Piotr Głowacki: może psycholog nam pomoże?
2017-09-26 11:00:00(ost. akt: 2017-09-25 16:27:29)
— Podczas pobytu w Mielcu nie byłem pierwszoplanową postacią Stali, ale za to dużo się nauczyłem. Dzisiaj czuję się mocniejszy pod wieloma względami — mówi Piotr Głowacki ze Stomilu. W sobotę olsztynianie przegrali z Puszczą.
— Co się stało z waszym zespołem po przerwie meczu z Puszczą? W pierwszej połowie dość fajnie to funkcjonowało. Umiejętnie się broniliście i udało się także strzelić bramkę z rzutu karnego. Niestety, w drugiej połowie na boisku pojawił się jednak inny Stomil.
— Ciężko mi coś więcej powiedzieć... Musimy przeanalizować materiał wideo z tego meczu. W drugiej połowie Puszcza zaczęła grać lepiej, gospodarze przeszli na dwóch napastników. Grali mniej w piłkę, a starali się stwarzać więcej szans, było więcej dośrodkowań z bocznych sektorów. I właśnie w taki sposób straciliśmy dwie pierwsze bramki. Analiza pokaże, co złego zrobiliśmy. W kolejnym spotkaniu musimy zagrać dwie równe połowy.
— Sytuacja z pierwszej połowy będzie ci się śniła po nocach? Mogłeś podwyższyć wynik na 2:0.
— Zdaję sobie sprawę, że była to stuprocentowa sytuacja. Dobrze przyjąłem piłkę, dobrze uderzyłem po długim rogu, ale bramkarz skrócił kąt i wybronił nogami. Być może powinienem spróbować pokonać go podcinką, ale w tamtym momencie zadziałałem instynktownie. Szkoda tej sytuacji, ale mieliśmy w tym meczu jeszcze kolejne. Przede wszystkim jednak powinniśmy wybronić te sytuacje, po których traciliśmy gole.
— Dalej bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego Stomil tak słabo radzi sobie na wyjazdach? W tym sezonie zdobyliście tylko jeden punkt na sześć spotkań!
— Po meczu rozmawialiśmy w szatni i każdy z nas nie wie, o co tu chodzi. Pierwszy raz z czymś takim się spotykam, że u siebie wygrywamy wszystko i potrafimy pokonać lidera, a na wyjazdach kompletnie nam nie idzie. Musimy zmienić coś w naszej mentalności i wierzyć, że przyjdzie to przełamanie. Na razie jednak musimy skupić się na meczu z Rakowem Częstochowa i zgarnąć w najbliższą sobotę trzy punkty. Interesuje nas tylko zwycięstwo na własnym stadionie. Musimy się zrehabilitować za porażkę w Niepołomicach. Wiemy, że w Olsztynie gramy zupełnie inaczej, dlatego mam nadzieję, że podtrzymamy dobrą passę.
— Trener Tomasz Asensky po meczu zastanawiał się, czy na kolejny wyjazd nie zabrać ze sobą psychologa sportowego. Myślisz, że to może pomóc?
— Najważniejsze jest, żebyśmy wierzyli w to, że przełamanie na wyjeździe przyjdzie. Choć uważam, że praca z psychologiem, zwłaszcza długofalowa, mogłaby nam pomóc i przynieść efekty.
— Wróciłeś po rocznej przerwie do Olsztyna. W tym czasie grałeś w Stali Mielec. Wróciłeś silniejszy?
— Tak. Mimo tego, że nie byłem pierwszoplanową postacią w Mielcu, to jednak dużo się nauczyłem. Rok pracy pod okiem dobrego szkoleniowca i w świetnych warunkach treningowych spowodował, że czuję się mocniejszy pod wieloma względami. Myślę, że widać to na boisku, a potwierdzeniem tego są niezłe statystyki.
— Jedna z kołysek w meczu z Miedzią Legnica była dla ciebie. Jak się czujesz w roli taty?
— Świetnie! Nasza córka urodziła się w tygodniu przed meczem z Miedzią. Wraz z żoną bardzo cieszymy się, że jest już z nami. Czuję się, jakbym miał dwukrotnie więcej energii. Jej narodziny stały się dla mnie motorem napędowym do jeszcze cięższej pracy. Chciałbym, żeby za parę lat córka była dumna z tatusia (śmiech).
EMIL MARECKI
— Ciężko mi coś więcej powiedzieć... Musimy przeanalizować materiał wideo z tego meczu. W drugiej połowie Puszcza zaczęła grać lepiej, gospodarze przeszli na dwóch napastników. Grali mniej w piłkę, a starali się stwarzać więcej szans, było więcej dośrodkowań z bocznych sektorów. I właśnie w taki sposób straciliśmy dwie pierwsze bramki. Analiza pokaże, co złego zrobiliśmy. W kolejnym spotkaniu musimy zagrać dwie równe połowy.
— Sytuacja z pierwszej połowy będzie ci się śniła po nocach? Mogłeś podwyższyć wynik na 2:0.
— Zdaję sobie sprawę, że była to stuprocentowa sytuacja. Dobrze przyjąłem piłkę, dobrze uderzyłem po długim rogu, ale bramkarz skrócił kąt i wybronił nogami. Być może powinienem spróbować pokonać go podcinką, ale w tamtym momencie zadziałałem instynktownie. Szkoda tej sytuacji, ale mieliśmy w tym meczu jeszcze kolejne. Przede wszystkim jednak powinniśmy wybronić te sytuacje, po których traciliśmy gole.
— Dalej bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego Stomil tak słabo radzi sobie na wyjazdach? W tym sezonie zdobyliście tylko jeden punkt na sześć spotkań!
— Po meczu rozmawialiśmy w szatni i każdy z nas nie wie, o co tu chodzi. Pierwszy raz z czymś takim się spotykam, że u siebie wygrywamy wszystko i potrafimy pokonać lidera, a na wyjazdach kompletnie nam nie idzie. Musimy zmienić coś w naszej mentalności i wierzyć, że przyjdzie to przełamanie. Na razie jednak musimy skupić się na meczu z Rakowem Częstochowa i zgarnąć w najbliższą sobotę trzy punkty. Interesuje nas tylko zwycięstwo na własnym stadionie. Musimy się zrehabilitować za porażkę w Niepołomicach. Wiemy, że w Olsztynie gramy zupełnie inaczej, dlatego mam nadzieję, że podtrzymamy dobrą passę.
— Trener Tomasz Asensky po meczu zastanawiał się, czy na kolejny wyjazd nie zabrać ze sobą psychologa sportowego. Myślisz, że to może pomóc?
— Najważniejsze jest, żebyśmy wierzyli w to, że przełamanie na wyjeździe przyjdzie. Choć uważam, że praca z psychologiem, zwłaszcza długofalowa, mogłaby nam pomóc i przynieść efekty.
— Wróciłeś po rocznej przerwie do Olsztyna. W tym czasie grałeś w Stali Mielec. Wróciłeś silniejszy?
— Tak. Mimo tego, że nie byłem pierwszoplanową postacią w Mielcu, to jednak dużo się nauczyłem. Rok pracy pod okiem dobrego szkoleniowca i w świetnych warunkach treningowych spowodował, że czuję się mocniejszy pod wieloma względami. Myślę, że widać to na boisku, a potwierdzeniem tego są niezłe statystyki.
— Jedna z kołysek w meczu z Miedzią Legnica była dla ciebie. Jak się czujesz w roli taty?
— Świetnie! Nasza córka urodziła się w tygodniu przed meczem z Miedzią. Wraz z żoną bardzo cieszymy się, że jest już z nami. Czuję się, jakbym miał dwukrotnie więcej energii. Jej narodziny stały się dla mnie motorem napędowym do jeszcze cięższej pracy. Chciałbym, żeby za parę lat córka była dumna z tatusia (śmiech).
EMIL MARECKI
NA WYJEŹDZIE
1. Chrobry 11 6:3
2. Miedź 10 8:5
3. Stal 7 6:6
4. Wigry 7 3:4
5. Olimpia 7 3:6
6. Raków 6 6:5
7. Chojniczanka 6 5:6
8. Pogoń 6 6:10
9. Odra 5 5:5
10. Podbeskidzie 5 7:12
11. Puszcza 4 3:4
12. Bytovia 4 5:7
13. Górnik 4 3:8
14. Katowice 4 4:10
Tychy 4 4:10
16. Ruch 3 7:10
17. Zagłębie 1 4:9
18. Stomil 1 4:14
1. Chrobry 11 6:3
2. Miedź 10 8:5
3. Stal 7 6:6
4. Wigry 7 3:4
5. Olimpia 7 3:6
6. Raków 6 6:5
7. Chojniczanka 6 5:6
8. Pogoń 6 6:10
9. Odra 5 5:5
10. Podbeskidzie 5 7:12
11. Puszcza 4 3:4
12. Bytovia 4 5:7
13. Górnik 4 3:8
14. Katowice 4 4:10
Tychy 4 4:10
16. Ruch 3 7:10
17. Zagłębie 1 4:9
18. Stomil 1 4:14
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Olsztyn #2336623 | 94.254.*.* 26 wrz 2017 11:03
Psycholog za was nie zagra a i umiejetnosci wam nie „wmowi”. Czekam na minusy olsztynskich napinaczy. Papa
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)