Dała jej nie tylko życie, ale i nerkę

2021-01-06 16:08:28(ost. akt: 2021-01-06 16:12:49)

Autor zdjęcia: Pixabay

Karolina potrzebowała przeszczepu nerki, by normalnie żyć. Miała szczęście w nieszczęściu, bo nerkę oddała jej mama. Wielu chorych czeka na przeszczep latami i jest zmuszona do częstych dializ. - To po prostu miłość do dziecka, a nie żadne bohaterstwo - tłumaczy pani Irena.
Karolina ma 23 lata i głowę pełną planów i marzeń. Jest najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Pozostała trójka starszego rodzeństwa ma już swoje rodziny, tylko dziewczyna mieszka wciąż z rodzicami. Jest studentką trzeciego roku.
- To naprawdę wspaniałe dziecko, dobre, uczynne i bardzo rodzinne - mówi pani Irena mama Karoliny. - Starsze dzieci mieszkają już na swoim, mają rodziny, pracują. Z całej czwórki jesteśmy dumni, bo wiemy, że w każdej sytuacji możemy na siebie liczyć. A to bardzo ważne, bo w życiu nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. Choroba naszej córki pokazała nam, że w trudnych chwilach możemy na siebie liczyć, że razem jesteśmy silni i przetrwamy każde, nawet najtrudniejsze chwile...

Choroba nerek u Karoliny pojawiła się znienacka, bez ostrzeżenia. Rok wcześniej, robiono Karolinie tzw. bilans zdrowotny, nic nie wskazywało, że jest chora i to aż tak ciężko. Dopiero potem jej najbliżsi zaczęli kojarzyć pewne wcześniejsze oznaki choroby. Jakie? Gdy wiosną ubiegłego roku Karolina zdawała egzaminy i zaliczenia, często bolała ją głowa, bywała bardzo zmęczona. Przyczyną tego było nadciśnienie będące jednym z objawów choroby nerek. O tym jednak rodzina dowiedziała się później. Dolegliwości w czasie zaliczeń tłumaczyli sobie nadmiarem nauki i stresem.

Latem ubiegłego roku Karolina zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Wszystko jej się wydawało zamazane, nie potrafiła przeczytać nazw ulicy czy też numeru autobusu. Zaniepokoiło ją to. Zgłosiła się do ambulatorium okulistycznego. Okulista zbadał ją i zmierzył ciśnienie. Było bardzo wysokie. Z podejrzeniem choroby nerek od razu skierował ją do szpitala.
- Byłam przerażona, natychmiast zadzwoniłam do mamy i siostry. Pojechałam do szpitala i tam natychmiast zajęli się mną lekarze. Tego samego dnia miałam pierwszą dializę. To była ostra hemodializa, która uratowała mi życie. Gdybym do szpitala nie trafiła od razu, prawdopodobnie byłoby już za późno, nie przeżyłabym - opowiada. - Gdy mama po pracy przyszła do szpitala i zobaczyła mnie podłączoną rurkami do dializatora, była zrozpaczona. Zdiagnozowano u mnie kłębuszkowe zapalenie nerek, którego skutkiem była przewlekła niewydolność nerek. Czekały mnie długotrwałe dializy i przeszczep. Byłam załamana, bo zabrzmiało to jak wyrok. Co z moimi planami, marzeniami? Płakałam cały czas, bo nie widziałam dla siebie szansy na normalne życie. Miałam 22 lata, byłam aktywną osobą, która chciała się realizować, założyć rodzinę, być szczęśliwa...

Cała rodzina odwiedzała Karolinę, pocieszała i wspierała. wszyscy szukali ratunku dla dziewczyny, bo nie chcieli dopuścić do siebie myśli, że choroba zabierze jej radość życia. Wszyscy lekarze, którzy zapoznali się z wynikami badań mówili, że jedyną szansą na powrót do normalności jest przeszczep. Karolina została wpisana na listę oczekujących na przeszczep. Rozpoczęto też poszukiwania dawcy wśród najbliższej rodziny. Idealnym dawcą okazała się mama.
- Kiedy lekarze orzekli, że mogę być dawcą nerki dla córki, pomyślałam sobie, że to cud, o który modliłam się przez ten cały czas - mówi pani Irena. - Wierzyłam, że wszystko się uda, ale jak jechałam do kliniki na badania, czułam lęk. Nie o siebie się bałam, tylko o to, czy będę mogła być tym dawcą. Ściskałam różaniec, mąż mnie przytulał. Co chwila któreś z dzieci dzwoniło do mnie. Badania wyszły dobrze. Okazało się, że jestem zdrowa i mogę oddać Karolci swoją nerkę. Byłam przeszczęśliwa... Chciałam, żeby do operacji doszło jak najszybciej, by moja córka mogła zacząć żyć, bez dializ, które ją bardzo męczyły.

Przez prawie rok Karolina była dializowana. Trzy razy w tygodniu po 5-6 godzin dziennie siedziała podłączona do maszyny, która powoli oczyszczała jej krew z tego, co u zdrowego człowieka wydalane jest z organizmu z moczem. Na dializy zabierała ze sobą notatki, książki i uczyła się. Bez problemów zaliczyła kolejny rok.
Niestety wciąż źle się czuła, nie mogła jeść i pić, nie oddawała moczu, ciągle była zmęczona, opuchnięta i osłabiona. Szansą na poprawę był jedynie przeszczep nerki. I stało się. Przeszczep się udał!
Pierwsza na blok operacyjny pojechała pani Irena. Tam pobrano jej nerkę. Potem operacji poddano Karolinę. Gdy trafiła na salę, nerka mamy już na nią czekała. teraz Karolina ma trzy nerki. Czuje się znakomicie. Przestała boleć ją głowa i unormowało się ciśnienie.
- Ta choroba, to co przeszliśmy razem przewartościowała całe nasze życie i jeszcze bardziej scementowała naszą rodzinę - mówi pani Irena. - Dziękuję Bogu, że mogłam być dawcą, że wszystko się udało.

Dla wielu ciężko chorych pacjentów są jedyną szansą nie tylko na zdrowie i życie. Ale przeszczepy wciąż wykonywane są zbyt rzadko. Wciąż brakuje dawców.
- Szkoda, że w naszym kraju tak długo czeka się na przeszczep. Dawców jest niewielu... a tylu młodych ludzi czeka na przeszczep... Jeszcze świadomość ludzi, że mogliby oddać narządy swojego bliskiego jest mała... Osobie zmarłej już się nie przydadzą a kilka osób mogłoby zyskać zdrowie - tłumaczy Karolina. - Przeszczepy, bez wątpienia, są szansą na nowe życie dla wielu osób. Dla prężnie rozwijającej się transplantologii jedynym problemem jest brak dawców oraz powikłania pooperacyjne. Miejmy nadzieję, że dzięki postępowi medycyny uda się je rozwiązać i odtąd przeszczep będzie operacją prostą i bezpieczną. Nikt, kogo ten problem nie dotknął, nie wie jak to jest czekać na ten ważny telefon... Ja miałam szczęście, że mama mogła mi podarować nerkę, ale nie wszyscy są takimi szczęściarzami. Dziękuję Bogu za każdy dzień życia, bo wiem, że będę mogła spełniać swoje marzenia. Jednym z nich jest napisanie książki o tym co przeżywają osoby, które czekają na przeszczep i jak się zmienia życie po nim.

Joanna Karzyńska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. wot #3034945 | 95.49.*.* 6 sty 2021 18:08

    Brawo dla Mamy. Ja również nie wyobrażam sobie, bym mógł odmówić własnemu dziecku narządu do przeszczepu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5