Moja prywatna historia XX wieku

2014-07-31 15:25:38 (ost. akt: 2014-08-05 11:27:02)
Moja prywatna historia XX wieku

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Przedwojenne świadectwa szkolne, wojenne książeczki pracy, maturalne wypracowanie pisane na tajnych kompletach, w końcu zapis powojennego odszukiwania się żołnierzy II i V batalionów nowogródzkiego 77 pułku Armii Krajowej. Dla Barbary Reszko z Warszawy te dokumenty były jej prywatną historią XX wieku. Teraz trafiły do Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.

W naszym regionie tylko w latach 1945-46 osiedliło się około stu tysięcy przesiedleńców z Wileńszczyzny; wielu lekarzy, nauczycieli. To dlatego przeniesione przez dziejowe burze rodzinne pamiątki pani Barbara podarowała właśnie olsztyńskiemu muzeum. Ma też z naszym miastem również rodzinne związki. W Olsztynie mieszka jej brat Mirosław Reszko.

Na węglarce
przed bolszewikami

Najstarszy przekazany dokument został wystawiony 27 września 1919 roku w Mińsku Litewskim. „Naczelne Dowództwo WP Inspektorjat Szkolny“ zaświadcza w nim, że matka pani Barbary, pochodząca z ziemiańskiej rodziny, 20-letnia wówczas Anna Kiersnowska, pracowała jako kancelistka.

— To niewiarygodne, Polska dopiero co powstała, granice jeszcze były nieutrwalone, a tam gdzieś w dalekim Mińsku, jakiś wojskowy „inspektorjat“ myślał, że dzieci powinny się uczyć i zakładał szkoły — opowiada Barbara Reszko.
Tak było jeszcze w 1919 roku. Latem 1920, kiedy bolszewicy parli na Warszawę, jej bliscy musieli uciekać po raz pierwszy.

— O tej ucieczce wiele się w domu opowiadało. Prababcia, babcia, mama, jej siostra jechały pociągiem na węglarce — wspomina pani Barbara. Uciekinierzy przez Wilno, które też trzeba było opuścić, dotarli aż do Chełmna nad Wisłą. Mało kto wie, że nim traktat ryski ustalił granicę między Polską a ZSRR w Chełmnie w roku szkolnym 1920/21 działało Żeńskie Gimnazjum dla Uchodźców z Kresów. Barbara Reszko oddała do olsztyńskiego muzeum zaświadczenie z 1921 roku, że jej matka była tam sekretarką. Podpisał się pod nim Bronisław Zapaśnik, w dwudziestoleciu dyrektor szkół w Wilnie i Święcianach, a po wojnie w Giżycku, mieszkał też w Olsztynie.

Przepadł dyplom
ojca

Drugi raz rodzina pani Barbary musiała uciekać po 17 września 1939 roku. Byli wówczas u wuja w majątku Podweryszki w powiecie lidzkim.
— Była wojna, ale właściwie do 17 września u nas nic się nie działo. Aż tu nagle bolszewicy. Wszyscy pamiętali, jak zachowywali się w roku 1920. Ostatnim pociągiem zdążyliśmy dojechać z Lidy do Wilna. Nie było oczywiście czasu na pakowanie i zabieranie pamiątek. Najbardziej żałuję, że nie udało się nam zabrać wtedy ze sobą oryginału lekarskiego dyplomu naszego ojca — mówi Barbara Reszko.

Jej ojciec, lekarz Marian Reszko wtedy już nie żył. Zmarł w 1934 roku, zostawiając żonę z trójką małych dzieci. Matka pani Barbary musiała szukać pracy, żeby utrzymać rodzinę. Po wybuchu wojny mogła to być tylko praca fizyczna. Barbara Reszko pamięta, jak w czasie okupacji — po 17 września Wilno było w rękach sowieckich, litewskich, niemieckich i od lipca 1944 znów sowieckich — chora na nogi matka chodziła przez jakiś czas piechotą do pracy przy budowie drogi Wilno-Landwarów.

Wśród dokumentów przekazanych do olsztyńskiego muzeum przez Barbarę Reszko są różnojęzyczne książeczki pracy jej matki.

Walka jednostki
ze społeczeństwem

Są też świadectwa szkolne samej pani Barbary. Pierwsze z Bieniakoni (gdy poszła do szkoły, w tym miasteczku miał praktykę jej ojciec), kolejne z wileńskiego gimnazjum im. Orzeszkowej. Ostatnie z 1941 roku, kiedy szkoła już była litewska, wystawione zostało na nazwisko Reszkaite.

Ocalała też praca maturalna z języka polskiego, którą pani Barbara pisała na tajnych kompletach w Wilnie w 1943 roku. Temat: „Walka jednostki ze społeczeństwem u Prusa i Żeromskiego“.

— Biblioteki były skonfiskowane, dostęp do lektur żaden, jak się jakaś książka trafiła, to była wyrywana z rąk do rąk. Zdawaliśmy we czworo w prywatnym mieszkaniu u bardzo wymagającej pani profesor Marii Stabińskiej. Dostałam dostateczny — śmieje się dziś Barbara Reszko, oddając do muzeum pracę, w której pisała głównie o Wokulskim.

Maszyna
do szycia na drogę

W czasie wojny cała rodzina Reszków działała w konspiracji. Barbara ps. „Bajka“ prowadziła kancelarię swojego V batalionu AK. Takie referencje po ponownym zajęciu Wileńszczyzny przez Sowietów latem 1944 roku były najgorsze z możliwych. Zagrożony aresztowaniem, a także poborem do Armii Czerwonej brat pani Barbary, musiał uciekać do centralnej Polski (tam też trafił w końcu do więzienia). Młodsza siostra Anna, w partyzantce sanitariuszka, znalazła się w sowieckim więzieniu — okoliczności jej ocalenia to osobna historia.

— Siostra bała się potem na sam widok munduru, nie było na co czekać — Barbara Reszko mówi, że wyjechali z Wilna w lipcu 1945 roku. Pani Barbara zachowała i przekazała olsztyńskiemu muzeum dokument repatriacyjny. Zawiera on opieczętowaną obiegówkę, że rodzina zdała mieszkanie na Antokolu w Wilnie, pieczątki z granicy i w końcu, po dotarciu na miejsce, polskie pieczątki. Wśród inwentarza zabranego w drogę była tylko jedna rzecz: maszyna do szycia. Tyle zostało z dorobku tego pokolenia wileńskich Polaków.

Virtuti Militari
w Ostrej Bramie

I jeszcze to, co można było zmieścić w walizce.
Przed wojną Reszkowie przyjaźnili się ze słynnym wileńskim fotografem Janem Bułhakiem. Barbara Reszko ciągle przechowuje zdjęcie matki jego autorstwa. Do olsztyńskiego muzeum przekazała inne fotografie Bułhaka, przedstawiające m.in. kościoły Wilna. Dostała je od swojego dowódcy z partyzantki Stanisława Szabuni ps. „Licho“. W 1945 roku zakamuflowany jako robotnik fizyczny pracował w wileńskim muzeum. Uznał, że lepiej rozdać zdjęcia opuszczającym miasto Polakom, niż miałyby przepaść w sowieckim Wilnie.

Stanisława Szabunię koledzy z nowogródzkiego AK odnaleźli w latach 70. w USA. Emigracyjny rząd RP w Londynie za wojenne zasługi przyznał mu wówczas krzyż Virtuti Militari. Szabunia odpowiedział listem, w którym czytamy: „Kiedy w lutym 1946 przechodziłem ostatni raz pod Ostrą Bramą, ukląkłem i przebiegłem w pamięci wydarzenia swojego życia. Ostatnim była udana ucieczka w dniu Matki Boskiej Gromnicznej. Z wdzięczności zrobiłem ślub, że żadnych odznaczeń w życiu nie przyjmę i o żadne ubiegać się nie będę“.
bold text
Swój krzyż Stanisław Szabunia prosił powiesić jako votum w Ostrej Bramie. List swojego dowódcy oraz cała teczka korespondencji ustalającej powojenne losy i adresy swoich kolegów (przy okazji starań o pamiątkową tablicę w kościele św. Antoniego w Warszawie) także znalazły się w zbiorze dokumentów przekazanych przez Barbarę Reszko Muzeum Warmii i Mazur.

Stanisław Brzozowski
s.brzozowski@gazetaolsztynska.pl

Więcej kresowych historii: kliknij tutaj