Wspomnienie o kresowej Wigilii

2014-12-11 12:04:53 (ost. akt: 2014-12-11 19:10:33)
Wspomnienie o kresowej Wigilii

Autor zdjęcia: Jarosław Ostrówko (fotokopia)

„Był cichy wieczór, zmrok już zapadał. Gwiazdka na niebie zawisła. To tradycyjny wieczór opłatka. Noc wigilijna to była (...)”

Kartka z tym wierszem Adama Habdanka, „Pamiątka tułaczki naszej. Opłatek 1914 – 1918. Wspomnienie wygnańców polskich”, jest w naszej rodzinie od blisko 100 lat.

Wygląda niepozornie: oprawiona w drewnianą ramkę strona gazety z 1918 roku, na której czas odcisnął swe piętno.

Jednak w mieszkaniu rodziców wisi na honorowym miejscu, gdyż jest cenną pamiątką dramatycznej młodości moich dziadków ze strony ojca, Ludwika i Józefy Gimbutt.

Obydwoje byli urodzonymi na Litwie poddanymi cara rosyjskiego. On przyszedł na świat w 1883 roku w majątku Piekiełko (okolice Kowna ). Ona, Józefa z Korzeniowskich, urodziła się w 1892 roku w Mejszegole, niewielkiej wsi pod Wilnem.

Pierwszy raz spotkali się w 1909 roku. Ludwik , wówczas dwudziestosześcioletni młodzian, już wzięty szewc, był przystojnym brunetem z bujną czupryną i podkręconym do góry wąsem. Za poruczeniem mieszkającego w Mejszegole kuzyna, miał wziąć miarę na sznurowane kozaczki dla urodziwej, siedemnastoletniej Józefy. Widać zarówno nóżka, jak i jej właścicielka, bardzo przypadły dziadkowi do gustu, bowiem już kilka miesięcy później stanęli na ślubnym kobiercu.

Młodzi małżonkowie zamieszkali w Mejszegole. Jednak wkrótce wybucha pierwsza wojna światowa, której wichry rzuciły ich z dala od ziem rodzinnych ( Ukraina, Holandia, Niemcy). Jej koniec przyniósł im kres wygnańczej tułaczki i spokojne życie w odrodzonej po latach zaborów Rzeczpospolitej Polskiej.

Osiedlili się na umiłowanej Wileńszczyźnie. Mieszkali w Wilnie, Piekieliszkach, Duksztach Pijarskich oraz Mejszegole. W tym też czasie przyszły na świat ich dzieci. Mój ojciec - Tadeusz – był najmłodszy z piątki rodzeństwa.

Kolejna zawierucha wojenna znowu przynosi ogromne zmiany. Nie chcąc żyć pod rządami Rosjan, podobnie jak tysiące innych repatriantów „zza Buga”, w 1946 roku wyruszają w nieznane. Postanowili od nowa budować swój los „na Prusach”. Początkowo w okolicach Węgorzewa, a ostatecznie Lidzbarka Warmińskiego, w którym zmarli na przełomie lat 70–tych i 80-tych XX wieku. Przeżywszy wspólnie 65 lat, doczekali się dziesięciorga wnuków oraz dwójki prawnucząt.

Po śmierci rodziców pamiątką zaopiekował się mój ojciec. W przyszłości będę to ja , a potem mój syn.

Jako nastolatka wielokrotnie czytywałam babci „Wspomnienie wygnańców”. Pamiętam, że za każdym razem z jej oczu płynęły łzy. Choć obecnie ten wiersz może wydawać się prosty i ckliwy, to dla polskich wygnańców z początków minionego stulecia był uosobieniem ich tęsknot oraz pragnień.

A może i dziś w naszych domach są współcześni „wygnańcy”, którymi z dala od rodziny i ojczyzny targają podobne emocje?

Niech magia Nocy Wigilijnej obejmie ich wszystkich serdecznym wspomnieniem.

Wszystkiego dobrego!.



Źródło: Artykuł internauty

Komentarze (15)

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. // #1604968 | 83.9.*.* 11 gru 2014 19:26

    Piekne i wzruszajace

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ghdjg #1605242 | 81.190.*.* 11 gru 2014 23:45

      moj tata jest z mejszogoły

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

      1. Wzruszony #1607105 | 83.9.*.* 13 gru 2014 19:34

        Wzruszyłem się. Te wspomnienia są ponadczasowe.Są odzwierciedleniem uczuć i sytuacji Polaków, którzy jako młodzi, pełni werwy ludzie wyjechali przed wprowadzeniem stanu wojennego z Polski i pozostali na stałe w krajach całego Świata. Dziś z rożnych względów nie mogą powrócić do Ojczyzny. Żyją samotnie wśród obcych tłumów. Dziękuję Pani Krysiu

        Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

        1. unrecht bleibt unrecht #1656260 | 5.147.*.* 5 lut 2015 08:57

          Man kann die Menschen aus der Heimat vertreiben,aber nicht die Heimat aus den Menschen.

          Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          1. RM #1847930 | 83.26.*.* 2 lis 2015 00:12

            Brat mojego dziadka Wojciech Kus z małopolski zginął w okolicach Mejszogoły w 1921 roku (przy drodze na Szyrwinty - jego ciało było 4 godziny w rękach wroga) i jest tam pochowany. Młody chłopak, wykształcony, zakochany - zginął dla idei tego wiersza. Minęło prawie 100 lat a ciągle jest to tragedia rodzinna - nie chcę myśleć co przeżył mój Pradziadek i Rodzeństwo Wojtka. Dobrze pomyśleć czytając artykuł ze nie zginął na marne...nasuwa się też myśl czy zabójcy i ich rodziny zaznali szczęścia w wywalczonej przez nich Litewskiej Republice CCCP? Pozdrawiam R.

            Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz