Umiesz liczyć, licz na siebie
2020-03-23 11:00:00(ost. akt: 2020-03-22 15:22:55)
- Nigdy wcześniej nie spotkałem ucznia z niepełnoprawnością tak lubianego w klasie - o Łukaszu Rękawieckim pisze trener Paweł Hofman, który "w szkolnej edukacyjnej przygodzie był z Łukaszem przez trzy lata".
Widząc niepełnosprawność, staram się jej nie zauważać, aby nie ograniczać nie tylko osoby, która ją ma, ale również siebie nie zamykać w kontakcie z nią. Dlatego zwolnienie lekarskie Łukasza z w-f zawsze chowałem głęboko do szuflady. Suchy zapis zwalniający ustawowo ucznia z obowiązku oceny z w-f to tylko potrzeba przeadministrowanej szkoły. Zawsze można coś zrobić, albo być wygodnym i zasłonić się paragrafami.
Łukasz z ogromnymi problemami na skutek wrodzonego zespołu artrogrypotycznego potrafił być nie tylko sympatyczny. On swoją postawą wręcz zachęcał do ryzyka, podświadomie szukał wyzwań neutralizujących - poprzez fizyczne zmagania - ubytki w sprawności .
Kilka lat później spotkałem go podczas iławskiego półmaratonu LA Rive. 21 km pokonał wtedy w godzinę i czterdzieści minut z kawałkiem. Na zwykłym wózku „biegnąc” razem ze wszystkimi.
Pomyślałem sobie wtedy, że dobrze zrobiłem, zabierając go w góry, pomimo obaw. Koledzy pomogli mu wtedy - po początkowym skrępowaniu - szaleć na wózku po uliczkach Szklarskiej Poręby. Widziałem ich wspólną radość, gdy Łukasz znalazł się na Śnieżce. Był tak jak oni. Dzięki nim nie miał barier.
Od tego czasu minęło trochę lat, więc postanowiłem się z nim skontaktować. - Prawdziwy sport jest jeden - powiedział mi niedawno Łukasz, którego czytelnicy „Gazety Olsztyńskiej” uznali niedawno za Akademickiego Sportowca bez Barier 2019 roku.
Łukasz z ogromnymi problemami na skutek wrodzonego zespołu artrogrypotycznego potrafił być nie tylko sympatyczny. On swoją postawą wręcz zachęcał do ryzyka, podświadomie szukał wyzwań neutralizujących - poprzez fizyczne zmagania - ubytki w sprawności .
Kilka lat później spotkałem go podczas iławskiego półmaratonu LA Rive. 21 km pokonał wtedy w godzinę i czterdzieści minut z kawałkiem. Na zwykłym wózku „biegnąc” razem ze wszystkimi.
Pomyślałem sobie wtedy, że dobrze zrobiłem, zabierając go w góry, pomimo obaw. Koledzy pomogli mu wtedy - po początkowym skrępowaniu - szaleć na wózku po uliczkach Szklarskiej Poręby. Widziałem ich wspólną radość, gdy Łukasz znalazł się na Śnieżce. Był tak jak oni. Dzięki nim nie miał barier.
Od tego czasu minęło trochę lat, więc postanowiłem się z nim skontaktować. - Prawdziwy sport jest jeden - powiedział mi niedawno Łukasz, którego czytelnicy „Gazety Olsztyńskiej” uznali niedawno za Akademickiego Sportowca bez Barier 2019 roku.
* Łukasz Rękawiecki: - Sport to nie tylko wynik nagrodzony medialną i finansową radością tych, którzy w idealnym świecie tworzą rzeczywistość na telewizyjnym ekranie, a wokół nich są flesze i sponsorskie wsparcie. Bo sport osób z ograniczoną sprawnością to są takie same emocje, tylko pierwsze strony gazet mówią o nim troszeczkę ciszej. Ten sportowy świat jest nie tylko zaniedbany, ale jest często drugą ligą, pomimo umiejętności i sprawności tych, którzy walczą o medale w paraolimpijskiej rywalizacji.
Umiesz liczyć, licz na siebie. Wstań nawet wtedy, kiedy wszystko w tobie mówi, że masz leżeć - to warunki awansu do sportowej elicie niepełnosprawnych. Zrobię wszystko, żeby w niej być.
Chcę to zrobić nie tylko dla siebie, ale również dla mamy i tych, którzy zawsze są i byli z mną, także wtedy, gdy dopiero wchodziłem do przedsionka poważnej rywalizacji. Uczyłem się jej już jako dziecko w iławskim MOS-ie z Kasią Grabkowską na łódkach klasy optimist. To dzięki niej zrozumiałem wiatr. Z załogą Mariana Zielińskiego z Szałkowa zdobyliśmy trzy tytuły mistrzów Polski w żeglarstwie osób niepełnosprawnych. Sumienność, odpowiedzialność, pokora i obcowanie z żywiołem - to w mojej psychice trwały ślad po żeglarskiej pasji.
A był jeszcze tenis stołowy w iławskim ITR, który dawał kondycję, kontakt z normalnym życiem w codziennym ruchu oraz przyjaźnie, które zostały do dziś.
Natomiast maturę potraktowałem jak kolejne sportowe wyzwanie, bo trzeba o nią powalczyć tak samo, jak o wiele innych rzeczy w życiu. Dzisiaj - po zdaniu matury, ukończeniu psychologii i napisaniu pracy magisterskiej - potrafię już to nazwać bez owijania w bawełnę: niepełnosprawność to tylko dodatek, a nie balast.
Chociaż z drugiej strony wiem doskonale, że niemal każdego dnia muszę otwierać drzwi, które inni mają szeroko otwarte już na starcie.
Łukasz Schab, mój przyjaciel i trener AKS OSW Olsztyn spotkany w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w Iławie, pokazał mi, jak można być niezależnym w poruszaniu się na wózku.
Praca w Metrohouse, studia i świadomość, że wózek dowiezie mnie wszędzie, fizycznie i metaforycznie, wypełniały tydzień za tygodniem. A poza tym pojawiły się treningi koszykówki na wózkach w Olsztynie. Pokochałem ją w takim wydaniu, bo to dorosła rywalizacja i prawdziwe sportowe emocje.
A w 2018 roku dzięki koszykówce zaproszono mnie do innego sportowego świata, bo w Avalon Extreme Warszawa rozpocząłem przygodę z rugby na wózkach. No i już rok później zagrałem w mistrzostwach Europy w Danii!
Kilkanaście lat temu nakręcono film dokumentalny „Murderball – gra o życie”. Był to reportaż o tych, którzy weszli w świat rugby na wózkach. A teraz sam w tym świecie jestem! Czuję, że wszystko jest możliwe, że procentuje upór i konsekwencja, by spełniać marzenia, jednocześnie nie odczuwając niepełnosprawności.
Praca, koszykówka, rugby, codzienne treningi, dojazdy do Olsztyna, nagroda za najlepszego zawodnika w swojej klasie funkcjonalnej, czwarte miejsce w Polskiej Lidze rugby na wózkach oraz tytuł Akademickiego Sportowca bez Barier 2019 roku - to jest moja przeszłość i teraźniejszość, a co przyniesie przyszłość? Czasami boję się o tym myśleć, bo nie wiem, czy los jest dla mnie łaskawy, czy też może bawi się ze mną, stawiając nowe wyzwania na horyzoncie.
Paweł Hofman
Umiesz liczyć, licz na siebie. Wstań nawet wtedy, kiedy wszystko w tobie mówi, że masz leżeć - to warunki awansu do sportowej elicie niepełnosprawnych. Zrobię wszystko, żeby w niej być.
Chcę to zrobić nie tylko dla siebie, ale również dla mamy i tych, którzy zawsze są i byli z mną, także wtedy, gdy dopiero wchodziłem do przedsionka poważnej rywalizacji. Uczyłem się jej już jako dziecko w iławskim MOS-ie z Kasią Grabkowską na łódkach klasy optimist. To dzięki niej zrozumiałem wiatr. Z załogą Mariana Zielińskiego z Szałkowa zdobyliśmy trzy tytuły mistrzów Polski w żeglarstwie osób niepełnosprawnych. Sumienność, odpowiedzialność, pokora i obcowanie z żywiołem - to w mojej psychice trwały ślad po żeglarskiej pasji.
A był jeszcze tenis stołowy w iławskim ITR, który dawał kondycję, kontakt z normalnym życiem w codziennym ruchu oraz przyjaźnie, które zostały do dziś.
Natomiast maturę potraktowałem jak kolejne sportowe wyzwanie, bo trzeba o nią powalczyć tak samo, jak o wiele innych rzeczy w życiu. Dzisiaj - po zdaniu matury, ukończeniu psychologii i napisaniu pracy magisterskiej - potrafię już to nazwać bez owijania w bawełnę: niepełnosprawność to tylko dodatek, a nie balast.
Chociaż z drugiej strony wiem doskonale, że niemal każdego dnia muszę otwierać drzwi, które inni mają szeroko otwarte już na starcie.
Łukasz Schab, mój przyjaciel i trener AKS OSW Olsztyn spotkany w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w Iławie, pokazał mi, jak można być niezależnym w poruszaniu się na wózku.
Praca w Metrohouse, studia i świadomość, że wózek dowiezie mnie wszędzie, fizycznie i metaforycznie, wypełniały tydzień za tygodniem. A poza tym pojawiły się treningi koszykówki na wózkach w Olsztynie. Pokochałem ją w takim wydaniu, bo to dorosła rywalizacja i prawdziwe sportowe emocje.
A w 2018 roku dzięki koszykówce zaproszono mnie do innego sportowego świata, bo w Avalon Extreme Warszawa rozpocząłem przygodę z rugby na wózkach. No i już rok później zagrałem w mistrzostwach Europy w Danii!
Kilkanaście lat temu nakręcono film dokumentalny „Murderball – gra o życie”. Był to reportaż o tych, którzy weszli w świat rugby na wózkach. A teraz sam w tym świecie jestem! Czuję, że wszystko jest możliwe, że procentuje upór i konsekwencja, by spełniać marzenia, jednocześnie nie odczuwając niepełnosprawności.
Praca, koszykówka, rugby, codzienne treningi, dojazdy do Olsztyna, nagroda za najlepszego zawodnika w swojej klasie funkcjonalnej, czwarte miejsce w Polskiej Lidze rugby na wózkach oraz tytuł Akademickiego Sportowca bez Barier 2019 roku - to jest moja przeszłość i teraźniejszość, a co przyniesie przyszłość? Czasami boję się o tym myśleć, bo nie wiem, czy los jest dla mnie łaskawy, czy też może bawi się ze mną, stawiając nowe wyzwania na horyzoncie.
Paweł Hofman
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez