Chory kciuk biskupa Krasickiego

2014-12-18 20:31:07(ost. akt: 2014-12-18 21:15:06)

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Zwiedzając zabytkowe kościoły nie mamy zwykle okazji zajrzeć pod obrusy przykrywające przedsoborowe stoły ołtarzowe. Tymczasem kryją one miejsca, których kiedyś dotykał biskup. W Bisztynku, w XVIII wieku ołtarze i ściany świątyni miał konsekrować biskup Ignacy Krasicki. Nie mógł tego zrobić, bo... miał chory kciuk.
Dzieje kościoła św. Macieja w Bisztynku są tak samo burzliwe jak całego miasteczka. Po raz pierwszy kościół pod wezwaniem św. Macieja został wybudowany w 1400 roku. Zastąpił wcześniejszy, posadowiony w innym miejscu, pod wezwaniem św. Marty. Poświęcił go wówczas biskup Henryk III Sorbom. Budynek nie przetrwał do naszych czasów w pierwotnej formie. Miasto i kościół nękały wojny i pożary. Dzisiejszy kształt budowli został jej nadany dopiero w 1781 roku. Decyzję o rozbudowie i gruntownym remoncie podjął w 1775 roku ksiądz Kazmierz (Casimir) Kunigk. Poparli go parafianie.

Do dziś na mensach (kamienne blaty stołów ołtarzowych - red.) pięciu ołtarzy możemy zobaczyć miejsca, które przed wiekami były dotykane przez biskupa i namaszczane przez niego. Nie tylko na ołtarzach, ale i wszystkich ścianach świątyni.

Proces remontu i rozbudowy kościoła w Bisztynku szczegółowo opisał kanonik katedralny we Fromborku Eugen Brachvogel pochodzący z Bisztynka, w swym dziele "Geschichte des Kirchspiels Bischofstein" ("Historia parafii w Bisztynku") ukończonym w latach 30-tych XX wieku, ale wydanym po raz pierwszy dopiero po zakończeniu II wojny światowej i wyłącznie po niemiecku.

Dzieło miało być wydane przez Gustava Lange - księgarza i drukarza z Bisztynka, ale zostało to zakazane przez władze hitlerowskie.

Parafianie rywalizowali o pierwszeństwo
Remont i rozbudowa kościoła w Bisztynku były koniecznością. W 1770 roku budynek spalił się częściowo a remont jaki po pożarze wykonano był jedynie prowizoryczny. Kościół przedstawił się dość żałośnie a niektóre jego elementy konstrukcyjne groziły zawaleniem.

Prace przygotowawcze ruszyły 1 sierpnia 1775 r. Pierwszym zmartwieniem (troską) proboszcza było zamówienie i zgromadzenie odpowiednich kamieni. Okazało się jednak, że gospodarze z okolic zaczęli swoistą rywalizację. Wielu chciało przywieźć na plac budowy pierwszy kamień, który będzie kamieniem węgielnym. Wyprzedzić wszystkich rywali udało się pewnemu gospodarzowi z Troszkowa, człowiekowi znanemu z poświęcenia. Kamienie zwożone z okolic piętrzyły się na placu kościelnym przez jesień i zimę. Wiele głazów było tak wielkich, że do ich załadunku było trzeba 20 mężczyzn a załadowany wóz ciągnąć musiało sześć koni.

Wreszcie 3 maja 1776 roku w miejscu, gdzie od południa był stary cmentarz (po prawej stronie budynku kościoła patrząc od ulicy Kościelnej) rozpoczęto wykopy na głębokość 10 stóp o szerokości 16 stóp i na długości 315 stóp. Wykonanie wykopów trwało 3 tygodnie.

Kamień węgielny i akt erekcyjny
26 maja tego roku, w pierwszy dzień Zesłania Ducha Świętego (Zielonych Świątek) do Bisztynka przybyli biskup Ignacy książę Krasicki w asyście Ksawerego hrabiego Krasickiego i kanonika dobromiejskiej kolegiaty, kanclerza biskupiego Stanisława Drożyłowskiego. Dostojni goście w towarzystwie 26 innych duchownych, po uroczystej procesji i oddaniu salutu z pistoletów, w ścianie wschodniej w osi ołtarza umieścili dwa arkusze miedzianej blachy z zapisem aktu erekcyjnego i nad nimi ułożyli kamień węgielny. Biskup Krasicki chwalił w przemowie po łacinie proboszcza Kunigka jako najważniejszego (najlepszego) budowniczego tego kraju (Warmii – red.) Prace szybko postępowały.

Uważny obserwator z łatwością odnajdzie wspomniany wyżej kamień węgielny jeśli tylko wejdzie za ołtarz główny kościoła. Łukowata ściana wschodnia, za ołtarzem głównym do 1875 roku była ścianą zewnętrzną, kończącą budynek. Dopiero w 1875 roku stała się ścianą częściowo wewnętrzną bo wówczas dobudowano do dziś istniejącą zakrystię.

Parafialna wspólnota pracy
Już od początku budowy z lat 1775-1781 parafia tworzyła prawdziwą i gorliwą wspólnotę połączoną pracą przy budowie przybytku. W podniosłych słowach opisywał tę gorliwość sam proboszcz Kunigk. Praca wydała mu się jakimś spektaklem teatralnym. Pisał "że młodzi mężczyźni, panny, starcy i dzieci, rzucili się do pracy, aby jak najszybciej przenieść i pochować w nowym miejscu setki rozkładających się zwłok z cmentarza".

Całe setki parafian pracowały przy pracach rozbiórkowych, usuwaniu gruzu i innych ciężkich pracach (posługach – red.). Rzemieślnicy poświęcali własny czas po pracy i w godzinach od 8 do 10 wieczorem przygotowywali cegłę i kamienie potrzebne do pracy w kolejnych dniach.

Tłum ochotników słuchał poleceń proboszcza kierującego pracami i w dość radosnym nastroju pracował z zachowaniem odpowiedniej kolejności i porządku tak, że nie przeszkadzali sobie wzajemnie. Ludzie ci uważali, że nagrodą za pracę będzie świętość (zbawienie) i to była wystarczająca motywacja do podejmowania trudu, czyli motywacja, której dziś tak brakuje (sformułowanie "dziś brakuje" dotyczy lat 30-tych XX wieku, ale pewnie jest aktualne i dziś - red.). Wiele osób, wiele małżeństw składało też ofiary (jałmużnę) na potrzeby budowy kościoła. Pracowali w dni wolne od pracy nie licząc na zaszczyty.

51. duchownych w dniu konsekracji
Poświęcenie kościoła odbyło się w 5 sierpnia tego roku 1781 roku. "Było to jednocześnie spotkanie wielu dostojników duchownych i świeckich oraz mieszkańców. W historii miasteczka Bischofstein była to uroczystość bezprzykładna!" - pisał Brachvogel.

Brachvogel wymienia dostojników, którzy przybyli na uroczystość: "Książę biskup Ignacy Krasicki, biskup koadiutor von Kulm i późniejszy biskup warmiński Karol książę Hohenzollern, biskup pomocniczy Karl Friedrich Freiherr von Zehmen, dziekan katedralny Karl von Poeppelmann z Fromborka, kanonicy Marcin i Karol Krasicki - ukochani bracia księcia biskupa, archiprezbiterzy z Reszla i Lidzbarka Warmińskiego, jak również kanonicy i księża diecezjalni z Guttstadt (Dobre Miasto) z kanclerzem katedralnym Drożyłowskim wzięli udział w celebracji. Oprócz nich pasterze z sąsiedztwa, niektórzy nawet z daleka, czterech księży z Bischofstein, trzech kapelanów biskupich i czterech kleryków. Łącznie było 51 duchownych. Do tego był ogromny tłum, nawet szlachetni niekatolicy, jak dowódca pułku, pułkownik von der Goltz.

Obecni byli m.in. pułkownik hrabia Henkel, hrabia Dönhoff, 40 śpiewaków i muzyków z różnych miejsc i liczni słudzy księcia biskupa."

Chory kciuk uniemożliwiał namaszczenie
Konsekracja odbyła się pod przewodnictwem biskupa Hohenzollerna Asystowali dwaj bracia księcia biskupa i kanonik Drożyłowski. Same czynności związane z konsekracją trwały od godz. 7 do 11:30. "Biskup Ignacy książę Krasicki nie mógł dokonać konsekracji, bo miał wówczas chory kciuk. Nie mógł nim wykonać namaszczenia” - pisał Eugen Brachvogel. Po konsekracji kanonik Drożyłowski wygłosił kazanie.

Pierścień od biskupa Krasickiego
Podczas pontyfikalnej Mszy św. odprawianej przez biskupa pomocniczego Zehmena, książę biskup Krasicki pobłogosławił proboszcza Kazimierza Kunigka, który był w złym stanie zdrowia. Podarował mu tez złoty pierścień ze swoim wizerunkiem. Proboszcz uprzejmie nie przyjął pierścienia jako daru osobistego i położył go jako dar na ołtarzu Krwi Chrystusa.

Proboszcz Kunigk dziękował księciu biskupowi Krasickiemu w specjalnym, napisanym po łacinie liście.

Uczta
Po uroczystości odbyła się uroczysta uczta. Dziesięciu wybranych gości proboszcza przyjęto w dolnych pomieszczeniach plebanii, 25 gości, krewnych i przyjaciół proboszcza miało poczęstunek w górnych pomieszczeniach plebanii.

Muzycy i śpiewacy przyjęci zostali w mieszkaniu kościelnego Philipsena. Czterdziestu służących przyjęto w domu Johanna Ganswindta, kolejnych 40 gości – woźniców i właścicieli bryczek częstowano w domu mistrza-piekarza Kazimierza Grafa.

Tablica i obrazy
Proboszcz Pohlki w rocznicę śmierci biskupa Karola Hohenzollerna (1795-1803) zlecił wykonanie specjalnej tablicy pamiątkowej upamiętniającej konsekrację a także jego poprzednika. na której Tekst na tej tablicy napisał ksiądz Kowalt. Wypisano tam kościelne, hierarchiczne honory i zasługi biskupa Hohenzollerna, który kościół w Bisztynku poświęcił. Proboszcz Pohlki zamówił też obrazy biskupa Hohenzollerna i proboszcza Kunigka, które do tej pory znajdują się na plebanii a obraz biskupa Hohenzollerna został niedawno poddany gruntownej konserwacji zleconej przez proboszcza Janusza Rybczyńskiego.

Gdzie biskup dotykał ścian i ołtazy?
Pamiątki po konsekracji znajdują się na każdym z pięciu ołtarzy kościoła. W kamiennych mensach każdego z nich są wyryte po 3 niewielkie krzyże. To są miejsca które namaszczał biskup konsekrujący świątynię. W czasie konsekracji namaszczano też, po uprzednim okadzeniu, wszystkie ściany kościoła. Miejsca namaszczenia to widoczne w ścianach specjalne kwadratowe kamienie z wyrytymi w nich krzyżami. Przy każdym z nich w rocznicę poświęcenia świątyni powinny być zapalane świece. Teraz są przy nich elektryczne kinkiety. Każdy z tych kamieni to miejsce, którego dotykał biskup - wyjaśnił nam ks. Rybczyński.

Dyplomatyczny wybieg kronikarza?
- Co do chorego kciuka biskupa Krasickiego myślę, że ten zapis kronikarski jest dyplomatycznym wybiegiem. Po I rozbiorze Polski w 1772 roku biskup Krasicki utracił swoje wpływy w nowym państwie w którego granicach znalazła się Warmia. Przypuszczam, że już wcześniej postanowiono, że konsekracji dokona biskup Hohenzollern a kronikarze jakoś musieli wyjaśnić dlaczego nadal urzędujący biskup kościoła nie konsekrował – mówił nam ks. Rybczyński. - Choroba kciuka, czy jego np. skaleczenie nie są i nie były przeszkodą w sprawowaniu czynności namaszczania – dodał proboszcz.

Miejsca namaszczenia ołtarzy są zwykle zakryte obrusami. Można je dostrzec właściwie jedynie wtedy, gdy na ołtarzach wykonuje się jakieś pracy (demontaż rzeźb itp.) Co ciekawe miejsc namaszczenia na ołtarzu głównym oraz ołtarzu Krwi Chrystusa (a niewykluczone, że i pozostałych) mogli dotykać też biskupi Grabowski i Szembek, którzy zezwalali na wcześniejsze rozbudowy kościoła oraz (biskup Szembek) na przeniesienie ołtarza Krwi Chrystusa w dzisiejsze miejsce. Stoły ołtarzowe są bowiem znacznie starsze od nadbudowy każdego z ołtarzy.

Rękopis - Codex diplomatikus
Niestety nie wiemy co stało się ze wspomnianą w tekście tablicą, której wykonanie zlecił proboszcz Pohlki. Tym bardziej nie wiemy, gdzie jest pierścień podarowany proboszczowi Kunigkowi przez biskupa Krasickiego...

Wiemy natomiast, gdzie jest jedno z dzieł Eugena Brachvogela. Rękopis "Codex diplomatikus eclesiae Bischofstein", czyli "Zbiór dokumentów historycznych kościoła w Bisztynku" przechowywany jest na plebanii przez proboszcza Janusza Rybczyńskiego. Został "odkryty" lata temu przez ks. Romana Chudzika. Według wszelkich danych jest to opracowanie będące podstawą do książki "Historia parafii Bisztynek" z której korzystaliśmy przy niniejszym tekście.

"Codex diplomaticus" jest rękopisem w języku łacińskim, jak się zorientowaliśmy, opracowującym historyczne teksty np. z wizytacji parafii przez biskupa, z fundacji szpitala, ksiąg inwentaryzacyjnych parafii itd. Brachvogel był historykiem i kanonikiem katedralnym. Miał dostęp do oryginalnych archiwalnych dokumentów. Zebrał je w gotowe do druku dzieło. O tym, że to dzieło gotowe świadczy, choćby strona tytułowa: "Codex diplomatikus eclesiae Bischofsteinensis, confectus opera Eugenii Brachvogel Bischofsteinensis presbyterii dioecesis Warmiensis", czyli "Zbiór dokumentów kościoła w Bisztynku, dzieło ukończone Eugena Brachvogela prezbitera diecezji warmińskiej".

Tłumaczenie rękopisu przekracza nasze zdolności i umiejętności, bo to język łaciński a i pismo ręczne, niezbyt czytelne. Skąd tylko sygnalizujemy, że dzieło takie, pozostawione w prezencie dla parafii przez kanonika Brachvogela, na plebanii się znajduje i czeka na przekład i opracowanie w języku polskim.


Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5