Obiecoina, polski narkotyk wszechczasów

2015-05-13 09:00:00(ost. akt: 2015-05-13 11:49:23)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Archiwum

Od lat obserwuję różnego rodzaju wybory. Od tych sołeckich, przez samorządowe, parlamentarne, po prezydenckie. I za każdym razem zastanawiam się, kiedy i czy w ogóle przyjdzie czas, że obiecujący dotrzyma obietnic? Może kiedyś przyjdzie. Tylko, czy tak naprawdę o ich spełnienie nam chodzi?
Każdemu sto milionów! Pamiętacie Państwo tę obietnicę? A czarną walizkę Stana Tymińskiego i jego peruwiańską żonę? A nowe Japonię, Irlandię i Chiny? A obronę polskich interesów w Euro-śmiecho-parlamencie? A uczciwość ponad wszystko i rozliczanie aferzystów? Tak. Każdy od prawa do lewa, zielony, czerwony, tęczowy i czarny zarzucał nas już obietnicami, przy których wizje raju, roztaczane w świętych księgach wielkich religii, wydają się szarymi obrazami nudnej codzienności. Bo czym są ogrody Edenu, przy wizji, którą przez 25 lat, naprzemiennie się przed nami roztacza.

Gdyby choć dwadzieścia procent z nich zostało zrealizowanych, bylibyśmy mocarstwem, do którego przyjeżdżaliby mieszkańcy Szwajcarii, aby pracować na zmywakach w polskich odpowiednikach makdonaldsów. To my powinniśmy dziś napadać na roponośne kraje Bliskiego Wschodu pod płaszczem zaprowadzania tam zachodnich standardów demokracji. To nas Jankesi powinni prosić w licznych konsulatach, rozsianych po Dzikim Zachodzie o wizy, aby ściągać z naszych dachów azbest i nocami wozić pizzę. A tam, pizzę, tfu. Nasze rodzime pierogi i pyzy!

To nasze głowice jądrowe powinny budzić przerażenie Rosji i Niemiec, które zachodziłyby dziś w głowę, skąd wziąć gaz, ropę i nowe technologie. I rozpaczliwie szukałyby sojuszu z Uzbekistanem i Kirgizją, bo Polska może w każdej chwili zaatakować.
Na głos polskiego premiera, prezydenta, czy ministra spraw zagranicznych powinny wyczekiwać wszystkie liczące się na świecie i w dużej mierze sterowane przez nasze tajne służby, agencje informacyjne. Jak miło byłoby, gdyby chińska telewizja śniadaniowa doniosła z przerażeniem, że polskie stocznie wstrzymały produkcję statków na rynek chiński, gdyż taki miały kaprys, a stoczniowcy za dobrą pracę dostali rok płatnego urlopu. Jak wspaniale byłoby, gdyby na moim podwórku zjawił się ubogi niemiecki emeryt, który prosiłby mnie, abym sprzedał mu mojego rocznego, niebitego, niepalonego i jeżdżonego tylko do kościoła POLONEZA Q7, którego model przez trzy lata z rzędu zdobywał w Genewie tytuł Samochód Roku.

Taki sukces naszego kraju nie byłby wszak możliwy bez heroicznej wręcz pracy polskiego urzędnika, który nie dość, że kompetentny, to zawsze otwarty i z uśmiechem, pomagałby swoim petentom i interpretował nieliczne przepisy na ich korzyść. Bylibyśmy zdrowi. Wszak polski lekarz i pielęgniarka już w drodze do ośrodka zdrowia towarzyszyli by pacjentowi i przeprowadzali z nim pogawędkę, jak Hipokrates w ateńskich ogrodach. Wizyta u specjalisty? Proszę bardzo! Drzwi na prawo, czeka na panią! Zabieg, czy operacja? A kiedy sobie szanowny pan życzy? Dziś, czy jednak jutro?

Brzmi jak utopia? Śmieszy? Nic z tego. To wszystko nam obiecywano. To wszystko miało być. Miało być tak pięknie i dobrze, że to wręcz złotówka miała sterować światowym rynkiem finansowym. To wręcz w złotówkach kredyty mieli brać Szwajcarzy. I drżeć, aby jej kurs nie poszedł już w górę.

Zastanawia mnie, czy tak szybko zapominamy, czy raczej już jesteśmy przyzwyczajeni, że przed wyborami zaczynamy marzyć marzeniami innych i jak w narkotycznym omamie wierzymy we wszystko. Zostało nam tydzień haju. Korzystajmy! Ale, nie rozpaczajmy, jak ten stan za kilka tygodni minie. Przed zimową depresją ochroni nas jesienne rozdawanie obietnic! Będą wszak wybory parlamentarne. Ech! Demokracja ma jednak plusy. Dziwne tylko, że nie legalizuje marihuany, całkowicie legalnie posługując się obietnicoiną. Narkotykiem wszechczasów. Jak widać silnie uzależniającym i siejącym spustoszenie w mózgu.


Radosław Dąbrowski
r.dabrowski@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Gość #1733914 | 178.36.*.* 13 maj 2015 18:53

    Mocne słowa, ale naga prawda….

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5