Pejzaże przywiezione w sercu i na płótnie

2014-08-08 14:10:46 (ost. akt: 2014-08-08 14:12:19)
Pejzaże przywiezione w sercu i na płótnie

Autor zdjęcia: Arch. Jana Gudelisa

Na Mrągowskim Festiwalu Kultury Kresowej są ludzie, których możemy nazwać jego wizytówką. Wyróżnia ich zaangażowanie w tę imprezę pełną wzruszeń. Zbierają się tam ludzie z dawnych Kresów Rzeczypospolitej Polskiej. Wspominają dom rodzinny, miejsca na Ziemi Wileńskiej, Lwowskiej czy Grodzieńskiej, gdzie spoczywają prochy ich przodków. Wśród nich jest Jan Gudelis z Mrągowa.

Mistrz pędzla z pokolenia na pokolenie
Jan Gudelis od początku Fesiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie sprawuje pieczę nad nad artystami, mistrzami sztuki ludowej z Kresów. Gudelis zna niemal każdego i jego wszyscy znają. Witają go jak krewnego. Przede wszystkim plastycy, bo pan Jan też jest malarzem z zawodu, podobnie jak ojciec. Mistrz pędzla i palety jest autorytetem dla gości. Przy ich stoiskach może spędzać wiele godzin, ciesząc się widokami na płótnach przywiezionymi z Kresów. Jego szczupła wysoka sylwetka widoczna jest na każdej imprezie kresowej. Dzieje jego rodziców związane są najbardziej z Ziemią Święciańską. Ojciec Henryk, syn Krzysztofa i Urszuli Gudelis z Wileitów, urodził się w 1912 roku w Nowych Święcianach. Po skończeniu szkoły podstawowej i Seminarium Nauczycielskiego w Święcianach w 1932 roku objął posadę nauczycielską w szkolnictwie podstawowym w powiecie oszmiańskim, gdzie pracował do 1 września 1939 roku.

Pracując jako nauczyciel, studiował zaocznie przez trzy lata malarstwo w Krzemieńcu w Liceum Krzemienieckim. Po wybuchu drugiej wojny światowej w latach 1941–1945 pracował jako nauczyciel. 16 grudnia 1944 roku w kościele parafialnym w Nowych Święcianach zawarł związek małżeński z Janiną Zimmermann urodzoną w 1926 roku we Włodzimierzu Wołyńskim, córką Józefa i Anastazji Zimmermann z domu Kożmin. Młodzi po ślubie zamieszkali w Nowych Święcianach przy ulicy Wileńskiej 21. W roku 1945 w ramach repatriacji przyjechali do Golubia, a następnie przenieśli się do Mrągowa.

Ciocia w AK, dziadek w powstaniu
Tak w skrócie wygląda saga rodziny Jana Gudelisa. Młoda para planowała wspólne życie na Ziemi Wileńskiej, ale razem spędzili tam bardzo mało czasu. Zostały jedynie przywiezione z domu rodzinnego obrazy ojca, już teraz pokryte patyną czasu, bo powstały w latach 1935-38, jeszcze gdy mieszkał w Nowo - Święcianach.

Niewiele się też w powojennych czasach mówiło o sprawach, którymi żyło starsze pokolenie Polaków z Wileńszczyzny. Nawet wtedy, gdy cała rodzina przyjechała do Polski do Mrągowa, nikt o tym nie mówił. Dopiero po latach okazało się, że ciocia Anna Wasilewska była żołnierzem Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego i nastał czas, że ciocię uhonorowano. Jeszcze za życia został przy- znany jej stopień podporucznika AK. Przed kilkoma laty zmarła, spoczywa na cmentarzu mrągowskim. Natomiast dziadek pana Jana Józef Zimmermann spoczywa na warszawskich Powązkach. Wraz z wybuchem wojny w 1939 roku przeszedł szlak oficera polskiego, a potem stanął w obronie Warszawy. Zginął w powstaniu warszawskim podczas obrony gmachu Poczty Głównej.

Mrągowo ich przyjęło
Młode małżeństwo niemal zaraz po ślubie z całą rodziną zdecydowało się wyjechać do Polski. Z trudem Gudelisowie, starsi i młodsi, wymawiali: „jedziemy do Polski”, bo przecież tutaj, w Święcianach, też jest Polska. Była...

Zatrzymali się w Golubiu, ale w Mrągowie w parafii św. Wojciecha proboszczem był kolega ojca, kapłan przybyły z Wileńszczyzny. To on namówił Henryka Gudelisa i jego młodą żonę na przyjazd do Mrągowa. Miasteczko mazurskie, otoczone pięknymi jeziorami — prawie jak w święciańskich stronach — zauroczyło przybyszy. A zatrzymało się tu wielu Wilniuków.
Zamieszkali przy ulicy Wolności. Tam też 16 sierpnia 1946 roku urodził się Janek. Później przyszły na świat dwie siostry. Na nowym, ale jakże przyjaznym terenie, zaczęła się tworzyć dalsza rodzinna historia.

Artysta malarz z żyłką sceniczną
Henryk Gudelis, z zawodu artysta malarz, od pierwszych niemal dni osiedlenia się w Mrągowie, rzucił się w wir pracy społecznej i zawodowej. Zapał do pracy, umiłowanie sztuki umiał zaszczepić młodzieży. Kochał teatr, miał żyłkę sceniczną, zorganizował zespół teatralny. Sam pasjonował się szczególnie twórczością Jerzego Szaniawskiego, którego sztuki starał się pokazać mrągowianom. Znajdował czas na muzykowanie w gronie przyjaciół i w orkiestrze. Jego ulubionym instrumentem była wiolonczela i skrzypce. Pracował też w mrągowskich szkołach — Liceum Ogólnokształcącym i Zasadniczej Szkole Zawodowej, ucząc rysunków, muzyki oraz języka polskiego.

Starczało mu też czasu na własną twórczość. Tworzył obrazy, stosując różne techniki. Przywiezione z Wileńszczyzny prace otaczał szczególnym pietyzmem, są w domach dzieci do dziś. Najwięcej jednak udzielał się, prowadząc zajęcia w Państwowym Ognisku Plastycznym, którego był założycielem i kierownikiem. W krótkim czasie ognisko stało się placówką z wieloma osiągnięciami. Organizowane były m.in. wystawy plastyczne. W prezentacjach prac szczególną uwagę zwracano na folklor mazurski. W ciągu kilku lat swego istnienia ognisko wychowało sporo młodych ludzi. Wielu z nich później ukończyło szkoły plastyczne.

Debiut w Olsztynie
Jan Gudelis poszedł w ślady ojca. — Ojciec wniósł bardzo dużo w moje wykształcenie artystyczne. To właśnie pod jego kierunkiem zdobyłem pierwsze szlify artystyczne dotyczące dobrej kompozycji i rysunku — opowiada pan Jan. — W1958 roku dostałem wyróżnienie na wystawie uczniów Ogniska Plastycznego w Olsztynie. „Słowo na Warmii i Mazurach” pisało: „Z grupy najmłodszej pokazano kilka akwarel oraz kilka prac w technice „wydzieranek”. Wśród nich, wyróżniają się prace Jana Gudelisa, 11 lat, prace o ciekawym pełnym naiwności rysunku dziecięcym i bujnej wyobraźni kolorystycznej” — wspomina pan Jan.

W 1961 roku, mając zaledwie 49 lat, zmarł ojciec. A był to rok, kiedy Janek ukończył szkołę podstawową. Matka została sama z trojgiem dzieci.
Po ukończeniu szkoły podstawowej Jan postanowił kontynuować tradycje rodzinne. Zdał egzamin do Państwowego Liceum Pedagogicznego w Mrągowie. Po skończeniu liceum pracował jako nauczyciel wychowania początkowego, a następnie wychowania plastycznego w mrągowskich szkołach. Jednak na tym się nie zatrzymał w swej edukacji. W 1979 roku zdobywał wiedzę z zakresu sztuk plastycznych w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Uczelnię ukończył w 1986 roku, zdobywając tytuł magistra wychowania plastycznego.

Nadal sam tworzy i uczestniczy w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Jest autorem ekslibrisów. Od 2004 roku jest członkiem Okręgu Olsztyńskiego Związku Polskich Artystów Plastyków.

Gdy podczas mrągowskich spotkań Kresowiaków widzi piękne obrazy artystów plastyków z Litwy, Ukrainy, Białorusi, wspomina swego ojca, pejzaże Wileńszczyzny, które ojciec przywiózł nie tylko na płótnie, ale w swym sercu. A gdy Festiwal Kultury Kresowej się kończy, znów są pełni nadziei, że się zobaczą w przyszłym roku.

Krystyna Adamowicz

, miasto na Litwie, na Wileńszczyźnie (według innego podziału Auksztota), nad Żejmianą, w okręgu wileńskim, w rejonie święciańskim, 10 km na zachód od Święcian i 87 km na północny wschód od Wilna, do 1945 w Polsce, w województwie wileńskim, w powiecie święciańskim; siedziba gminy (starostwa). Około 20% populacji miasta stanowią Polacy. żródło: wikipedia

Nowe Święciany (lit. Švenčionėliai):

Więcej kresowych historii: kliknij tutaj


Komentarze (3)

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. tatus505@wp.pl #1463489 | 78.88.*.* 18 sie 2014 08:47

    O Pani Pani Ostrobramska Tyś Wilna królową dziś pokłon Ci oddaję z pochyloną głową i kreślę znak krzyża na spoconym czole by godnie Cię powitać na ziemskim padole. Pani Ostrobramska prześliczna dziewico Twe złote szaty błyszczą i lśni Twoje lico Twa dobroczynna moc nas od wieków urzeka a łzy radości płyną jak dziękczynna rzeka. Pani Ostrobramska Tyś nam matką w potrzebie ikoną modlitwy do Ciebie ręce składają ludy Polski, Litwy. Pani Ostrobramska Tyś nam ostoją w wojnie i pokoju, do Ciebie się modlimy po trudach i znoju. O każdej porze i o każdej dobie Ciebie błagamy o życie i zdrowie Twój skromny obraz błyszczy w blasku złota,a w podzięce dziękczynieniu wiszą ludzkie wota. Wiele tutaj łez wylano z rozpaczy radości bo my matko Cię kochamy zwykli ludzie prości. Henryk Siwakowski

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. tatus505@wp.pl #1463479 | 78.88.*.* 18 sie 2014 08:40

    Wilno. Ziemio Wileńska ziemio dziewicza ziemio M Konopnickiej A Mickiewicza ziemio poematów, i ziemio sonetów kolebko polskiej kultury ostoją poetów. Twój cmentarz na Rossie to księga historii polskości korzeni ludzkiej euforii tu wszędzie świecą oznaki polskości ta ziemia od wieków kryje polskie kości. Zmurszałe kapliczki krzyże pochylone tu cmentarne alejki łzą polską zroszone tu groby polskich obrońców tej ziemi i wieczna pamięć ,a gdy się ściemni widać ludzkie cienie,to duchy polskości choć głuche i nieme. Nad tobą króluje Ostrobramska Pani a my od wieków Ci wiernie oddani z pokorą składamy w modlitwie swe ręce z miłości do Ciebie w dziękczynnej podzięce za wszelką pomoc w smutku i chorobie Tyś nam matką najdroższą ,hołd składamy Tobie. O Pani Ostrobramska na Twój widok płoną moje oczy, i myślę wtedy czy to jawa jest ? czy to sen proroczy?. Henryk Siwakowski.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. tatus505@wp.pl #1463325 | 78.88.*.* 17 sie 2014 21:41

    Smoleńsk. Ziemio przeklęta ,ziemio Smoleńska ziemio walki, mordu ,męczeństwa. Tyś solą w oku narodów obu Tyś miejscem kaźni tysiącami grobów. Tyś miejscem hańby Polskiego narodu poniżenia godności i miejscem głodu. Tutaj zdeptano Orła Białego i całe szeregi godności jego tu rozstrzelano kwiat oficerski i zbezczeszczono stan rycerski. Tu wszędzie błądzą duchy przeszłości tu wszędzie wystają z ziemi polskie kości I raz jeszcze odezwała się ta ziemia przeklęta i zabrała raz na zawsze Rząd i prezydenta. 10 kwietnia rankiem tuż o świcie upiór śmierci się upomniał o elity życie i tak zawsze jest z reguły gdy dojdzie do tego śmierć zabiera co najlepsze i nie bierze złego. Pozostała ludzka rozpacz na przeklętej ziemi ludzkie cienie i blask lampek gdy się tylko ściemni. I znów ziemia na obczyźnie polską krwią zroszona i pogięty Polski Orzeł wypadku ikona Henryk Siwakowski

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz