Myśliwi zastrzelili dwa wilki. Jeden z nich był pacjentem ośrodka w Napromku pod Lubawą

2019-09-16 09:17:34(ost. akt: 2019-09-16 09:23:50)

Autor zdjęcia: Stowarzyszenie dla Natury "Wilk",

Stowarzyszenie dla Natury "Wilk", które realizowało program obrożowania wilków i rysi poinformowało o zastrzeleniu przez myśliwych dwóch wilków. Jeden z nich był rehabilitowany w Napromku pod Lubawą.
Wilki - Kusy i Miko - miały założone nadajniki teledetekcyjne GPS/GSM, co pozwalało śledzić miejsca ich bytowania. Aż to smutnego końca. Wszystko wskazuje na to, że wilki zginęły z rąk myśliwych.

Jak poinformowało Stowarzyszenie dla Natury "Wilk", Kosy został znaleziony w czwartek, 12 wrzesnia, na skraju Roztoczańskiego Parku Narodowego, a Miko 14 sierpnia, niedaleko Kluczborka.

— Wilk Kosy, samiec rozmnażający się w grupie rodzinnej żyjącej w Roztoczańskim PN, wychowujący w tym sezonie szczenięta, któremu wspólnie z pracownikami RPN założyliśmy obrożę GPS/GSM, został zastrzelony w czwartek wcześnie rano, z ambony myśliwskiej, chwilę po wyjściu na pola sąsiadujące z parkiem narodowym - informuje Stowarzyszenie. — Zdarzenie miało miejsce na terenie obwodu łowieckiego nr 280, dzierżawionego przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu). Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł. Kosy był sześcioletnim, ponad 40 kg samcem, największym jakiego nagrywaliśmy na wideopułapkach na Roztoczu, był w wyśmienitej kondycji. Ten wilk był ponadto troskliwym ojcem, regularnie wracał z polowań do swoich szczeniąt z pokarmem. Debra, matka szczeniąt została teraz bez partnera i najważniejszego dostarczyciela pokarmu dla swoich czteromiesięcznych młodych.

Wilka Miko, udało się uratować po kolizji drogowej pod Toruniem na początku lutego 2018 r., był rehabilitowany w ośrodku w Napromku. O jego życie walczyło wiele osób przez 36 godzin! Meldunek o potrąconym przez samochód wilku otrzymało Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”. Na miejscu zdarzenia czuwał fotograf przyrody Marcin Kostrzyński wspierany przez członkinie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział w Głuszynku.

Po przebadaniu wilka przez lekarza weterynarii, podjęto decyzję, że najlepszym rozwiązaniem będzie przetransportowanie wilka do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Napromku, gdzie leśnicy wybudowali specjalistyczną zagrodę dla wilczych pacjentów. W niedzielę o godz. 7 rano leśnicy w pełnej gotowości oczekiwali na nowego pacjenta. Ponieważ wilka znaleziono w okolicach Torunia, w dokumentacji otrzymał imię Mikołaj, w skrócie nazywany był Miko.

Po długiej rehabilitacji w Napromku został wypuszczony w Puszczy Bydgoskiej w marcu 2018, skąd w tym roku przywędrował do lasów około Olesna i Kluczborka, pokonując kilkaset kilometrów. Został zastrzelony 14 sierpnia w nocy koło wsi Biadacz, niedaleko Kluczborka, na polu otoczonym trzema ambonami, na terenie obwodu łowieckiego nr 153, dzierżawionego przez KŁ nr 9 Brzezina w Opolu (ZO PZŁ Częstochowa).

- Zdjęto mu obrożę i zakopano ją w lesie na terenie obwodu nr 24 należącego do KŁ nr 1 Szarak w Kluczborku (ZO PZŁ Opole) niedaleko Lasowic Wielkich - informuje Stwarzyszenie. - W obu przypadkach natychmiast wezwaliśmy policję. Liczymy, że dane z obroży GPS/GSM pomogą w ujęciu sprawców. Badania telemetryczne demaskują ogromną skalę łamania prawa przez myśliwych.

Emocjonalny post na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikowała Izabela Całus, która uczestniczyła w ratowaniu wilka.
- Jechałam do niego tyle kilometrów, w duchu myśląc, że obrażenia jakich doznał nie dadzą mi szans, aby mu pomóc - napisała pani Izabela. - Jednak, jako lekarz wiem, że dopóki są oznaki życia, nie wolno się poddawać. Był nieprzytomny, z pyska ciekła krew, z każdą godziną jego szanse malały. Ale daliśmy radę on-Miko dał radę. Był tak silny, że pomimo doznanych obrażeń udało się, postawić go na nogi. To był najbardziej medialny wilk. Jego historię i powrót na wolność śledziła cała Polska. Ale na nic to... Ogrom włożonej przez wielu ludzi pracy, miesiące badań, obserwacji na nic... Ktoś go zabija, odcina mu łeb, zakopuje jego obrożę głęboko pod ziemią. Brak mi słów. Tylko krzyczeć się chce...

Izabela Całus uczestniczyłą w programie obrożowania wilków i rysi we współpracy ze Stowarzyszeniem dla Natury Wilk i Roztoczańskim Parkiem Narodowym. Kosy był pierwszym zaobrożowanym na tym terenie przez nich wilkiem.

- Przepiękny samiec, największy z jakim dotychczas miałam do czynienia - pisze lekarka. - Dzięki obroży, którą nosił, mogliśmy każdego dnia zbierać cenne informacje, tak pomocne w poznaniu biologii tego gatunku. Ta wiedza, daje nam ogromne możliwość, nie tylko dla jego ochrony, ale i do budowania rzetelnych i opartych na faktach relacji na granicy człowiek-wilk. Obydwu tych wilków taka rola jaką im wyznaczyliśmy nie uchroniła od śmierci. Dzisiaj mogę powiedzieć, że pomimo ustawowej ochrony tego gatunku, rozpoczął się ich nieoficjalny odstrzał.

Kosy dostał w brzuch, dobiegł jeszcze do skraju lasu...

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. leśnik #2791529 | 212.244.*.* 16 wrz 2019 09:39

    widać coraz większą skale bezczelności ze strony myśliwych........ mówi się, że w niektórych rejonach można polować na wszystko - bo to biznes......... ta sytuacja koło Kluczborka obnażyła chamstwo i głupotę myśliwych - zero przyzwoitości!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. wilk #2792034 | 83.12.*.* 16 wrz 2019 23:03

    prawdziwy mysliwy by tego nie zrobił,co sie dziwić jak po pijaku na polowaniu do siebie strzelają ,to jak ma odróżnić cokolwiek ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Rumcajs #2791889 | 83.31.*.* 16 wrz 2019 18:45

    Wystrzelać wszystkie wilki, te krwiożercze bestie.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

  4. w #2791542 | 83.9.*.* 16 wrz 2019 09:57

    "Wszystko wskazuje na to, że wilki zginęły z rąk myśliwych". A niby co na to wskazuje ? A redaktorek nie wie, że bezpodstawne oskarżanie jest karalne ? Miejmy nadzieję, że zostanie wniesione zawiadomienie o przestępstwie. I winny zostanie ukarany.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5