Lubawianka Iwona Górska napisała humorystyczną książkę

2021-01-18 19:30:00(ost. akt: 2021-01-18 19:52:00)
Lubawianka Iwona Górska,

Lubawianka Iwona Górska,

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Wydałam książkę i chcę ją wypromować w naszym mieście – bez ogródek mówi Iwona Górska z Lubawy. A że lepiej żyje się z humorem, to i książka ma taki charakter.
O czym jest książka „Oddech świata”?
– Jest to na pewno literatura, ale czy piękna? (śmieje się). To są wiersze, tyle na pewno mogę powiedzieć. Teksty rymowane, więc może nawet niekoniecznie wiersze? Tak sobie głośno myślę.

To może humoreski?
– O, to pasuje najlepiej! Ja faktycznie opisuję świat w dość humorystyczny sposób. Nie tylko świat wokół nas, ale i wewnętrzny. O przywarach ludzkich również piszę – a taki humorystyczny sposób powoduje, że mniej boli i przyjemniej się czyta. Ale nie tylko. Piszę też o przyrodzie i jej uwielbieniu. Sprawy przyjemne dla duszy... Trochę o uczuciach, emocjach, nawet tych mniej przyjemnych. Nie można tego sklasyfikować tak generalnie.

Od kiedy pani pisze?
– Piszę od młodości. Kiedy miałam około 20 lat, to już sobie coś tam pisałam. Napisałam na przykład opowiadanie dla dzieci, ale nigdy go nie skończyłam. Wszystko lądowało w przysłowiowej szufladzie. To były takie wprawki. Człowiek, który jest tak młody, ma oczywiście jakieś przemyślenia. Ale w tym wieku? Czy te przemyślenia mają drugie dno? Nie sądzę. Nie ma się jeszcze w takim wieku wielu doświadczeń. I w tej mojej pisaninie wszystko było takie bardziej spłycone. A jeśli ma się na koncie kilka dziesiątek więcej, to i doświadczeń jest więcej. Można już powyciągać jakieś wnioski i czegoś się nauczyć. Wówczas to też były wiersze, głównie o miłości. Ten temat sam w sobie nie jest płytki, ale inaczej postrzega się uczucia, mając lat 20-kilka, a mając ich 52, tak jak ja teraz. Idealny czas na spełnianie marzeń! I oczywiście czasu więcej. A miłość dzisiaj ja postrzegam jako szacunek, przede wszystkim szacunek do drugiej istoty. I tego nie można widzieć w wieku 20 lat. Trzeba swoje przeżyć! I mówiąc o miłości i o szacunku mam oczywiście w głowie konkretnego człowieka. Ale też mam na myśli szersze pojęcie, miłość ogólnie do ludzi, do innych istot, zwierząt, przyrody. Do wszystkiego, co nas otacza. Chodzi mi o szanowanie tego, co dookoła nas. Uwielbiam przebywać w naturze, która niestety w bardzo szybkim tempie się kurczy. Robię jej mnóstwo zdjęć, aby zostały dla potomnych... Mam nadzieję, że nie dojdzie jednak do tego, że przyrodę będziemy oglądać tylko w telewizji 3D. Mam kota, psa i codziennie mnóstwo ptaszków na parapecie, które dokarmiamy. Przyroda i ochrona środowiska to dla mnie temat bardzo ważny, gdyż od niej zależy jakość naszego życia...



...i te wszystkie treści we mnie puchły, puchły… Aż wreszcie się wylały! Ale żeby nie być tak bardzo poważnym, teksty pisane są rymem i ze wspomnianą lekką dozą humoru, bo do życia należy tak właśnie podchodzić, aby wszystkim żyło nam się lepiej.

Co pani robi oprócz pisania?
– Pracuję, ale traktuję to zajęcie jako dorywcze. Nie służy ono mojemu rozwojowi. Przez większą część życia wykonywałam pracę, która dawała mi ogromną satysfakcję. To było jubilerstwo. Poznałam ten zawód od podszewki. Wspaniała rzecz! Dużo czasu w tym zawodzie spędziłam. Nauczyłam się naprawdę dużo. Projektowanie biżuterii z metali i różnych kamieni szlachetnych to była niesamowita przygoda. Głównie pracowałam w Iławie. Łącznie to było 20 lat. Jednak czasy się zmieniły. Nic w miejscu nie stoi, świat idzie do przodu. Do tego ponad 20 lat w jednym zawodzie? To bardzo długo. Potrzebowałam odmiany. Zawsze lubiłam rysować. Kiedyś robiłam to regularnie, a potem odeszłam od tego zajęcia. Inne rzeczy były na głowie... Od mniej więcej trzech lat znowu rysuję. Bardzo mnie to pochłonęło, choć uczę się zupełnie od nowa. W tej mojej książce też są moje ilustracje.



Jak duży nakład ma książka?
– Nakład jest nieduży, bo wydałam to własnymi siłami, jak wielu autorów obecnie. To moja pierwsza książka, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Tak więc ten minimalny nakład stu sztuk to jest na teraz. Jeśli się to rozejdzie, zawsze można dodrukować, taką mam nadzieję. W tej chwili książka u mnie jest do kupienia za 30 zł (w razie czego – zapraszam do kontaktu przez redakcję Głosu). Na te ciężkie czasy, które są w tej chwili, taka książka, nieskromnie powiem, to miód na serce. Wiadomo, czasy nieciekawe, więc może i fajnie byłoby przeczytać coś przyjemnego? Coś, co ukoi duszę, skłoni do refleksji o świecie. Książka jest napisana dosyć prostym językiem. Zamysł był taki, by język był prosty, a teksty – niezbyt długie i przejrzyste. Dzięki temu powinny się łatwiej przyswajać.



Kto był pani pierwszym recenzentem?
– Jak to z reguły bywa, najbliższa osoba w domu (śmieje się), czyli mój mąż. Każdy mąż powinien powiedzieć „Bardzo dobrze, pisz dalej, kochanie”. I oczywiście tak powiedział (śmieje się). Ale każda kobieta lubi, gdy komplementy są bardziej szczegółowe. Niestety, mąż mi tego oszczędził. Od niego usłyszałam zaledwie „No, ładne”. Tyle się dowiedziałam! Za to moja siostra była bardziej wylewna. Powiedziała, że… że powinnam to wydać. W głowie mi zaświtało, że fajnie by było… Sposób, w jaki przedstawiam te swoje myśli… Sądzę, że wiele osób myśli i odczuwa podobnie do mnie, że można się ze mną utożsamić. I tego ludziom obecnie potrzeba. Żeby poczuli, że nie są sami.


Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
fot. z archiwum prywatnego pani Iwony

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Borys #3043955 | 83.13.*.* 18 sty 2021 20:37

    Szkoda,że nie przytoczono jakiegoś fragmentu książki

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5