Rowerem przejechali Polskę, by pomóc chorej Klaudii [ROZMOWA]

2018-06-11 07:15:12(ost. akt: 2018-06-14 14:03:42)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

ROZMOWA/// Czteroosobowa ekipa rowerzystów z Mazur wyruszyła w liczącą 600 km trasę, by pomóc w zbieraniu środków na leczenie 7-letniej Klaudii z Bartoszyc. O "pozytywnie wykręconym" Dniu Dziecka rozmawiamy z kętrzynianką Magdą Chmielewską.
— Jak zaczęła się dokładnie wasza wyprawa?
— Pomysłodawcą był nasz dobry, rowerowy znajomy - Jacek Szwark. Początek wyprawy miał miejsce więc na dobrą sprawę w jego głowie (śmiech). Właściwy start odbył się jednak 27 maja. Jacek wyruszył z Krzysztofem Kragielem z Sątoczna, natomiast ja, z Dawidem Janusem, wyjechaliśmy z Kętrzyna. Spotkaliśmy się w Mrągowie. Stamtąd już wspólnie ruszyliśmy w kierunku Zabrza.

— Na mecie, po 600 km, nie miały czekać na was medale.

— Nie, bo nagrodą miało być coś nieporównywalnie lepszego i bardziej wartościowego. Uśmiech 7-letniej Klaudii z Bartoszyc. Czyli niesamowicie twardej dziewczynki, która zmaga się z kardiomiopatią rozstrzeniową. Jej domem od stycznia jest sala szpitalna w Zabrzu, a rodzina bez dodatkowych źródeł finansowania nie byłaby w stanie należycie walczyć o jej zdrowie. Naszym głównym celem była więc pomoc w zebraniu środków, by ulżyć nieco rodzinie w tym trudnym boju i przyśpieszyć powrót Klaudii do domu.

— Udało się?
— I tak, i nie. Tak - bo udało nam się zebrać niemałą kwotę, która stale rośnie. Nie - bo zawsze mogło być lepiej, a przypadłość, na którą cierpi Klaudia, do błahych i tanich nie należy. Zrobiliśmy jednak wszystko co w naszej mocy. Zbieraliśmy po drodze pamiątki (serdecznie podziękowania m.in. dla Ewy Gadomskiej z Chorzel), a wsparcie finansowe otrzymaliśmy także od księży z parafii, które mijaliśmy na trasie. Do tego doszły wpływy od sponsorów, których logo mieliśmy umieszczone na koszulkach. Całość powiększy się o dochód z licytacji, które - na rzecz Klaudii - prowadzi Jacek Szwark. To facet z ogromnym sercem. Gdyby nie jego determinacja, to cała akcja by po prostu nie wypaliła.

— Planowaliście pokonać ów niemały dystans w 6 dni. Wyszło 5. Błędy w obliczeniach?

— Nie błędy, a fakt, że dane mi było jechać z najlepszą ekipą pod słońcem. Na trasie mogliśmy cały czas na siebie liczyć. Dobra, pozytywna atmosfera, dobre przygotowanie kondycyjne i chęć najszybszego dotarcia do Centrum Chorób Serca, gdzie Klaudia czeka na serduszko, a także przypadający w międzyczasie Dzień Dziecka... To wszystko zmotywowało nas na tyle, że pokonaliśmy trasę szybciej niż zakładaliśmy.

— W jakich miejscach nocowaliście? Hotele, wspomniane plebanie, znajomi?
— Cały czas spotykaliśmy mnóstwo ludzi z dobrym sercem. Już podczas pierwszego postoju, po 100 km jazdy, w Szczytnie ugościły nas siostry Klaryski Kapucynki. Poczęstowały nas obiadem, a pokój noclegowy udostępnił nam Hotelik Marusa. Podczas kolejnego postoju, po 118 dodatkowych kilometrach, nocowaliśmy w Pułtusku. Jacek i Krzysiek postawili na "survival": spali w namiocie, kąpali się w Narwi. My natomiast, otrzymaliśmy pokaźny rabat i spaliśmy w hotelu. Trzeciego dnia zrobiliśmy 119 km i nocowaliśmy w Mszczonowie. Czwartego dnia zaskoczyliśmy samych siebie. W 33-stopniowym upale zrobiliśmy 139 km (z przewyższeniami sięgającymi 1000 m), gdzie w Kamieńsku przywitała nas p. Liliana Węcławek, udostępniając lokum "za symboliczną złotówkę". Ostatniego, piątego dnia, wystartowaliśmy o 8 rano. Nie było łatwo, bo poza zmęczeniem dawała o sobie znać pogoda: deszcz, słońce, wiatr, znów deszcz... Było to jednak niczym w porównaniu z emocjami, jakie towarzyszyły nam w momencie, gdy stanęliśmy przed Klaudią.

— Wparowaliście do niej prosto z marszu?
— Dokładnie. Poszliśmy się z nią przywitać jeszcze z rowerami, ok. godziny 18.

— Jak wrażenia?
— Klaudia to śliczna, drobna dziewczynka o niesamowicie uzależniającym uśmiechu . Pierwsze co zauważyłam, to błysk w jej oku, gdy powiedzieliśmy jej, że cała ta wyprawa była organizowana z myślą o niej. Chcieliśmy, by wiedziała, że podczas drogi to ona była dla nas najważniejsza.

— Jak zareagowali jej rodzice?

— Przywitali nas bardzo ciepło. To ludzie z ogromnym bagażem doświadczeń. Klaudia początkowo wydawała się być lekko zawstydzona, ale rodzice zdradzili nam, że nie mogła się już nas doczekać. Kolejnego dnia, po śniadaniu, poszliśmy do niej z prezentem z okazji Dnia Dziecka. Klaudia przytuliła mocno misia, więc najwyraźniej jej się spodobał. Jacek Szwark po raz kolejny zresztą udowodnił, że jest specjalistą w nawiązywaniu kontaktów. Bardzo szybko zaprzyjaźnił się nie tylko z Klaudią, ale i z jej dwoma braćmi. A później było już górki i wzięliśmy się m.in. za wspólne układanie puzzli.

— Wróćmy do samej wyprawy. Przechodząca przez Polskę fala upałów dała się wam we znaki?
— Nie da się ukryć. Jazda na rowerze przy temperaturze przekraczającej 30 stopni potrafi zmęczyć. Mieliśmy jednak kilka patentów, radziliśmy sobie tak, jak byliśmy w stanie. Moczyliśmy m.in. koszulki w zimnej wodzie, pamiętaliśmy o stałym nawadnianiu organizmów... Jednego dnia pozwoliliśmy sobie nawet na krótką przerwę, by schłodzić się w rzece. W chwilach zwątpienia motywacją i dobrym humorem zarażał nas z kolei Jacek. Podróż z taką osobą to niekończące się pasmo pozytywnie zakręconych atrakcji.

— Jak wróciliście z Zabrza? Podejrzewam, że nie rowerem.
— Nie, w tamtym momencie chcieliśmy już odpocząć. Choć odrobinkę. Ok. 5:30 stawiliśmy się na peronie, by wsiąść do pociągu. Ten najwyraźniej miał chyba jednak inne zdanie na ten temat i spóźnił się 150 minut. Skomplikowało to powrót (ze względu na dodatkowe przesiadki), ale ostatecznie wróciliśmy do domu. Po 15 godzinach. Dla porównania dodam, że jadąc do Zabrza na rowerach spędziliśmy 31 godzin. Tempo kolei, delikatnie mówiąc, nie powalało.

— Z Dawidem wyruszyliście do Zabrza chwilę po ukończeniu zawodów w Szelmencie. Nie baliście się, że ciało w pewnym momencie powie "dość"?
— Faktycznie, Dawid zajął tam 4. miejsce, natomiast mi udało się wykręcił 1. miejsce w klasyfikacji OPEN. To jednak inna kategoria zmęczenia. Nie wiem co musiałoby się stać, byśmy nie dotarli do Klaudii. Gorzej było natomiast na wyścigu, w którym wystartowaliśmy chwilę po powrocie z Zabrza...

— Ten epizod mi umknął. Boję się pytać.
— (śmiech) Wróciliśmy w sobotę, ok. 21. A w niedzielę wystartowaliśmy już w 5. etapie z cyklu Mazury MTB - Bike Tour Węgorzewo.

— Jaki efekt?
— Nie ma się co łudzić, szału nie było. Organizm nie miał już siły, pozostała siła woli. Mięśnie tego dnia zostawiłam chyba w domu, bo na trasie zaliczyłam 3 porządne upadki. Całe szczęście obyło się bez kontuzji. W klasyfikacji OPEN wylądowałam na 4. miejscu, natomiast we własnej kategorii wiekowej byłam pierwsza. Muszę jednak szczerze przyznać, że to głównie zasługa farta. Plus jest taki, że po każdym ukończonym wyścigu zdobywa się punkty. Po ukończeniu zawodów w Węgorzewie awansowałam (w kat. OPEN kobiet, na dystansie Expert) z. na 3. miejsce. Nie spodziewałam się.

— Zapytam nieco pod włos. Ile można tak kręcić na rowerze? Nie nudzi się wam?
— Przestań, nuda to byłaby dopiero bez kręcenia (śmiech). Trochę zajęła nam podróż do Zabrza, ale wciąż mamy przed sobą znaczną część sezonu. Za 3 tygodnie jadę do Zagnańska (k. Kielc), by wystartować w wyścigu 24-godzinnym. Zamierzam się dobrze przygotować do tego wyzwania. Wcześniej jednak muszę należycie zregenerować organizm. Myślę, że 2 dni odpoczynku wystarczą. I nie wynika to z chwilowej niechęci do dwóch kółek, ale z czystego rozsądku.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski

Obrazek w tresci

Serdecznie dziękujemy sponsorom wyprawy, którzy przekazali środki na leczenie Klaudii: Sport Master Szymon Kurdynowski, Studio Fryzjerskie Dawid Puciato, Gentleman Tattoo Club Kętrzyn, Zakład Mechaniki Pojazdowej PHU Maluch Chmielewscy Suwałki, Narzędzia Tarnicki Mrągowo, Zakład Metalowy Zuzga Mrągowo, Lorens Family Mikołajki, Solus Gabinet Fizjoterapii Maciej Jarmołowicz, Sklep Spożywczo- Monopolowy Melanż Kętrzyn, Tłumacz Przysięgły Maria Janus Nowy Sącz, Auto- Darex Dariusz Szczepański Gdynia, Salon Fryzjerski Monika Palejewska Sępopol, Byggab Stockholm AB, Mali WIELCY Ratownicy Bartoszyce, Firma EC Extreme Paramotors, Firma Budowalna Imak Szwcja, Kijk24.nl - Twoja droga do sukcesu, Escape Room, Fizjo KiM - Maciej i Karolina Dzik, Global Nutrition Suplementy, Sklep Sportowy Artan Lidzbark Warmiński, Mazurskie Busy Transport Osób, Maciej Wyszyński - Trener Personalny, Ludowy Klub Sportowy "Niedźwiedź" Kętrzyn, Bartczak Przewozy Pasażerskie.

Magda Chmielewska:

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5