Miejsce tragedii Żydówek przestaje być anonimowe

2022-05-22 19:07:00(ost. akt: 2022-05-20 15:37:59)

Autor zdjęcia: .

Tragicznym epizodem w historii ziemi nowomiejskiej były obozy pracy w Krzemieniewie i Gwiździnach, gdzie więziono kobiety żydowskiego pochodzenia. Teraz upamiętniono te miejsca.
— Kolejne pokolenia odchodzą i pamięć o pewnych wydarzeniach czy miejscach się zaciera i ginie. Wiele lat nurtował mnie brak upamiętnienia więźniarek KL Stutthof, które przebywały w kilku komandach na terenie naszego powiatu. Postanowiłem zwrócić się z prośbą – wnioskiem do Urzędów Gmin Nowe Miasto i Kurzętnik – o rozważenie możliwości upamiętnienia miejsc po byłych obozach – komandach więźniarskich. — opowiada Marek Połomski, regionalista z Nowego Miasta.

Zamysłem autora inicjatywy jest upamiętnienie miejsc, gdzie funkcjonowały obozy poprzez postawienie kamienia z odpowiednią tablicą pamiątkową.
Warto zaznaczyć, że Komando Krumau OT Elbing Baukommando Ostland KL Stutthof (Komando Krzemieniewo – Krumau) funkcjonowało w okresie od 15 września 1944 roku do 18 stycznia 1945 roku. Natomiast Komando Quesendorf OT Elbing Baukommando Ostland KL Stutthof (Komando Gwiździny – Quesendorf) funkcjonowało od 28 sierpnia 1944 roku do 15 stycznia 1945 roku. W obozach tych zginęło kilkadziesiąt żydowskich więźniarek, które pochodziły z różnych krajów Europy.

— Dzięki ludziom dobrej woli udało się pozyskać głaz narzutowy, który został przecięty na dwie części. Kamienie jak „bliźniacy” będą ustawione w miejscach, gdzie funkcjonowały komanda. Chciałbym podziękować mieszkańcom, którzy pomagają i wspierają mnie w działaniach zmierzających do upamiętnienia tych miejsc — dodaje Marek Połomski.

Niedawno odbyło się uroczyste odsłonięcie miejsca pamięci. Dzięki temu pomnikowi, upamiętniającemu więźniarki Komando Quesendorf, miejsce to przestanie być anonimowe. Kolejne pokolenia będą wiedziały, że w tym miejscu istniał obóz pracy, w którym zakwaterowanych było ok. 500 kobiet narodowości żydowskiej, zmuszanych do ciężkiej fizycznej pracy. Tu wiele z nich zginęło, stąd w styczniu 1945 roku wyruszyły pod eskortą w tzw. Marszu Śmierci w głąb III Rzeszy, gdzie nadal miały służyć jako darmowa siła robocza. Pomnik ten symbolizuje siłę pamięci o tych tragicznych wydarzeniach i ich ofiarach. Opiekę nad nim będą sprawować uczniowie Szkoły Podstawowej im. Ks. Kazimierza Wróblewskiego w Gwiździnach, którzy odebrali akt przekazania z rąk wójta gminy wiejskiej Nowe Miasto, Tomasza Waruszewskiego.

Stanisław R. Ulatowski/al



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Sympatyk #3099958 | 104.28.*.* 23 maj 2022 09:38

    Znam nieco tragiczną historię Żydówek z podobozu w Krzemieniewie (właściwie w osadzie Romanowo) z opowiadań rodziców i dziadków. Pamiętam też istniejący jeszcze kilka lat po wojnie barak, w którym one mieszkały. Żydówki były wykorzystywane do kopania umocnień (rowów przeciwczołgowych) przed spodziewaną ofensywą sowiecką na Prusy (na niewiele się zdały, a dziś w tych miejscach przebiega nowa obwodnica NML). Były okrutnie traktowane przez Niemców, wśród których byli też rozumiejący język polski Niemcy ze Śląska, co o mało nie skończyło się tragicznie dla mojej rodziny. Co ciekawe jednej z tych Żydówek udało się uciec w trakcie ewakuacji i znaleźć schronienie. Żydówka ta wyszła później za mąż za osobę z mojej dalszej rodziny, zamieszkała we Wrocławiu i w niektóre wakacje przyjeżdżała do Romanowa. Podczas jednej z rozmów zapamiętałem, że powiedziała, iż będąc więźniarką patrzyła na dworek (dom właściciela majątku, w którym mieszkał po wojnie jej przyszły mąż) i mówiła, że ona „będzie jeszcze w tym dworku mieszkać”. I w jakimś sensie to się ziściło, gdyż rodzina jej męża, do której przyjeżdżała, nadal mieszkała w tym dworku. Mówiła o tym jak o spełniającej się przepowiedni, myślę jednak, że wynikało to z tego, iż już wówczas była związana uczuciowo ze swoim przyszłym mężem i to było tylko - jakże nierealistyczne z jej ówczesnej perspektywy - marzenie. Wiem, że w latach 80. wyjechała ona do Izraela ale tam się nie zaaklimatyzowała - być może z tego powodu, że po wyjściu z mąż dokonała konwersji na katolicyzm. Na wielki szacunek zasługują ludzie, dla których cenna jest pamięć o najbardziej tragicznych ofiarach hitleryzmu, tych prawie zapomnianych. Bywając w Romanowie patrzę na miejsce, gdzie wg relacji rodzinnych spoczywają zamordowane lub zmarłe z chorób i wycieńczenia Żydówki, mając nadzieję, że tam właśnie pojawi się podobny głaz jak w Gwiździnach. Szkoda, że upamiętnienie ofiar następuje tak późno, gdy nie żyje już żaden bezpośredni świadek tamtych zdarzeń. Moje wspomnienia pochodzą z dzieciństwa, kiedy nie miałem jeszcze dostatecznej świadomości o potrzebie wnikliwego dociekania faktów z niedalekiej przeszłości, kiedy są jeszcze ku temu możliwości. Boleję więc, że wiem na ten temat tak niewiele. Mimo fragmentarycznej wiedzy o tym zdarzeniu, tkwi ono jednak mocno w mojej pamięci.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz