Psy rozszarpały sarnę na oczach pracowników nadleśnictwa

2019-01-31 08:25:00(ost. akt: 2019-01-31 08:52:49)

Autor zdjęcia: M. Kulesza/Nadleśnictwo Bartoszyce

W poniedziałek (28 stycznia) na polu za Nadleśnictwem Bartoszyce, na Połęczu miała miejsce straszna sytuacja. Dwa psy rozszarpały pasącą się tam sarnę. Stało się to na oczach pracowników nadleśnictwa.
- Jeden z naszych pracowników zauważył na polu żerującą sarnę. Chciał ją pokazać drugiemu pracownikowi i poszedł po kolegę. Wiem, że chciał zrobić zdjęcie i pokazać sarnę pasącą się w pobliżu siedziby nadleśnictwa. Nie wiem ile to trwało, ale gdy obaj wrócili dwa duże psy, wilczury rozszarpywały ją - opowiada nam nadleśniczy Zygmunt Zbigniew Pampuch.

- Widząc co się dzieje obaj puścili się przez pole z krzykiem, wymachując rękami. Do sarny mieli jakieś 400-500 metrów. Psy uciekły, ale dla sarny niestety było już za późno. Została dosłownie rozerwana. Widać było jej kości - opowiada.

Zdecydował, że informacje o zdarzeniu zostaną opublikowane na facebookowym profilu nadleśnictwa.


W środę pojechaliśmy do nadleśnictwa, aby dowiedzieć się więcej o zdarzeniu i zapytać, czy był to jednokrotny przypadek, czy też szersze zjawisko.

- Na terenie Nadleśnictwa Bartoszyce co roku około 2-3% populacji saren ginie przez polujące psy. To daje liczbę 30-40 saren rocznie - informuje nadleśniczy Pampuch.

Opisuje przypadek sprzed siedmiu lat, gdy w okolicach Szczurkowa wataha psów zabiła siedem danieli. Psy zagoniły daniele do wąwozu. O sprawie poinformowali wówczas myśliwi, którzy wykonali też dokumentację fotograficzną. Twierdzi, że z całą pewnością nie zrobiły tego wówczas wilki.

- Jeśli ktoś myśli, że wałęsające się, polujące psy to takie, które w ogóle nie mają gospodarza jest w błędzie. Jest znikoma liczba takich psów, które nie mają swojego miejsca, swojego domu. Problem wałęsających się psów był zawsze jednak ostatnio się nasilił. Jest to aż nadto widoczne przed zmrokiem. Wystarczy pojechać w teren i bardzo łatwo zobaczyć całe watahy psów na polach. Są obserwacje, które jasno wskazują na to, że wielu rolników - nie chcę powiedzieć, że wszyscy, bo nie wszyscy - nie karmią swoich psów, bo uważają, że pies ma się sam wyżywić. Wieczorem spuszczają psa z uwięzi i zwierzę ma sobie poradzić. Mówię, że wieczorem, bo w dzień rolnicy trochę się jeszcze obawiają, że pies kogoś pogryzie, czy zaatakuje. Wieczorem, szczególnie gdzieś na koloniach panuje ten ugruntowany zwyczaj wypuszczania psa luzem - twierdzi nadleśniczy Pampuch.

Dodaje, że wkrótce na polach pojawią się małe zajączki.
- Co z tego, że my tu wsiedlamy zające. To nic nie daje, bo część populacji zajęcy zginie przez polujące psy.

Nie ukrywa, że zagryzienie sarny przez wilczury bardzo go poruszyło. Mówi, że jeśli tylko jego pracownicy zauważą te psy to zostanie o wszystkim poinformowana policja.

- Jeśli ktokolwiek ma psy to powinien stosować się do odpowiednich przepisów. Nie wolno psów puszczać bez nadzoru i luzem. Nie tylko dlatego, że psy polują i zabijają zwierzęta. Także dlatego, że cała ich masa powoduje zagrożenie na drogach, bo w amoku polowania przebiegają przez drogi. Psy powodują też bezpośrednie zagrożenie dla ludzi, zwłaszcza dzieci. Czy to tak trudno zrozumieć?! - pyta nadleśniczy.

Po opublikowaniu zdjęcia na Facebooku pojawiły się tam komentarze bagatelizujące sprawę.

- Ktoś napisał coś o łańcuchu pokarmowym. Byłby to element łańcucha pokarmowego, gdyby sarnę upolowały wilki. Pies jest zwierzęciem udomowionym. Skoro tak, to człowiek ma o niego dbać! Jeśli przyjmiemy, że rozszarpanie zwierzęcia przez psa, w każdym przypadku jest elementem naturalnym to dojdziemy do absurdu - mówi nadleśniczy.

- Ludzie mają obowiązek dbać o psy i nie spuszczać ich na noc, że pies ma sam się wyżywić! - mówi nadleśniczy

Dodaje na koniec, że to przykre zdarzenie nie jest to absolutnie winą zwierząt, lecz wyłącznie nieodpowiedzialnych ludzi.

Zdecydowaliśmy, że ku przestrodze opublikujemy zdjęcie martwej sarny bez ukrywania szczegółów. Jeśli chcesz je zobaczyć robisz to na własną odpowiedzialność. Link poniżej.


A co wy o tym sądzicie?

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (35) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. www #2672653 | 83.6.*.* 31 sty 2019 09:17

    Prawo bardzo chroni psy, ale nie słabo chroni zwierzynę w lesie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Trd #2672683 | 37.47.*.* 31 sty 2019 09:56

      Kiedyś takim spuszczonym na noc głodnym psom trafi się człowiek i dojdzie do tragedii

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

    2. Dorota #2672685 | 37.47.*.* 31 sty 2019 10:03

      Zawsze winny jest człowiek, psy nie są winne bo są głodne! Nie zrobilabym krzywdy tym psom bo z głodu to robią ale surowo ukarała właściciela. Warto zgłosić to do weterynarza zna psy i właścicieli. Czemu za naszą głupotę ciągle płacą zwierząta?

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Czytelnik #2672689 | 195.136.*.* 31 sty 2019 10:13

        A gdzie są myśliwi? Dlaczego nie strzelają do takich psów?

        odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. Inka #2672693 | 78.88.*.* 31 sty 2019 10:19

          JEJKU ! JOANNĘ KRUPĘ TAM WYŚLIJCIE! dla Zainteresowanych: jak myśliwi strzelali do " biednych" piesków ganiających po lasach to społeczeństwo miało pretensje . Czego więc teraz chcecie?

          Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (35)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5