Kosić, czy nie kosić?

2022-07-08 12:10:35(ost. akt: 2022-07-08 12:11:21)
Łąka kwietna w pełnym rozkwicie

Łąka kwietna w pełnym rozkwicie

Autor zdjęcia: Za zgodą portalu lakikwietne.pl

Coraz więcej mówi się obecnie o tym, że strzyżenie trawników „równo z ziemią” jest poważnym błędem ze względów przyrodniczych. Łąka kwietna lepiej bowiem służy mieszkańcom niż pozbawiony owadziego życia „dywanik z trawy”.
Niedawno opisaliśmy historię opowiedzianą przez prof. Stanisława Czachorowskiego z Wydziału Biologii UWM, który założył pod swoim balkonem na osiedlu Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej małą łączkę kwietną.
„Taka łączka doskonale absorbuje wilgoć i potem, w trakcie upałów, wchodzące w jej skład rośliny nie usychają podczas upałów” — stwierdził m.in. profesor, publikując na Fb zdjęcie przygotowanej przez siebie tabliczki: „Łąka kwietna – nie kosić”. Liczył na to, że kosiarze trawy pracujący na zlecenie Spółdzielni, oszczędzą ten przykład dobrego zagospodarowania małego fragmentu trawnika przed domem.

Okazało się jednak, że ponieważ owa łączka nie została zgłoszona w administracji osiedla, była ona dla wynajętych przez OSM kosiarzy jedynie grupą chwastów do wycięcia. I po jej „wygoleniu” niemal równo z ziemią, powróciły na osiedle ład i porządek. Tylko czy na pewno?

Przy kolejnym wpisie profesora na Fb, obrazującym ową „kwietną masakrę”, pojawiły się komentarze internautów, uskarżających się, że olsztyńskie spółdzielnie mieszkaniowe nie mają litości dla kwiatów na osiedlowych trawnikach i wciąż systematycznie „robią z nimi porządek”. „Dla służb to tylko zielsko? Dla mieszkańców to bariera wyciszającą hałas od ulicy i wychwytująca pył (który trafia do płuc). I nasza bezsilność… Wobec głupoty i niekompetencji. Ale czy naprawdę bezsilność?” - zakończył swój wpis dramatycznym pytaniem profesor Stanisław Czachorowski.

Trawa 'wygolona' do gołej ziemi

Wygląda na to, że opisany wyżej tradycyjny sposób traktowania kwiatów jako bezużytecznych, oraz niepotrzebnych chwastów przestaje już być „trendy” we współczesnej Polsce. Z różnych miast dochodzą nas informacje, że cieszące oko łąki kwietne są coraz częściej zakładane. Jak podaje portal warszawa.naszemiasto.pl, w dzielnicy Ochota powstaną naturalne łąki kwietne. Zarząd Zieleni ograniczy bowiem koszenie trawników, dzięki czemu pozostaną one w stanie bardziej naturalnym. „Będzie można cieszyć się naturalnymi łąkami z ich bogatym życiem bez opuszczania Warszawy” — informują na tej stronie Ochocianie Sąsiedzi.

Z kolei w siedzibie Zarządu Zieleni Warszawskiej pojawił się Bankomat Nasion, z którego każdy mieszkaniec może pobrać wybrane nasiona kwiatów, np. maku pospolitego, rumianku, chabru czy maciejki. — Wystarczy wziąć jedną miarkę, znaleźć miejsce do wysiewu, posiać, podlać i czekać aż np. Eszolcja Kalifornijska lub Onętka Kosmosu wykiełkują. Polecamy i zapraszamy do nas — zachęca Zieleń Warszawska. Biuro otwarte jest od poniedziałku do piątku od 8:00 do 16:00.”

Łąka kwietna w parku

Łukasz Przybylak, kierownik Działu Ogrodu Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, zachęca w nagraniu opublikowanym w portalu YouTube: — Łąka kwietna to rzeczywiście doskonała alternatywa dla wszystkich tych, którzy nie mają czasu pielęgnować trawnika. Bo trawnik jest bardzo wymagającym elementem ogrodu. A poza tym cenią sobie taki bardzo naturalistyczny, sielski charakter. Atutem łąki kwietnej jest to, że jest o wiele mnie wymagająca pielęgnacyjnie niż trawnik: koszenie odbywa się dwa do trzech razy w roku. Gatunki tych roślin są na tyle odporne, że nie wymagają specjalnego nawadniania, w przeciwieństwie do trawnika, który musi być nawadniany przez cały sezon.

Łąka kwietna jest także doskonałym miejscem do rozwoju wszelkiej dzikiej fauny i flory, w tym owadów. To wszystko do nas potem wraca w postaci miodu. Owady pomagają nam także zwalczać wiele szkodników. Na łące kwietnej nie walczymy też z chwastami.

Internauci oglądający ten spot nie mają wątpliwości o słuszności jego słów: „W Niemczech ronda są w ten sposób zagospodarowane. Pięknie to wygląda, mało pracy i dobra widoczność dla kierowców.” - pisze jeden. A inny dodaje: „Holandia w tym roku też pięknie ukwiecona, pasy zieleni mienią się kolorami zamiast nudnej przyciętej zieleni, ukłon w stronę przyrody w końcu.”

Łąka kwietna pod blokiem

Coraz więcej osób zaczyna okazywać irytację wciąż powszechną praktyką „golenia trawy do gołej ziemi”. Na fanpage’u Jaroty pojawił się wpis internautki, pytającej "Dlaczego koszone są łąki miejskie/trawniki? Było zielono i kwieciście, a teraz spalona słońcem trawa. Ani to ładne, ani ekologiczne. (…) Miejskie/osiedlowe - bez wyjątku. W niektórych przypadkach dochodzi do ścinania całych poletek usianych przykładowo pięknymi kwiatami.”

W odpowiedzi pojawiły się jednak różne opinie na ten temat. Pierwszy komentator zaproponował autorce owego wpisu, żeby wyprowadziła się na wieś, skoro dla niej „1,5 metrowa trawa w okolicach stawu i pętli tramwajowej na Kanta wygląda pięknie”. Jednak kolejni internauci stwierdzili, że „golić trawniki aż do ziemi to absurd” oraz, że „jeśli trawnik jest zadbany i rosną na nim kwiaty, to nie widzę sensu ścinać”.

Zarządców terenów zielonych w mieście jest wielu, bo to i spółdzielnie mieszkaniowe, i służby miejskie, i wreszcie sami prywatni właściciele posesji. I każdy z nich ma swoją własną koncepcję dbania o powierzony swojej opiece wycinek miejskiej zieleni. Kazimierz Kapla, członek rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty”, uważa, że pomysł pozostawienia łąk kwietnych w mieście nie jest taki zły: — Powinno się trawę kosić, ale na tyle wysoko, żeby kwiaty jeszcze pozostały. I dodaje:

Nie kosić w ogóle jednak nie można, ponieważ mieszkańcy bloków mają w domach psy, które muszą mieć możliwość załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych podczas codziennych spacerów. I będzie im na pewno trudno poruszać się w zbyt wysokiej trawie.

Natomiast zdecydowanie uważam, że nie powinno kosić się trawy zbyt nisko, tuż przy ziemi – jak to się niestety wciąż praktykuje w wielu miejscach. Pozostaje wtedy tylko widoczna gleba oraz korzenie roślin. Potem słońce to wypala i zostają tylko takie żółte, nieładne plamy. Sam jestem miłośnikiem kwiatów, mam działkę, o którą bardzo dbam i kiedy koszę trawę, to tak, żeby była odpowiednio wysoka. A kwiaty omijam. Szkoda ich przecież.

Wróćmy jeszcze na chwilę do blogu profesora Czachorowskiego. „Kwietne łąki (pospolicie nazywane chwastami i zielskiem niewykoszonym) zachwycają nie tylko różnorodnością kwitnących roślin, ale i bogactwem życia małych bezkręgowców. Jedne przylatują najeść się pyłku lub napić nektaru, inne zapolować. Ruch jest wielki, wystarczy przystanąć (...) i obserwować.”

Łukasz Czarnecki-Pacyński