Początek pięknej lekkoatletycznej historii?

2021-08-04 16:00:00(ost. akt: 2021-08-04 16:33:59)
Patryk Dobek

Patryk Dobek

Autor zdjęcia: facebook

IGRZYSKA\\\ Patryk Dobek niemal całe swoje sportowe życie biegał 400 metrów, tymczasem w Tokio wywalczył brązowy medal olimpijski na dwukrotnie dłuższym dystansie!
Dobek ma już 27 lat i jeszcze niespełna rok temu marzył o sukcesach w biegach na 400 m i 400 m przez płotki. Sukcesów jednak nie było, a czas mijał nieubłaganie, więc w listopadzie ubiegłego roku zaczął współpracę z trenerem Zbigniewem Królem, który przed laty z sukcesami prowadził m.in. Pawła Czapiewskiego i Adama Kszczota, jednak żaden z nich nigdy na olimpijskim podium nie stanął.

Natomiast w średnim płotkarzu doświadczony szkoleniowiec dostrzegł znakomity materiał na 800-metrowca. Czasu do igrzysk w Tokio było niewiele, ale przestawiony na dwukrotnie dłuższy dystans Dobek w ekspresowym tempie pokonywał kolejne bariery: w marcu w Toruniu został sensacyjnym halowym mistrzem Europy, w czerwcu osiągnął życiówkę na poziomie najlepszego w tamtym momencie wyniku na świecie, zdobył olimpijską przepustkę, by 4 sierpnia wywalczyć w Tokio brązowy medal. Jest to pierwszy olimpijski krążek polskiego lekkoatlety na tym dystansie! W czasach, gdy na sukces pracuje się latami, gdy szkoleniowcy i sztaby lekarskie planują niemal każdy krok zawodnika, pojawia się Dobek, któremu wystarczyło usunąć płotki z bieżni, by stanął na podium najważniejszej sportowej imprezy na świecie.

Od pierwszych środowego metrów finału było widać, że Polak jest mocny, że nie zamierza być tłem dla najlepszych, tylko sam wśród tych najlepszych chce być na mecie. Co prawda na początku dał się trochę przyblokować rywalom, w efekcie potem po wewnętrznej stronie toru musiał przedzierać się do przodu, ale udało się i na ostatnim okrążeniu Dobek biegł już w środku stawki. Dopiero przed ostatnią prostą zaatakował razem z Kenijczykami Korirem i Rotichem. Na reprezentantów Afryki nie miał już siły, ale pozostali rywale na mecie oglądali już plecy polskiego biegacza. Poza podium Dobek zostawił m.in. Nijela Amosa i Amela Tukę, czyli multimedalistów olimpijskich i mistrzostw świata.
W ten sposób po zaledwie dziewięciomiesięcznym treningu osiągnął to, co przez lata nie udało się Czapiewskiemu, Kszczotowi i Lewandowskiemu.

- Jak się biega w finale olimpijskim, to trzeba biec z całych sił - w rozmowie z Eurosportem powiedział brązowy medalista igrzysk olimpijskich. - Ten sezon jest dla mnie znakomity, bo i tytuł mistrza Europy, i minimum olimpijskie, no i w końcu ten finał. Na początku popełniłem błąd, bo gdy się już rozpędzałem, to zamiast wyjść na zewnątrz, nadziałem się na Australijczyka, w efekcie musiałem zwolnić i na nowo się rozpędzać. W końcówce broniłem już tylko trzeciej pozycji, no i ostatecznie zdobyłem medal i przeszedłem do historii. Chociaż tak naprawdę jest to dopiero początek mojej drogi na tym dystansie - z optymizmem w głosie zakończył Patryk Dobek, który poza brązowym medalem dostał jeszcze jedną „nagrodę”, bowiem gdy on w Japonii przygotowywał się do olimpijskiego startu, to w Polsce jego żona urodziła córeczkę.