94. rocznicy polsko-bolszewickiej bitwy pod Dytiatynem

2014-10-01 02:00:00 (ost. akt: 2014-09-30 15:55:22)
94. rocznicy polsko-bolszewickiej bitwy pod Dytiatynem

Autor zdjęcia: Alina Wozijan

Bitwę pod Dytiatynem nazwano Polskimi Termopilami. Pole walk pod Dytiatynem jako jedno z piętnastu pól bitewnych zostało włączone do losowania szczątków Nieznanego Żołnierza w 1925 roku.

W Dytiatynie (dawny powiat rohatyński w woj. stanisławowskim, obecnie Ukraina) upamiętniono kolejną rocznicę bitwy stoczonej pomiędzy 3 batalionem 13 Pułku Piechoty a dwoma brygadami bolszewickimi. Krwawa bitwa odbyła się 16 września 1920 roku. Epizod ten w wojnie polsko-bolszewickiej nazwano później Polskimi Termopilami, a pole walk pod Dytiatynem jako jedno z piętnastu pól bitewnych zostało włączone do losowania szczątków Nieznanego Żołnierza w 1925 roku. Bitwa ta jest też wymieniona na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

Na miejscu walki, obok mogiły zbiorowej, w okresie międzywojennym wybudowano kapliczkę, którą rozebrano na polecenie władz radzieckich po roku 1947. Obok czworokątnego zarysu grobu zbiorowego pozostały przysypane ziemią fundamenty. Na tym właśnie miejscu ustawiany jest ołtarz polowy, przy którym odprawiane są msze św. Kilka lat temu ponownie ustawiono wysoki metalowy krzyż.

W swoich przemówieniach goście odwoływali się do historii, jak też do dzisiejszej sytuacji. „Wówczas żołnierze generała Hallera, głównie ochotnicy, walczyli o wolność swojej Ojczyzny, a obok nich byli ówcześni towarzysze broni – żołnierze Ukraińskiej Armii Ludowej. Później były różne zajścia, bratobójcze walki i wyrządzone krzywdy. My, Polacy, wybiliśmy się na niepodległość. Kłócimy się, spieramy, ale jesteśmy wolnymi ludźmi. Szukamy dróg pojednania z Ukrainą, ale pojednać się mogą tylko wolni z wolnymi” – mówił senator RP Łukasz Abgarowicz.

Konsul RP we Lwowie Marian Orlikowski: „Chciałem przypomnieć wszystkim, bo warto o tym pamiętać, a często o tym zapomina Europa, że na granicy Bugu kończą się pewne pojęcia. Na przykład, pojęcia I wojny światowej, a zwłaszcza II wojny światowej… A potem mamy problem, jak sobie poradzić z tą historią, jak sobie poradzić z różnymi fałszywymi pojęciami. Przytoczę tu słowa piosenkarza Marka Majewskiego: «Oj ty Siostro-Ukraino, niby czas nam sprzyja, a my wciąż nie wiemy jak się zabrać za tę przyjaźń». A musimy wreszcie zrozumieć, że bliższych krewnych w Europie nie będziemy mieli, niech nas trochę więcej łączy, a mniej dzieli”.

Aleksander Berehowśkyj, dyrektor rezerwatu „Dawny Halicz”: „Gdybyśmy się dobrze uczyli historii i bylibyśmy dobrymi chrześcijanami, na tym polu byłoby dzisiaj bardzo dużo ludzi. Ci młodzi chłopcy, którzy 16 września 1920 roku tu ginęli, mieli przed sobą cel w dążeniu do wolności i przez śmierć podali sobie ręce”.

Zadeklarowano odbudowę kaplicy i doprowadzenie do niej drogi dojazdowej – obietnicę złożył przewodniczący rady rejonowej w Haliczu Piotr Strembicki.

Alina Wozijan,
Tekst ukazał się w Kurierze Galicyjskim nr 18 (214) za 30 września - 16 października 2014