Mały kleszcz – duży problem
2017-04-22 14:00:00(ost. akt: 2017-04-22 12:22:57)
Wolne chwile chętnie spędzamy na świeżym powietrzu. Niestety, kiedy my korzystamy z uroków natury, kleszcze korzystają z okazji i upatrują w nas swoich żywicieli. Aktywność tych niebezpiecznych pajęczaków ruszyła wraz z pierwszymi dodatnimi temperaturami, dlatego warto zapoznać się tematyką już teraz.
Z roku na rok w rośnie liczba osób chorych na boreliozę. W 1997 roku na terenie naszego kraju zgłoszono 656 przypadków zachorowań. W 2016 roku liczba ta wzrosła do 17 852 przypadków. Ta wielonarządowa, bakteryjna choroba zapalna wywoływana jest przez krętki z rodzaju borrelia, które zasiedlają przewód pokarmowy kleszcza oraz jego gruczoły ślinowe. Nawet krótkie przebywanie kleszcza w skórze może się więc zakończyć zakażeniem. Z badań Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, iż kleszcze są nosicielami 130 odmian wirusów, 200 gatunków piroplazm, kilku gatunków filarii, grzybów, 20 gatunków riketsji, 20 gatunków krętków i innych bakterii. Powszechnie kojarzona z kleszczami borelioza, jest więc tylko jedną z wielu chorób jakie może nam zaserwować żądny krwi pajęczak.
Polowanie na człowieka
Kleszcze coraz częściej upatrują swoich żywicieli wśród ludzi. Istnieją wprawdzie preparaty odstraszające, jednak nie powinniśmy beztrosko wierzyć w skuteczność chemicznej tarczy ochronnej. Aby zmniejszyć ryzyko ataków kleszczy oraz ich konsekwencji, należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach.
— Wybierając się w miejsca, w których można spodziewać się obecności tych owadów, przede wszystkim trzeba się odpowiednio ubrać — tłumaczy Bogumiła Grabowska z Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych w Warszawie. — Najbezpieczniej jest założyć długie spodnie i bluzkę z długimi rękawami. Wskazane są również wysokie buty i nakrycie głowy. Kleszcz ma wtedy trudniejsze zadanie. Znaczenie ma również kolor ubrania. Lepsze są jasne stroje, bo na nich szukający okazji pajęczak jest bardziej widoczny.
Kleszcze coraz częściej upatrują swoich żywicieli wśród ludzi. Istnieją wprawdzie preparaty odstraszające, jednak nie powinniśmy beztrosko wierzyć w skuteczność chemicznej tarczy ochronnej. Aby zmniejszyć ryzyko ataków kleszczy oraz ich konsekwencji, należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach.
— Wybierając się w miejsca, w których można spodziewać się obecności tych owadów, przede wszystkim trzeba się odpowiednio ubrać — tłumaczy Bogumiła Grabowska z Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych w Warszawie. — Najbezpieczniej jest założyć długie spodnie i bluzkę z długimi rękawami. Wskazane są również wysokie buty i nakrycie głowy. Kleszcz ma wtedy trudniejsze zadanie. Znaczenie ma również kolor ubrania. Lepsze są jasne stroje, bo na nich szukający okazji pajęczak jest bardziej widoczny.
Metody na masło i alkohol to fikcja!
Po powrocie do domu obowiązkowe są oględziny całego ciała, w szczególności ulubionych „miejsc” kleszczy. Należą do nich pachwiny, brzuch, miękkie miejsca w zgięciach rąk i nóg, uda, szyja, okolice bioder. Należy wziąć kąpiel oraz dokładnie rozczesać włosy. Trzeba również zmienić ubranie, bo pajęczaki lubią ukrywać się w fałdach i zagięciach materiału. Jeżeli mimo wszystko kleszcz zdążył już wczepić się w nasze ciało, niechcianego towarzysza trzeba jak najszybciej usunąć.
— Metody takie, jak smarowanie masłem czy alkoholem, są bezwzględnie zabronione — przestrzega Bogumiła Grabowska. — Kleszcza nie należy wykręcać, ani zdrapywać, bo można urwać mu głowę, a to może spowodować komplikacje. Najlepszą metodą wyjmowania kleszcza jest delikatne chwycenie go pęsetą za głowę i powolne, lecz stanowcze wyciąganie prostopadle do skóry. Po takim zabiegu może pojawić się ranka. Najlepiej przemyć ją spirytusem lub wodą utlenioną i obserwować.
Po powrocie do domu obowiązkowe są oględziny całego ciała, w szczególności ulubionych „miejsc” kleszczy. Należą do nich pachwiny, brzuch, miękkie miejsca w zgięciach rąk i nóg, uda, szyja, okolice bioder. Należy wziąć kąpiel oraz dokładnie rozczesać włosy. Trzeba również zmienić ubranie, bo pajęczaki lubią ukrywać się w fałdach i zagięciach materiału. Jeżeli mimo wszystko kleszcz zdążył już wczepić się w nasze ciało, niechcianego towarzysza trzeba jak najszybciej usunąć.
— Metody takie, jak smarowanie masłem czy alkoholem, są bezwzględnie zabronione — przestrzega Bogumiła Grabowska. — Kleszcza nie należy wykręcać, ani zdrapywać, bo można urwać mu głowę, a to może spowodować komplikacje. Najlepszą metodą wyjmowania kleszcza jest delikatne chwycenie go pęsetą za głowę i powolne, lecz stanowcze wyciąganie prostopadle do skóry. Po takim zabiegu może pojawić się ranka. Najlepiej przemyć ją spirytusem lub wodą utlenioną i obserwować.
Powikłania i choroby odkleszczowe
Przygoda z kleszczem powinna zakończyć się wraz z jego prawidłowym wyciągnięciem z naszego ciała. Niestety, nie bez powodu mówi się o rosnącej z roku na rok liczbie zakażeń i powikłań związanych z chorobami odkleszczowymi. Ten niepozorny pajęczak może przekazać nam cały pakiet wirusów i bakterii z boreliozą na czele. Chorobę z Lyme trudno jest rozpoznać, gdyż wielu pacjentów nie zauważa ukąszenia kleszcza, ignoruje je lub o nim zapomina. Ugryzieniu nie zawsze towarzyszy charakterystyczny rumień, a same objawy mogą wystąpić dopiero po kilku miesiącach, a nawet latach. Najbardziej znanymi z nich są bóle kostno-stawowe (uczucie jak przy grypie), ale także zapalenie opon mózgowych, porażenia i zapalenia nerwów, zapalenie mięśnia sercowego, tiki mięśniowe, kurcze mięśni, drętwienie kończyn, zaburzony zmysł smaku, pogorszenie widzenia, nagła utrata słuchu, palpitacje serca, drgawki, silny, ból głowy czy stany chronicznego wyczerpania.
Przygoda z kleszczem powinna zakończyć się wraz z jego prawidłowym wyciągnięciem z naszego ciała. Niestety, nie bez powodu mówi się o rosnącej z roku na rok liczbie zakażeń i powikłań związanych z chorobami odkleszczowymi. Ten niepozorny pajęczak może przekazać nam cały pakiet wirusów i bakterii z boreliozą na czele. Chorobę z Lyme trudno jest rozpoznać, gdyż wielu pacjentów nie zauważa ukąszenia kleszcza, ignoruje je lub o nim zapomina. Ugryzieniu nie zawsze towarzyszy charakterystyczny rumień, a same objawy mogą wystąpić dopiero po kilku miesiącach, a nawet latach. Najbardziej znanymi z nich są bóle kostno-stawowe (uczucie jak przy grypie), ale także zapalenie opon mózgowych, porażenia i zapalenia nerwów, zapalenie mięśnia sercowego, tiki mięśniowe, kurcze mięśni, drętwienie kończyn, zaburzony zmysł smaku, pogorszenie widzenia, nagła utrata słuchu, palpitacje serca, drgawki, silny, ból głowy czy stany chronicznego wyczerpania.
IDSA czy ILADS – oto jest pytanie!
Diagnostyka i leczenie boreliozy wzbudza wiele kontrowersji nie tylko w Polsce. W naszym kraju mówi się o diagnostyce dwuetapowej: pierwszy etap – test „Elisa” i drugi (w przypadku pozytywnego, pierwszego) – test „Western-Blot”. Niestety w większości przypadków badania kończą się na pierwszym, mało wiarygodnym teście. Standardowe leczenie w Polsce oparte jest na przyjmowaniu antybiotyku przynajmniej przez 21 dni (metoda IDSA). Niemal w każdym przypadku chory przyjmuje doksycyklinę, amoksycylinę, cefuroksym, ceftriakson lub cefotaksym. Zdarza się, że ten pierwszy, uderzeniowy etap pomaga, jednak wiele osób decyduje się na dalsze, trudne leczenie polegające na długoterminowym przyjmowaniu kombinacji antybiotyków (metoda ILADS). Duże grono chorych odchodzi od leczenia farmakologicznego i decyduje się na specjalnie skomponowane mieszanki ziół. Która metoda jest najbardziej skuteczna? Ciężko stwierdzić, gdyż niezwykle rzadko słyszy się o przypadkach całkowitego wyleczenia.
(mk)
Diagnostyka i leczenie boreliozy wzbudza wiele kontrowersji nie tylko w Polsce. W naszym kraju mówi się o diagnostyce dwuetapowej: pierwszy etap – test „Elisa” i drugi (w przypadku pozytywnego, pierwszego) – test „Western-Blot”. Niestety w większości przypadków badania kończą się na pierwszym, mało wiarygodnym teście. Standardowe leczenie w Polsce oparte jest na przyjmowaniu antybiotyku przynajmniej przez 21 dni (metoda IDSA). Niemal w każdym przypadku chory przyjmuje doksycyklinę, amoksycylinę, cefuroksym, ceftriakson lub cefotaksym. Zdarza się, że ten pierwszy, uderzeniowy etap pomaga, jednak wiele osób decyduje się na dalsze, trudne leczenie polegające na długoterminowym przyjmowaniu kombinacji antybiotyków (metoda ILADS). Duże grono chorych odchodzi od leczenia farmakologicznego i decyduje się na specjalnie skomponowane mieszanki ziół. Która metoda jest najbardziej skuteczna? Ciężko stwierdzić, gdyż niezwykle rzadko słyszy się o przypadkach całkowitego wyleczenia.
(mk)
Czytaj e-wydanie
">kliknij

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez