi być twoją pasją, musisz każdego dnia stawiać sobie cel i robić wszystko, by go osiągnąć. Bądź zawsze życzliwy do ludzi. Mazury to specyficznie małe środowisko, tu każdy każdego zna i szybko pozna twoją postawę serca. A nic nie ułatwia kontaktów tak jak dobre relacje. Węgorzewo ma wielki, niewykorzystany potencjał.

Domyślam się, że nie tylko przyrodniczo-krajobrazowy, ale i ludzki?

— Przede wszystkim ludzki. Mamy bardzo duże tereny, które są niezagospodarowane, a znajdują się w bezpośredniej bliskości jezior. Potencjalnie mamy dużą przewagę nad Giżyckiem czy Mikołajkami, które są już za ciasne na inwestycje. Gdybyśmy jako miasto stworzyli wielki kompleks sportowo turystyczny np. nad jeziorem Święcajty i wokół tego kompleksu sprzedali tereny pod inwestycje wspierające, to moglibyśmy liczyć na szybszy rozwój regionu. Wyprzedzam falę komentarzy o ekologii i dziewiczości terenu – proszę być spokojnym, jezioro Święcajty ma tylko północny brzeg idealny pod inwestycje, natomiast Mamry zostają nienaruszone.

A jeśli chodzi o decydentów? Czego brakuje na Mazurach, co mogłoby, czy nawet powinno się zmienić w regionie?
— Mieszkamy nad pięknymi jeziorami i według mojego wieloletniego doświadczenia w temacie, mogę śmiało postawić na przełożenie sił i środków na wodę z mniej potrzebnych lub mniej klimatycznych tematów. Bądźmy mistrzami w jednym, a nie w wielu kategoriach. Propozycja budowy bazy sportów wodnych i ratownictwa bardzo szybko wywołała fale pozytywnych komentarzy wśród młodych ludzi. A samo wybudowanie przyniosłoby niesamowite efekty w postawie naszych mieszkańców.

Na jakim etapie jest wdrażanie w życie tej idei, pomysłu?
Wszystko w rękach radnych i burmistrza. Jak się chce, to można wszystko. Jesteśmy dopiero w trakcie zmiany planu zagospodarowania.

Jak już wspomnieliśmy, Twoja działalność ma wiele twarzy. Zatem nie mogłem nie zadać tego pytania – jakie ma masz plany na przyszłość?
— Mój plan na przyszłość to Boży plan. Chciałbym do końca doprowadzić budowę bazy sportów wodnych i ratownictwa w Węgorzewie, a następnie wyszkolić młodzież która będzie tam pracować. Jeśli chodzi o firmę to każdego roku chciałbym dokładać nowości do oferty oraz współpracować z wszystkimi przedsiębiorcami na Mazurach i nie tylko. Natomiast prywatnie chciałbym wpierać i pomagać w prowadzeniu kościoła w Węgorzewie. Ponieważ w takim miejscu nikt nie bije się o pieniądze, lecz każdy ma taki sam cel – pomagać.
(raz)

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. RM #2497241 | 94.254.*.* 7 maj 2018 13:31

    No Kubuś szacun!

    odpowiedz na ten komentarz

  2. on #2496970 | 83.9.*.* 6 maj 2018 19:41

    Którego kościoła?

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5