Zapłaciła 50 zł za zabicie psa

2022-01-18 16:12:24(ost. akt: 2022-01-18 16:22:50)
Za zabicie Pimpka jego właścicielka zapłaciła 50 zł

Za zabicie Pimpka jego właścicielka zapłaciła 50 zł

Autor zdjęcia: Otoz Animals Braniewo

Na początku stycznia braniewska policja informowała o 62-latku, który odpowie za zabicie – według ówczesnych ustaleń – bezpańskiego psa. Okazuje się, że zwierzę miało właścicielkę. Co gorsza, to właśnie ona miała skazać czworonoga na śmierć.
Wracamy do tematu. W pierwszą środę nowego roku funkcjonariusze z Braniewa zostali powiadomieni przez zaniepokojonego mężczyznę o tym, że jeden z okolicznych mieszkańców najprawdopodobniej zabił psa.

– W rozmowie ze zgłaszającym policjanci ustalili, że tego wieczoru 62-latek szedł ze zwierzęciem w kierunku lasu. Obawę wzbudził fakt, że podejrzany nigdy wcześniej nie był widziany z czworonogiem, co więcej, miał ze sobą drewnianą sztachetę. Świadkowie ruszyli za nim, a gdy po chwili usłyszeli dziwne odgłosy, postanowili powiadomić policję – relacjonowała Jolanta Sorkowicz z Komendy Powiatowej Policji w Braniewie.

Niestety na ratunek było już za późno.
– Kiedy funkcjonariusze dostrzegli w stawie truchło psa, na miejsce wezwali grupę dochodzeniowo-śledczą. Policjanci ruszyli śladem 62-latka, który przed przyjazdem patrolu uciekł z lasu. Już następnego dnia funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego kryminalni przedstawili 62-latkowi zarzut zabicia zwierzęcia, do którego się przyznał – informowała braniewska policjantka.

Jolanta Sorkowicz w rozmowie z nami przekazywała, że policjanci starają się ustalić, kto był właścicielem zamordowanego zwierzęcia. Początkowo twierdzono, że pies był bezpański. Kiedy jednak w naszych mediach pojawiła się informacja o zdarzeniu, zaczęły do nas docierać głosy okolicznych mieszkańców, którzy przekonywali, że zwierzę miało właściciela.

W sprawę zaangażowała się Monika Hyńko z braniewskiego inspektoratu OTOZ Animals. To właśnie jej udało się ustalić prawdopodobny przebieg zdarzeń.

– Pimpuś miał rok, był jeszcze młodziutkim i niesfornym pieskiem średniej wielkości. Ponieważ nie był duży, nie stanowił zagrożenia dla ludzi. Był wesołym, przyjaznym psotnym urwisem, jak zresztą każdy młody pies. Czarny, bo taki pseudonim nosi człowiek, który zabił Pimpusia, zgodził się pozbawić go życia za 50 złotych. Zlecenie wydała właścicielka pieska – informuje pani Monika.

I dodaje: – Świadkowie widzieli, jak Czarny ciągnie Pimpka drogą w kierunku domów jednorodzinnych, za którymi był zagajnik. Zaniepokoiło ich to, bo wiedzieli, że Pimpek nie jest jego psem. Tuż przed zagajnikiem Czarny wyrwał sztachetę z płotu jednej z posesji. Trzymając ją w ręce, ciągnął za sobą stawiającego opór, wystraszonego pieska pod górę, w kierunku zagajnika. Tam – z zamiarem zabicia psa – zaczął uderzać Pimpka drewnianą sztachetą – aż do skutku.

To właśnie odgłosy kolejnych ciosów miały zaniepokoić stojących nieopodal mężczyzn – niestety – zareagowali za późno.

– Martwy Pimpek został już wrzucony do stawu. Czarny uciekł. Mężczyźni zawiadomili policję. Na drugi dzień oprawca Pimpka został zatrzymany. Przyznał się do zabicia psa. Do zlecenia zabicia Pimpusia – co mamy na piśmie – przyznała się również właścicielka pieska – mówi Monika Hyńko.

A w imieniu OTOZ Animals Braniewo zaznacza: – Nie będziemy komentować zachowania sprawców. Gdy już dojdzie do rozprawy, będziemy występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem grozi Czarnemu kara do 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Odpowiedzialność karną poniesie również właścicielka, która zleciła zabójstwo pieska.

Czy tragedii udałoby się uniknąć, gdyby świadkowie zdarzenia zareagowali wcześniej?
– Pimpka zabito przy zabudowaniach – tam, gdzie mieszkają ludzie – blisko domów. Gdyby świadkowie, którzy wbiegli do zagajnika, zareagowali wcześniej – wtedy, gdy Czarny ciągnął Pimpusia ze sztachetą w ręce na miejsce kaźni – pies prawdopodobnie nadal by żył – zauważa Monika Hyńko.

Zapytana o to, jak swoje działania argumentowała właścicielka czworonoga, odpowiada: – Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego wydała na swojego psa tak okrutny wyrok.

To z tego płotu sprawca wyrwał drewnianą sztachetę, a następnie ciągnął stawiającego opór psa do tego zagajnika, w którym skatował go na śmierć. Po wykonaniu zlecenia ciało czworonoga wrzucił do stawu.

Fot. OTOZ Animals Braniewo

Fot. OTOZ Animals Braniewo

Fot. OTOZ Animals Braniewo


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. magda #3088446 20 sty 2022 14:09

    Życzę wszystkim by służby były tak bystre, zwinne i szybkie jak w przypadku Pimpusia. A jedynymi wygranymi w akcji Pimpusia i Czarnego będą jak zwykle Sędzia, prokurator i adwokacina.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Dorota #3088361 19 sty 2022 21:39

    Kolejny przykład na to że za każdym problemem mężczyzny stoi kobieta.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Stomilowiec Zacisze #3088324 19 sty 2022 16:15

    Też mi sensacja tak się kiedyś załatwiało sprawy z niechcianymi zwierzętami psa na sznurek i bejzbolem w łeb albo koty do wora i do jeziora

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5