Galeria w schronie ma być gotowa w przyszłym roku

2022-07-19 09:00:00(ost. akt: 2022-07-19 09:40:39)
Dariusz Matyjas, szef Mazurskiej Fundacji Sztuki Art Progress, na placu budowy przyszłej galerii

Dariusz Matyjas, szef Mazurskiej Fundacji Sztuki Art Progress, na placu budowy przyszłej galerii

Autor zdjęcia: Katarzyna Tomaszewicz

W centrum Giżycka podczas budowy galerii w dawnym schronie odkryto fragment dobrze zachowanego muru. Archeolodzy szacują, że pochodzi z XVII w., choć zawiera fragmenty nawet z XV w. Inwestor galerii ma pomysł, jak wykorzystać to odkrycie dla zwiedzających.
Na placu Grunwaldzkim w centrum miasta powstaje nietypowa galeria sztuki, która mieścić się będzie w poniemieckim schronie, który ciągnie się pod niemal całym placem. Budową zajmuje się giżycczanin Dariusz Matyjas z Mazurskiej Fundacji Sztuki Art Progress, kolekcjoner sztuki.

Ostatnio budowa nabrała tempa, w oczach rosną mury niewielkiego budynku, z którego będzie można wejść do schronu i który będzie również służył jako galeria i miejsce spotkań. Prezentowane będą tu prace z bogatych zbiorów Dariusza Matyjasa - obrazy, grafiki od czasów starych mistrzów poprzez awangardę do czasów współczesnych; znane nazwiska na pewno przyciągną zwiedzających: Rembrant, Chagall, Picasso, Dali, Beksiński, Starowieyski... Także lokalni artyści będą mogli wystawiać tu swoje prace.

- Planujemy wystawy stałe i okresowe, a także prezentację pamiątek dawnego Giżycka, artefaktów ze zbiorów historyka Jarosława Andrukajtusa i Bohdana Makowskiego - mówi Dariusz Matyjas.
- Wszystko powstaje z zachowaniem jak najbardziej oryginalnych elementów i odtworzeniem klimatu sprzed lat, począwszy od oryginalnej porozbiórkowej, czerwonej cegły z przedwojennych budynków po drzwi i inne elementy wyposażenia schronu - zapewnia pan Dariusz. - Część drzwi jest oryginalnych, a jedne, pancerne, sprowadziliśmy z Torunia, co prawda pochodzą ze schronu atomowego, już powojennego, ale oddają klimat. Wszystkie prace prowadzone są pod nadzorem konserwatora zabytków.

Fot. Katarzyna Tomaszewicz

Nad głównym wejściem do schronu stanie budynek z piecem kaflowym w środku, małym pomieszczeniem socjalnym i toaletą z wejściem z zewnątrz.
- Tutaj będzie główne wejście do podziemi, wyjścia będą dwa na końcu schronu, z drugiej strony placu, i jedno boczne, które obecnie jest zawalone ziemią, a które udrożnimy - opowiada prezes Mazurskiej Fundacji Sztuki Art Progress. - Jestem już trochę zmęczony tłumaczeniem, co tu się dzieje, bo zainteresowanie jest duże. Wielu przechodniów, turystów podchodzi i pyta co tu będzie, co to za schron, kto jest inwestorem, jaka to galeria.

- Był tu kiedyś nawet Niemiec, który mieszkał w Loetzen (dawna nazwa Giżycka) przed wojną, widział budowę schronu i jako dziecko chronił się w nim ze dwa razy. Teraz mieszka Miłkach, kupił tam sobie dom na stare lata - dodaje pan Dariusz.

Schron wybudowano w 1944 roku, pracowało przy tym ok. 2000 więźniów: Polaków, Rosjan, Francuzów. Jednocześnie mogło się w nim pomieścić ok. 350 osób.
- Stropy nie są zbyt grube, mają 22 cm, bo to nie jest bunkier, z założenia miał chronić przed obrażeniami podczas bombardowania sąsiednich budynków - opowiada inwestor. - Wydaje się, że jednak żadna bomba w ten schron nie trafiła, może za wyjątkiem jednego bocznego pomieszczenia, które było zagruzowane, musieliśmy je odkopać. Historia mówi, że wpadł tu woźnica razem z wozem. Może by się zgadzało, bo odkopując znaleźliśmy podkowę, kawał kości i gumiaka - dodaje półżartem pan Dariusz.

Fot. Katarzyna Tomaszewicz

Z innych znalezisk jest jeszcze statyw od moździerza, w bardzo dobrym stanie, który był zakopany w jednym z wyjść ze schronu, były tam nawet dwa rozerwane pociski moździerzowe.

Przy okazji budowy galerii historia odsłoniła cenne znalezisko, o wiele starsze niż poniemiecki schron. Odkrycia dokonano podczas przygotowań do podłączenia instalacji sieci wodno-kanalizacyjnej.
- W trakcie nadzoru przy inwestycji został odsłonięty fragment muru. Mur jest solidny, kamienno-ceglany, na zaprawę wapienną. Według wstępnego datowania, jest to XVII w. na pewno, aczkolwiek znajdujemy również wcześniejszy materiał datujący warstwy przy murze na nawet XV w. - mówi archeolog Izabella Melin-Wyczółkowska z Mazurskiej Pracowni Archeologicznej. - Sądząc po tym, że po pierwsze jest to miejsce dawnego centralnego placu, rynku, i sposobie wykonania tego muru, bo to jest dobry mur, solidny, uważam, że są to fundamenty ratusza.

Fot. Katarzyna Tomaszewicz


Jak podkreśla archeolog, która wielokrotnie widziała podobne odkrycia, w omawianym okresie, kiedy to miasta były dość ubogie, takie mury posiadały tylko budowle reprezentacyjne. Co więcej, zastosowana zaprawa wapienna, jest według pracowników Mazurskiej Pracowni Archeologicznej wskaźnikiem, że był to solidny obiekt budowlany.

Jak informuje Justyna Maciejewska-Kucfir z biura promocji miasta, na miejscu odkrycia obecna była także inspektor Magdalena Kozicka z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Delegatura w Ełku. Jak podaje biuro promocji, odkrywka ma zostać zabezpieczona. Archeolog i konserwator podkreślają niebywałą wagę znaleziska i są zgodni, że warto skupić się na jego eksploracji.

- Odkrycie jest około metra od ściany budynku naszej galerii. Mur ma około 1,2 m grubości, jest to mieszanka kamieni jednostronnie ciosanych i pokrzyżacka cegła, to być może fundamenty jednego z pierwszych budynków miasta. W tamtych czasach nie było ludzi stać na takie domy, więc musiał to być budynek okazały, prawdopodobnie ratusz lub inna miejska ważna budowla. Cegła i zaprawa są bardzo solidne, przetrwały tyle lat - mówi Dariusz Matyjas, który ma ciekawy pomysł na wyeksponowanie tego odkrycia w połączeniu z galerią w schronie - wykonanie przeszklonej ściany w boku zejścia do schronu umożliwi oglądanie fragmentu muru sprzed kilku wieków. Burmistrz Giżycka jest również za takim rozwiązaniem.

Według szefa Mazurskiej Fundacji Sztuki Art Progress odkrycie archeologiczne nie spowoduje opóźnień w budowie galerii. Prace cały czas postępują. Na przyszłą majówkę galeria ma być gotowa.
Katarzyna Tomaszewicz