Wołpa-Syberia-Braniewo

2014-08-13 11:24:14 (ost. akt: 2014-08-13 11:31:49)
Wołpa-Syberia-Braniewo

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Teodora Dębińska-Grudzińska (1921-2010) była Sybiraczką. Następnie żołnierzem 317. Kompanii Transportowej Pomocniczej Służby Kobiet, najpierw w Armii Polskiej na Wschodzie, a od lipca 1943 r. w 2. Korpusie Polskim 8. brytyjskiej Armii. Z Armią gen. Andersa przeszła szlak bojowy z Iranu do Włoch. Od 1947 r. do śmierci mieszkała w Braniewie. Samotnie wychowała dwoje dzieci. W 1998 r. z jej inicjatywy rondo u zbiegu ulic Elbląskiej, Sikorskiego, Moniuszki i Świętojańskiej nazwane zostało rondem gen. Władysława Andersa.

Teodora Dębińska, (właściwe Dembińska, zmiany pisowni nazwiska dokonano przy rejestracji do polskiego wojska w ZSRR), urodziła się
15 grudnia 1921 r. w kresowym miasteczku Wołpa w dawnym powiecie grodzieńskim (obecnie Białoruś) w rodzinie ziemiańskiej. W 1937 r. wyszła za mąż za Ryszarda Dembińskiego.


Po zajęciu terenów dawnej Rzeczpospolitej przez Związek Radziecki, na początku lutego 1940 r. został aresztowany jej mąż, a potem ona i reszta rodziny Dembińskich (ponad roczna córka Czesława, teściowa Amelia, szwagierka Filomena i szwagier Jarosław). Wszyscy zostali deportowani do spiecpasiołka Małyje Izby w Obwodzie Archangielskim. Dotarli tam 28 lutego 1940 r., gdzie Teodora Dębińska musiała pracować przy wyrębie tajgi. Następnie wszystkich przeniesiono do spiecpasiołka Malinowka i skierowano do pracy przy budowie torów kolejowych. Ciężkich warunków nie przetrwała córka p. Teodory i jej szwagier. Umarli po roku pobytu na Syberii.



Została "drajwerką" 

Po podpisaniu układu Sikorski — Majski z 30 lipca 1941 r., rząd ZSRR zagwarantował amnestię dla obywateli polskich, pozbawionych swobody na terytorium ZSRR. Z amnestii skorzystała również Teodora Dębińska. Koleją, w towarowych wagonach dotarła do Jungi Jul w okolicach Taszkientu do jednego z punktów zbornych formującej się Polskiej Armii w ZSRR pod dowództwem, zwolnionego z więzienia, gen. Władysława Andersa. Tam odnalazła teściową i szwagierkę. Razem z nimi, jeszcze jako cywil, została ewakuowana przez Morze Kaspijskie do irańskiego Pahlevi, gdzie zostało wiele polskich mogił. W Iranie zmarły również Amelia i Filomena Dembińskie.
 W Pahlevi zgłosiła się do Pomocniczej Służby Kobiet i z innymi ochotniczkami trafiła do obozu szkoleniowego pod Teheranem, do 102. Kompanii Szkolnej (oprc. projektu PSK, gen. Anders zlecił Władysławie Piechowskiej, przedwojennej inspektorce paramilitarnej organizacji – Przysposobienie Wojskowe Kobiet).

Wybrała specjalność, w której miała się szkolić. Postanowiła zostać kierowcą, „drajwerką”, jak mówiły o sobie ochotniczki. Przyszłe „drajwerki” szkolono w Ośrodku Zapasowym PSK w Palestynie w miejscowościach Rehovoth i Gedera. Uroczyste zakończenie kursu (poprzedzone mszą św.) i wręczenie prawa jazdy oraz czarnego beretu dla każdej ochotniczki-kursantki, miało miejsce 14 marca 1943 r.
„Drajwerki” przedefilowały przed ppłk. Bolesławem Ostrowskim, dowódcą jednostek terytorialnych w Palestynie. Wkrótce potem musiały samodzielnie przyprowadzić samochody ciężarowe z baz w Egipcie. Teodora Dębińska z grupą innych ochotniczek odbierała samochody spod Aleksandrii, wtedy pierwszy raz przejechała przez centrum Kairu.


Pierwszym dowódcą 317. Kompanii Transportowej, w której służyła Teodora Dębińska był kpt. Józef Żymierski, jego zastępcą ppor. Dubiecki, komendantką Kompanii – por. Zofia Gączowska, a mjr Maria Trojanowska pełniła funkcję inspektorki Kompanii Transportowych i była bezpośrednią przełożoną komendantek i ochotniczek. Codzienna służba „drajwerek” to były przede wszystkim wyjazdy na tzw. dyspozycje, czyli dalekie trasy z transportami żołnierzy, zaopatrzeniem i wyposażeniem dla Armii Polskiej na Wschodzie. W marcu 1944 r., 317. Kompania Transportowa PSK została przeniesiona do Quassasin w Egipcie, gdzie obsługiwała polskie i angielskie składnice w Tel el Kebir. W Egipcie Kompania pracowała do października 1944 r., następnie z innymi jednostkami wojskowymi przypłynęła do Włoch i została włączona do działań liniowych 2. Korpusu Polskiego (utworzonego 21 lipca 1943 r. na bazie Armii Polskiej na Wschodzie). Największe nasilenie zajęć przypadało na listopad-grudzień 1944 r. i styczeń 1945 r.



Przybyła do Braniewa 

Wojna dobiegała końca. W 1945 r. Teodora Dębińska powtórnie wyszła za mąż za Ryszarda Grudzińskiego, żołnierza 2. Korpusu Polskiego (pierwszy mąż Teodory Dębińskiej był również żołnierzem w Armii Andersa, dwukrotnie ranny, po wojnie pozostał w Anglii, już wcześniej ich drogi rozeszły się). W Trani w 1946 r. urodziła się córka Grudzińskich – Ryszarda. Matka i córka zatrzymały się w Tymczasowym Domu Matki. Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii, w grudniu 1946 r. rozwiązano Pomocniczą Służbę Kobiet, p. Teodora została zdemobilizowana. Rok później rozformowano 2 Korpus Polski, jej mąż również przestał być żołnierzem. W środowisku byłych wojskowych zapanowała konsternacja.

Obawiano się powrotu do komunistycznej Polski. Niektórzy wyjechali do USA, Kanady lub Australii, inni zostali w Anglii. Również Grudzińscy musieli podjąć trudną decyzję. Postanowili wrócić do Polski. W 1947 r. przyjechali do Braniewa i zatrzymali się u rodziny Ryszarda Grudzińskiego, która wcześniej z nakazami pracy przybyła tu z Warszawy. W rok później urodził się ich syn — Ireneusz Romuald. W 1949 r. zdarzyło się nieszczęście – w Warszawie zmarł Ryszard Grudziński. Pani Teodora została sama z dziećmi. Nigdy nie wyszła za mąż. W powojennej Polsce nie miała łatwego życia. Jej służbę doceniono dopiero po 1989 r. Zmarła 26 września 2010 r.



Przygotowała Irena Kopańska- Matejczuk (st. kustosz MBP w Braniewie) na podstawie wspomnień syna Teodory Dębińskiej-Grudzińskiej – Ireneusza Romualda Grudzińskiego



Komentarze (2)

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. andrzej #1461421 | 89.228.*.* 14 sie 2014 18:48

    nieludzka ziemia

    odpowiedz na ten komentarz

  2. janka #1461056 | 212.160.*.* 14 sie 2014 11:47

    dobrz, że przypominacie te historie. bo pamięć o nich umiera wraz z ostatnimi sybirakami

    odpowiedz na ten komentarz