Bez toru i lodowiska, ale za to z sukcesami

2019-10-23 12:00:00(ost. akt: 2019-10-23 10:27:10)
Kajetan Mendelski

Kajetan Mendelski

Autor zdjęcia: Tomasz Mendelski

- Aby zachęcić dzieci i młodzież do uprawiania kolarstwa, należy im zapewnić atrakcyjne zajęcia oraz równie atrakcyjne wakacyjne zgrupowania. I to bezpłatnie — twierdzi Zdzisław Trojga, znany olsztyński szkoleniowiec i działacz.
— Za nami kolejne torowe mistrzostwa Europy. Jak ocenia pan starty Polaków?
— Pozytywnie, uwzględniając to, że nasze kolarstwo przeżywa kryzys. W tej sytuacji zdobycie trzech brązowych medali jest sporym sukcesem. Najbardziej cenne było trzecie miejsce Matusza Rutki w sprincie, bo to przecież dyscyplina olimpijska. Pozostałe medale nasi torowcy zdobyli w tak zwanym wyścigu eliminacyjnym (ostatni odpada — red.). Wywalczyli je Nikol Płosaj i 18-letni kolarz z Zielonej Góry Filip Prokopyszyn. Szkolenie tej kadry i koszty z tym związane są na głowie ministerstwo sportu, a nie PZKol. Między ministerstwem i związkiem panuje nadal patowa sytuacja, co sprawia, że nasze kolarstwo nie rozwija się tak jak powinno. PZKol. nadal nie może pozbyć się długów.
— W torowych mistrzostwach Europy nie było, niestety, olsztyńskiego akcentu…
— Chodzi panu pewnie o moją wychowankę Paulinę Rutkowską (medalistka ME i MP — red.). No cóż, ona od trzech lat już nie trenuje, więc nie mogło jej być na tej imprezie. A tak na marginesie, to jak do kadry przed tymi mistrzostwami wrócił trener Grzegorz Ratajczyk, to zaproponował jej powrót do reprezentacji. Paulina jednak z tego nie skorzystała, trudno się jednak temu dziwić, bo zmieniła tryb życia i obecnie zajęła się poważnie studiami.
— Na niedawnych międzywojewódzkich torowych mistrzostwach Polski młodzików w Pruszkowie reprezentanci naszego regionu rozgromili Mazowsze, mimo że na ich terenie są kryte tory, a u nas ich nie ma. Skąd ten tak spektakularny sukces?
— Po prostu mamy od paru lat dobrą atmosferę w naszym kolarskim środowisku. Zespoliliśmy prawie wszystkie siły, które wspierają tę dyscyplinę w naszym województwie. Ważna jest też tu osoba szefa Warmińsko-Mazurskiego Związku Kolarskiego Adama Wadeckiego. Ta atmosfera przyczyniła się m.in. do powstania w Olsztynie w Szkole Podstawowej nr 15 dwóch klas kolarskich, a w regionie dziesięciu szkółek kolarskich. To już dało w Pruszkowie doskonałe efekty. Nasi młodzi zawodnicy zdobyli tam 18 medali, a mazowieccy zaledwie 5, a przecież oni na torze w Pruszkowie mogą trenować każdego dnia, a my tylko z doskoku. Doskonale do każdych zawodów, i tak teraz też było, potrafi w Biskupcu przygotować swych podopiecznych trener Jaskulski. Myślę, że za trzy lata nasza dominacja w takich zawodach nad Mazowszem będzie jeszcze większa.
— Ale przecież obecnie zachęcić dzieci i młodzież do uprawiania sportu wyczynowego nie jest łatwo.
— Oczywiście, że nie jest łatwo. Należy zapewnić młodzieży atrakcyjne zajęcia i równie atrakcyjne wakacyjne zgrupowania. I to bezpłatnie, chociaż w naszych dwóch klasach sportowych mamy 40 uczniów i uczennic. Dzisiaj o wynikach sportowych decydują przede wszystkim pieniądze. W tym roku dysponowaliśmy skromnym, ale wystarczającym budżetem. Obawiamy się jednak, co będzie w 2020 roku, bo rokowania są niekorzystne.
— Którzy z pana podopiecznych wyróżnili się szczególnie w rywalizacji z Mazowszem?
— To 14-latkowie: Martyna Szczęsna, która na szosie i torze zdobyła sześć złotych medali, oraz Mikołaj Siemianowski, zdobywca siedmiu medali. Oboje uczą się w klasie sportowej SP 15.
— WMKS Olsztyn zajmuje się nie tylko kolarstwem, ale też short-trackiem, do uprawiania którego olsztyńskie zawodniczki i zawodnicy też na miejscu nie maja odpowiedniego obiektu, czyli krytego lodowiska.
— To paradoks, bo wszystkie pozostałe miasta wojewódzkie takie obiekty posiadają. Ba, nawet Giżycko i Elbląg mają pełnowymiarowe lodowiska, a Olsztyn zaledwie odkryte ślizgawki. Łyżwiarstwo, short-track i hokej to bardzo popularne sporty zimowe, niestety, na ich rozwój nie ma w Olsztynie miejsca. Nie chcę jednak dalej tego tematu rozwijać, bo się mocno zdenerwuję…
LECH JANKA