Młodzi szykują się do ataku

2022-02-24 12:00:00(ost. akt: 2022-02-24 10:48:00)

Autor zdjęcia: archiwum klubu

SPORT AKADEMICKI\\\ Następcy Zbigniewa Lubiejewskiego, Mirosława Rybaczewskiego, Włodzimierza i Ireneusza Nalazków czy Marcina Możdżonka ostatnio nie odnosili spektakularnych sukcesów, mimo to przyszłość jawi się w coraz jaśniejszych barwach.
Zdzisław Ambroziak, znakomity siatkarz, a potem równie znakomity dziennikarz sportowy, mawiał: „Siatkówka jest sportem wyjątkowym” i w Olsztynie od lat wierzymy mu na słowo. Obiektywnie bowiem patrząc, siatkówka w męskim wydaniu to w Olsztynie sport nr 1. Sukcesy sportowe, zainteresowanie kibiców i potencjał organizacyjny sprawiają, że volleyball nad Łyną nieustannie znajduje się na piedestale. Niemniej jednak od ostatniego medalu mistrzostw Polski minęło już czternaście lat. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku juniorów, albowiem ostatni medal (notabene złoty) azetesiacy wywalczyli 15 lat temu podczas pamiętnego turnieju w stolicy krainy tysiąca jezior. W przypadku Olsztyna tak się akurat składało, że sukcesy siatkarskiej młodzieży błyskawicznie przekładały się na medale pierwszego zespołu. Dość powiedzieć, że gdy w 1985 roku azetesiacy zdobywali wicemistrzostwo Polski juniorów, a w 1988 roku mistrzostwo, to niedługo potem okazali się najlepsi także w dorosłej siatkówce. W 1991 roku AZS sięgnął po długo wyczekiwany tytuł mistrza Polski (wcześniej Olsztyn wygrywał ligę w sezonie 1973, 1976 oraz 1978), a w następnym roku ten sukces powtórzył. Skądinąd w 1991 i 1992 roku olsztyńscy juniorzy również okazali się bezkonkurencyjni w kraju.

Pierwsza dekada XXI wieku to pięć medali mistrzostw Polski i miano jednej z najlepszych drużyn rosnącej w siłę polskiej ligi. W ostatnim dziesięcioleciu już tak kolorowo nie było, zarówno jeżeli chodzi o dorosłą, jak i juniorską siatkówkę (gwoli kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć o wicemistrzostwie Polski kadetów zespołu Tempo-25 Olsztyn w 2012 roku). Co prawda w sezonie 2017/18 do medalu było naprawdę blisko, ale ostatecznie skończyło się tuż za podium, na najbardziej nielubianym przez sportowców czwartym miejscu. Najgorsze z perspektywy olsztyńskiej siatkówki okazało się jednak załamanie piramidy systemu szkolenia, która przez lata przynosiła znakomite rezultaty. Kryzys młodzieżowej siatkówki wydaje się być jednak zażegany. Owocna współpraca ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego w Olsztynie, Szkołą Podstawową nr 33 w Olsztynie oraz zaangażowanie trenerów: Sergiusza Salskiego, Błażeja Kolpego, Rafała Wiśniewskiego, Pawła Wąsowicza, Mateusza Olbrysia oraz Bartosza Bednarczyka, powoli przynoszą wymierne efekty.

- Jesteśmy na fali wznoszącej po dołku, który nas dopadł. Regres wynikał głównie z jednej prostej przyczyny: po prostu padły nam nabory, tzn. najzwyczajniej w świecie zabrakło rąk do pracy - przyznaje Sergiusz Salski. - Jeżeli z dziesięciu trenerów zajmujących się młodzieżą zrobiło się pięciu, to nie mogło to nie odbić się na aspektach organizacyjno-sportowych – mówi Salski. O tym, że z olsztyńską siatkówką w kategorii juniorów jest coraz lepiej, świadczy chociażby fakt, że podczas niedawno zakończonych ćwierćfinałów mistrzostw Polski olsztynianom niewiele zabrakło, by awansować do kolejnej fazy rozgrywek. Zespół po twardym boju nieznacznie uległ 2:3 faworyzowanej ekipie UKS Szamotulanin Szamotuły (wicemistrz Polski kadetów z 2020 roku). – To jest rocznik, który budował się dość późno. Zebraliśmy tych chłopaków dopiero w drugiej klasie gimnazjum, ale gonią krajową czołówkę. Wśród juniorów jest co najmniej kilku zawodników, którzy mogą zaistnieć w dorosłej siatkówce. Czterech z nich trenowało nawet z pierwszym zespołem AZS w okresie przygotowawczym – podkreśla Sergiusz Salski.

Swój potencjał już niedługo będą mogli zaprezentować kadeci (juniorzy młodsi), albowiem od 10 do 13 marca w Olsztynie odbędą się ćwierćfinały mistrzostwa Polski w tejże kategorii wiekowej. Rywalami olsztyńskiego teamu będą gracze ze Szczecina, Piły, Rzeszowa, Ozorkowa i Będzina. W zespole ze stolicy krainy tysiąca jezior znajdują się chłopcy obdarzeni imponującymi warunkami fizycznymi, dlatego z uwagą warto przyglądać się ich rozwojowi. Optymizmem napawają także poczynania młodzików. Dość powiedzieć, że dwóch z nich - Jakub Sienkiewicz oraz Bartłomiej Dąbrowski - znalazło się w kadrze narodowej do lat 15. Ponadto, jak zauważa trener Salski, nie są to jedyni gracze z tego rocznika, którym bacznie przyglądają się reprezentacyjni szkoleniowcy. Sukcesy najmłodszych zawodników cieszą tym bardziej że kilka lata wstecz nie było pod tym względem nazbyt kolorowo. Jako że podstawą sukcesów w wielu dyscyplinach sportu jest istnienie wspomnianej wcześniej piramidy, to nie wolno zapominać o grupach naborowych, gdzie pierwsze kroki pod okiem Bartosza Bednarczyka i Mateusz Olbrysia stawiają najmłodsi adepci siatkówki. Pozostaje wierzyć, że również wśród nich znajdują się następcy Lubiejewskiego i Rybaczewskiego, olsztyńskich mistrzów olimpijskich z Montrealu.
MICHAŁ MIESZKO PODOLAK