Na nartach pokonali zamarznięty Jeziorak. Na powrót nie było szans [zdjęcia]

2021-02-19 15:06:49(ost. akt: 2021-02-19 17:00:04)
Start biegu z wysokości Portu Iława

Start biegu z wysokości Portu Iława

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Czterech śmiałków wzięło wczoraj (czwartek 18 lutego) udział w ciekawej, oryginalnej ekspedycji. Na nartach biegowych pokonali całą długość Jezioraka (ok. 27 km) — trasa prowadziła z południa na północ po zamarzniętym, najdłuższym jeziorze w kraju.
Od razu zaznaczamy i wyjaśniamy tytuł — w planie było pokonanie Jezioraka w jedną stronę, ale także powrót do Iławy. Wówczas dystans całej eskapady wyniósłby ponad 50 kilometrów. Po pokonaniu trasy wiodącej środkiem zamarzniętego Jezioraka i dotarciu do miejscowości Dobrzyki, a następnie - już w drodze powrotnej - do Matyt, a więc praktycznie na sam północny kraniec jeziora, grupa narciarzy postanowiła zakończyć wyzwanie, które roboczo nazwano Jeziorak Loppet. Nazwa ta pochodzi od podobnych, narciarskich wyzwań organizowanych w różnych zakątkach świata.

"Narciarze są już w Matytach. Jest za późno, żeby wracali, poza tym warunki na jeziorze są bardzo trudne" — sms-a o takiej treści otrzymaliśmy od Moniki Banackiej, żony Sławomira Banackiego. To właśnie iławianin był pomysłodawcą całego narciarskiego przedsięwzięcia i sam wziął w nim udział.

>>> Grupa czterech śmiałków na biegówkach w trasę wyruszyła tuż przed godziną 11.00. Towarzyszyła im piękna pogoda, a na pierwszych kilkuset metrach także zaciekawione spojrzenia... wędkarzy, którzy w okolicy Portu Śródlądowego Iława, skąd nastąpił start, łowili ryby. "Na nartach przez Jeziorak?!". Jak widać, można.

Do "Jeziorak Loppet" przystąpili sportowi wariaci, ale nie szaleńcy czy głupcy. Narciarze mieli zabezpieczenia w razie zagrożenia na lodzie - nigdy przecież nie mamy pełnej pewności, że nie załamie się on pod nami. Oprócz sprzętu, który zostałby wykorzystany choćby przy wydostawaniu się z przerębla, narciarze zachowywali odpowiednią do warunków odległość między sobą.

Początkowo Banacki w trasę miał wyruszyć tylko z Jackiem Traczem, pochodzącym z Wysokiej Wsi (pow. ostródzki) narciarzem, który przebiegł wszystkie 20. największych biegów narciarskich na świecie (w ubiegłym roku przejechał na nartach Finlandię, od granicy z Rosją do granicy ze Szwecją). Ostatecznie grupa liczyła cztery osoby, bo dołączył Maciej Tracz (brat Jacka) oraz jego kolega Konrad Wtulich.

A skąd w ogóle wziął się pomysł na pokonanie Jezioraka zimą i na nartach? O tym, że popularny "Banan" jest także zapalonym żeglarzem wiedzieliśmy już wcześniej, wody najdłuższego jeziora w Polsce zna bardzo dobrze, ale żeby tak śmigać po zamarzniętym akwenie? Iławianin musi nam to koniecznie wytłumaczyć.

- Wróciłem do Iławy jakiś czas temu, chcę zaktywizować sportowo nasze społeczeństwo i szukam nowych form aktywnego spędzania czasu nad Jeziorakiem. W czasie zimy, jak wiadomo, ani nie popłyniemy wpław ani pod żaglem, dlatego szukam alternatyw, jakby tu też nasz Jeziorak wykorzystać w najzimniejszej porze roku - zaczyna Banacki.

- Jestem również, a może nawet przede wszystkim, triathlonistą. Pandemia spowodowała, że start w zawodach jest bardzo utrudniony, a o formę trzeba dbać. Wpadłem więc na pomysł, aby zorganizować wyzwania związane z naszym pięknym jeziorem. Zaprosiłem do tego Jacka Tracza. Pewnie teraz byśmy rozmawiali o narciarskim Biegu Sasinów, jednak przez koronawirusa także te zawody nie mogą odbyć się w takiej formie, jak dotychczas. Trzeba więc próbować innych wyzwań. Teraz było to przejechanie na nartach całej długości Jezioraka. Szkoda, że nie udało się wrócić tą samą trasą, ale warunki naprawdę nam nie sprzyjały: pod śniegiem była często woda, momentami brodziliśmy w tej mieszance. Liczyliśmy na to, że pokonanie trasy z Iławy do Dobrzyk i z powrotem zajmie nam około sześciu godzin. Wyszłoby to jednak, z uwagi na problemy na trasie, znacznie więcej. Postanowiliśmy odpuścić po kilku kilometrach trasy powrotnej i w Matytach zakończyć nasze wyzwanie - mówi iławianin uwielbiający długodystansowe trasy, czy to triathlonowe, czy też narciarskie.

To nie koniec, Banacki ma już bowiem pomysł na nowe wyzwanie, ale miałoby do niego dojść już w miesiącach letnich, konkretnie w sierpniu 2021. Trener i sportowiec z Iławy chce - uwaga - jednego dnia przepłynąć wpław całą długość Jezioraka (byłby kolejnym śmiałkiem, który tego dokonał), następnego dnia objechać rowerem Jeziorak i wszystkie połączone z nim szlakiem akweny, co dałoby dystans ok. 340 kilometrów. Mało? No to dodamy, że dnia trzeciego chce jeszcze obiec najdłuższe jezioro Polski, a w całym wydarzeniu mają mu towarzyszyć sportowe wariaty jemu podobne. Trzymamy kciuki za realizację tego ambitnego planu.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl


[fbpost]https://www.facebook.com/213015682088825/videos/352532442495898">



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Andrzej olsztyniak #3060799 19 lut 2021 18:05

    Ojjjjjjjj, kiedyś też były zimy, grało się w hokeja na zamarzniętym Jezioraku Małym, miłe wspomnienia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5