Giżyckie Muzeum Cyfrowe "W drodze..." gromadzi wspomnienia i pamiątki

2021-10-28 12:00:00(ost. akt: 2021-10-28 11:06:22)

Autor zdjęcia: Katarzyna Tomaszewicz

Skąd przyjeżdżali nowi mieszkańcy do powojennego Giżycka, jakie są ich korzenie, jakie historie losu ich rodzin, jak wyglądało życie codzienne w mieście ponad 70 lat temu - wspomnień mieszkańców właśnie o tym możemy posłuchać na stronie gizyckowdrodze.pl.
- Do Giżycka przyjechaliśmy pociągiem w Nowy Rok na przełomie 1955 i 1956 roku. Stanęliśmy na dawnej bocznicy wojskowej (teraz to bocznica nadleśnictwa). Z dworca skierowano nas do punktu repatriacyjnego na obecnej ul. Sikorskiego, a stamtąd w kierunku ul. Warszawskiej, starszych samochodami, młodsi szli pieszo - opisuje swój przyjazd do Giżycka Michał Jasudowicz. - Dochodzimy do Warszawskiej, tam gdzie dziś jest galeria Batory, a wtedy była restauracja Polonia. Była tam grupa mężczyzna z karabinami, strzelali na wiwat, bo to przecież Nowy Rok był. Zaprosili nas do środka, część chłopaków poszła jednak dalej, ale ja z innymi zostałem z ciekawości, zaprosili do stolika, pobalowaliśmy. Do PUR-u dotarliśmy nad ranem...


- Moi rodzice, obawiając się represji ze strony radzieckiej, zdecydowali się po wojnie na wyjazd z Wilna do Prus - opowiada z kolei Andrzej Szocik. - Bardzo dużo Polaków z Wileńszczyzny decydowało się na wyjazd. Wtedy Polacy dostawali propozycję, proszę bardzo, chcecie, możecie zostać, ale musicie podporządkować się nowej władzy. Niektórzy mieli pozakładane rodziny albo było im obojętne jaka będzie władza, więc zostawali na Litwie...


- W Giżycku w zasadzie każdy jest "skądś". Niewiele po wojnie zostało tu miejscowej ludności. Miasto stworzyło się na nowo. Korzenie mojej rodziny również zostały na Wileńszczyźnie. Dziadkowie ze strony ojca wybrali Polskę i w 1946 roku trafili do Giżycka. Co prawda nie było ono celem ich podróży, zapisali się na wyjazd do Poznania, ale jak opowiadali - transport na dłużej utknął w Łuczanach, a nie mając już siły koczować w wagonie, postanowili wysiąść i zostać tutaj. I tak do Poznania nie dojechali, rozpoczęli powojenną historię mojej rodziny na Mazurach - powiedziała nam jedna z uczestniczek spotkania.


Tego typu wspomnień możemy posłuchać na stronie gizyckowdrodze.pl. Powstały one dzięki projektowi pod nazwą Giżyckie Muzeum Cyfrowe „W drodze…” , realizowanemu przez Giżyckie Centrum Kultury wspólnie ze Stowarzyszeniem „Tratwa" z Olsztyna w ramach programu „Bardzo Młoda Kultura 2019-2021- Warmia i Mazury”. Program ten jest ogólnopolskim przedsięwzięciem Narodowego Centrum Kultury. Na terenie naszego regionu prowadzi je Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych.


Na spotkanie prezentujące ten projekt do GCK przyszło sporo zainteresowanych osób.
- Nasz projekt ma na celu zachowanie historii, wspomnień, tego, co jest dla nas wszystkich bardzo ważne - mówiła Marta Dąbrowska, dyrektor GCK. - Pisząc ten projekt nie spodziewałam się, że słuchanie tych historii, często emocjonalnych opowieści, będzie takie trudne. Zresztą opowiadającym także było niełatwo wspominać.


Warto wiedzieć skąd się jest, kim byli nasi przodkowie, jakie są nasze rodzinne korzenie. Co prawda, chęci poznawania losów naszych najbliższych nabiera się z wiekiem, dlatego tak ważny jest projekt GCK-u, aby archiwizować wspomnienia i przedstawiać je szerszej publiczności.


Do tej pory autorom udało się zapisać cyfrowo wspomnienia sześciu osób, a także zarchiwizować otrzymane od nich dokumenty i zdjęcia. Na stronie projektu możemy odsłuchać wspomnień: Wiery Banaś, Julity Klasse, Michała Jasudowicza, Andrzeja Szocika, Marii Pietnoczki, Anny Fylak.


- Sam projekt nie powstałby bez wsparcia ludzi, którzy zapisywaniem historii ludzkich zajmują się od wielu lat - dodała Marta Dąbrowska, przedstawiając Ryszarda Michalskiego, prezesa Stowarzyszenia "Tratwa", z którym GCK wspólnie realizuje przedsięwzięcie.


- Słuchaliśmy opowieści ludzi o życiu, ich nieprawdopodobnych losach. Przez to, że najstarsi ludzie regionu przewędrowali przez trzy różne światy, to było niesłychane doświadczenie. Zdarza się, że w jednej opowieści jest sześć gotowych scenariuszy do Hollywoodu - mówił prezes Stowarzyszenia "Tratwa".


Uczestnicy spotkania zobaczyli film składający się z fragmentów nagranych wspomnień, a także niezwykłą wystawę przygotowaną przez Dariusza Nalbacha wraz ze swoimi podopiecznymi z Środowiskowego Domu Samopomocy w Giżycku. Na dziesięciu planszach zdjęcia przedwojennego Loetzen zestawiono ze zdjeciami współczesnego Giżycka - dokładnie tych samych fragmentów miasta. Łączą je zaznaczone postacie lub inne punkty odniesienia. Jednak świat obok nich jest zupełnie inny...
Katarzyna Tomaszewicz

Muzeum czeka na Wasze wspomnienia
Muzeum to miejsce, w którym gromadzi się rzeczy ważne. Takie, jakie chce się zachować na przyszłość i takie, o których chcielibyśmy, by wiedzieli też inni, dlatego zależy nam na wiedzy o zdarzeniach, rzeczach i obrazach – najdawniejszych, a jeszcze pamiętanych - czytamy na stronie internetowej giżyckiego projektu. - Przede wszystkim chcemy poznać historię ludzi starszych, którzy przechowują w pamięci wspomnienia sprzed wielu lat. Dlatego zapraszamy wszystkich chętnych by opowiedzieli nam o zdarzeniach, które przeżyli, albo o takich, o których im opowiedziano – o dzieciństwie, zabawach, obyczajach, o tym jak się kiedyś żyło, o wojnie, o tym jak ludzie osiedlali się na Mazurach, jak wyglądały czasy powojenne. Szukamy starych zdjęć, dokumentów, zachowanych starych przedmiotów, szczególnie tych, z którymi wiążą się jakieś opowieści.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5