Nie policja, nie straż miejska, nie prezydent. W Olsztynie rządzi MOET, który dewastuje swoim graffiti całe miasto [GALERIA]

2022-01-13 20:44:27(ost. akt: 2022-01-17 14:42:17)
Graffiti MOET pojawia się w takich miejscach w Olsztynie, żeby rzucało się w oczy

Graffiti MOET pojawia się w takich miejscach w Olsztynie, żeby rzucało się w oczy

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

Takie graffiti jest jak wirus, który rozprzestrzenia się po Olsztynie. Jest jak rak! Jeśli nikt nie zareaguje, za chwilę Olsztyn zostanie strawiony w całości. Policja, straż miejska i prezydent są bezsilni. To MOET rządzi.
Spacer po Olsztynie może coraz bardziej denerwować. Nie tylko dlatego, że w oczy rzucają się śmieci. Nie da się też nie widzieć pomazanych elewacji budynków, drzwi, przystanków i śmietników. Czy można to nazwać graffiti? Sztuką na pewno nie. Chyba że to sztuka masowa, bo malowidła mnożą się jak grzyby po deszczu. Pewnie nawet ich nie zauważamy, bo tak wgryzły się w krajobraz miasta. Ale wystarczy zwrócić na nie uwagę, żeby zobaczyć, że to plaga. Zwrócił na to uwagę Adam, który jest obcokrajowcem, ale zdecydował się zamieszkać w Olsztynie. Wychowywał się w Anglii, gdzie nie dochodzi do aż takiej dewastacji farbą, sprayem i markerami.

Fot. Ada Romanowska

— Dostałem od przyjaciół książkę z pocztówkami starego Olsztyna. Gdy zobaczyłem, jak to miasto wyglądało kiedyś, a jakie jest teraz, przeraziłem się. Na każdym kroku da się zauważyć graffiti. Wszędzie. Pomazane są budynki, wiaty przystankowe, śmietnikowe, ławki… Mógłbym wymieniać bez końca. Najczęściej pojawia się słowo MOET. Tak podpisuje się jeden człowiek. Chce zwrócić na siebie uwagę, bo często przy tym słowie pojawia się strzałka, która na nie wskazuje. Ale nie tylko MOET dewastuje miasto od lat. Jest jeszcze dwóch najbardziej aktywnych grafficiarzy. Jeden z nich podpisuje się „Bolec”, a drugiego z kolei fascynuje graffiti japońskie. Jednak to MOET jest wszechobecny — zauważa Adam. — Ci ludzie dewastują cały Olsztyn. Być może chcą pokazać, kto jest mocniejszy, w tym, co robi. Kto więcej zamaluje. Zdecydowanie królem jest MOET.

Fot. Ada Romanowska

Co oznacza MOET? To marka znanego szampana. Z kolei słownik niderlandzko-polski tłumaczy to słowo jako „musieć”.

— Ten człowiek zaznacza swoją obecność dosłownie wszędzie. Jest na każdej ulicy, niemal na każdej kamienicy. Rzuca się w oczy najbardziej na starówce. Na budynkach, które zostały pięknie odnowione z unijnych środków. Nie ma miejsca, gdzie by się nie podpisał. Aż przykro na to patrzeć. Ile jest tych malunków? Setki? Tysiące? Być może robi to człowiek chory psychicznie, który musi zaznaczać swoją obecność w Olsztynie. To na pewno nie jest normalne zachowanie. Nikt o zdrowych zmysłach nie podpisuje się aż w tylu miejscach — zastanawia się Adam. — Takie graffiti jest jak wirus, który rozprzestrzenia się po Olsztynie. Jest jak rak! Jeśli nikt nie zareaguje, za chwilę Olsztyn zostanie strawiony w całości. Te akty chuligaństwa pozbawiają życia domy, a ich otoczenie zmieniają w slumsy. To ma szkodliwy wpływ na wszystko — na ludzi mieszkających w tych budynkach i na dzieci, które dorastają w takich okolicznościach. I na turystów, którzy przyjeżdżają do Olsztyna. Arogancję tego osobnika widać wyraźnie w sposobie, w jaki oznacza budynki za pomocą olbrzymich liter — w samym środku miasta! Nawet komenda policji nie jest pominięta. To nasuwa mi pytanie, co robią władze w tej sprawie? Po co są te wszystkie kamery w mieście? Sprawca powinien odpowiedzieć za swoje czyny.

Fot. arch. prywatne

Przyjaciele Adama napisali w tej sprawie do prezydenta Olsztyna. W odpowiedzi Piotr Grzymowicz stwierdził, że „o zgłoszonym problemie została poinformowana Straż Miejska i Komenda Miejska Policji. Komendant Straży Miejskiej wystawił dyspozycję stałą do stanowczej reakcji na każdy przypadek tego typu wandalizmu. Również Komenda Miejska Policji w Olsztynie podjęła działania mające na celu ustalenie, jak również ujęcie sprawców czynów zabronionych. Ponadto policjanci podjęli działania prewencyjne mające na celu niedopuszczenie do umieszczania graffiti na elewacjach budynków. (…) Sprawy porządku i bezpieczeństwa mieszkańców naszego miasta są w mojej działalności priorytetem i zrobię wszystko, zarówno ja osobiście jak i podległe mi służby, by problemy poruszone w piśmie zostały zlikwidowane.”

MOET pojawia się wszędzie. Byleby być widocznym
Fot. Ada Romanowska
MOET pojawia się wszędzie. Byleby być widocznym

Co udało się zrobić w tej sprawie? Zadaliśmy te pytania policji i straży miejskiej. Czekamy na odpowiedź. Adam podkreśla jednak, że wciąż pojawiają się nowe napisy. Dokumentuje je i informuje o wszystkim służby. Jest w stanie wskazać, jakiego dnia i w jakich godzinach pojawiło się nowe graffiti. Na pewno to potwierdzi miejski monitoring.

— Ale MOET czuje się bezkarny. Myśli sobie: „to ja jestem gość, to ja jestem królem w tym mieście. Nie policja, nie straż miejska, nie prezydent. Ja tu rządzę” — zaznacza Adam. — Byłem raz u strażników miejskich. Pokazałem im list od prezydenta Grzymowicza i miejsce, gdzie pojawił się nowa dewastacja. Wzruszyli ramionami i powiedzieli, że musieliby go złapać na gorącym uczynku. A tak niewiele mogą zrobić… Naprawdę?

Do tematu wrócimy.


ADA ROMANOWSKA

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tom #3087704 13 sty 2022 23:10

    Panowie z monitoringu miasta.... Wstyd. Nie spać. Całe miasto w kamerach wystarczy sumiennie pracować a będzie sukces. By nie namierzyć takuego bydlaka. Bolce i stolce banda bezstresowo wychowywanych bydlaków. Gaz, pała wąskie drzwi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (31) odpowiedz na ten komentarz

  2. Teddy #3087716 14 sty 2022 07:37

    Qrwia złapać i mordę mu całą wysprayować tak to robią u naszych ruskich sąsiadów

    Ocena komentarza: warty uwagi (30) odpowiedz na ten komentarz

  3. ToraTora #3087681 13 sty 2022 21:11

    Czyli co.....NIE DA SIĘ? Wniosek 1 - tych graffiti nie wykonano w nocy. Wniosek 2 - nadzór chyba nie najlepszy, żeby tak delikatnie powiedzieć. Będąc w Londynie zauważyłem ciekawą rzecz - często natykałem się na......"Bobików". Tak się nazywało posterunkowych. Oni zdaje się nawet nie mieli broni palnej. Za to chodzili sobie na wyznaczonym posterunku i.....patrzyli, doglądali, a nierzadko pomogli. Nic, co byłoby łamaniem porządku, nie mogło umknąć ich uwadze. I co ciekawe oni interweniowali tylko w bardzo drobnych sprawach, ale byli wyposażeni w łączność. To wystarczało. W Polsce przedwojennej było podobnie. Niestety przyjęto model pseudoamerykański - radiowóz robi jakieś kółko, może dwa i pojedzie. Naprawdę w taki sposób to można patrolować......pole kukurydzy, czy dziki tam nie ryją, bo nic innego się nie wypatrzy. Mądrość biblijna powiada, że co człowiek zasieje, to żąć będzie. Zatem jak się robi coś na odwal, to i mamy, co mamy - JEDNĄ WSZECHOBECNĄ NIEMOC!!!!!!!!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Cyranka #3087745 14 sty 2022 10:39

      Niestety ale muszę być zgryźliwy. Faceta, który nabazgrał coś na kościele złapali natychmiast i ….. zapuszkowali. Nic dodać, nic ująć. Takie czasy.

      Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ja. #3087708 14 sty 2022 05:43

      Gówniarzy namierzyć nie można? Nietykalni? Ciekawe.... Gdyby ktoś zrobił donos że to opozycja szybko by siedzieli na dołku i płacili za zniszczone elewacje

      Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (11)