O sobie całkiem już zapomniałam

2022-01-07 09:02:40(ost. akt: 2022-01-05 17:34:53)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Nigdy w życiu nic nie wygrałam, a tu, o, proszę! — tak zareagowała Monika Romulewicz z Bartąga na wieść o tym, że to właśnie ona została wybrana do naszej metamorfozy Nowy Rok, Nowy Look. Serdecznie gratulujemy! Kim jest nasza zwyciężczyni?
Wysyłam zdjęcie bez filtru, bez zbędnych przygotowań. Tak ostatnio wygląda moje życie. Od trzech lat wszystko stoi na głowie. Kiedyś nikt nie uwierzyłby, że wyszłabym z domu bez makijażu. Musiałam mieć lekki makijaż nawet do wyjścia z psem czy do wyrzucenia śmieci.

Przyjście na świat moich dzieci (3-letnia córka i 3 miesięczny synek), a także konieczność częstych pobytów w szpitalu z synem, całkowicie odebrały mi chęć dbania o swój wizerunek. Staram się nie patrzeć w lustro, bo mimo wszystko brak mi poczucia estetyki, która do tej pory była dla mnie ważna i niezbędna. Każdą wolną chwilę i pieniądze, wolę poświęcić maluchom, wynagradzając im moje nieobecności. Ja zeszłam na dalszy plan. Wasz konkurs jest dla mnie szansą na lepsze samopoczucie i powrót do dawnej siebie” — to właśnie ten opis przekonał nasze jury, że jego autorka — Monika Romulewicz z Bartąga — powinna wziąć udział w naszej akcji Nowy Rok, Nowy Look.

Wystartowaliśmy z nią w grudniu. Na pomysł wpadł Paweł Ziółkowski, fotograf z Olsztyna. Po publikacji artykułu na temat metamorfozy nasza redakcyjna skrzynka szybko została zasypana zgłoszeniami kandydatek zainteresowanych udziałem w tej zabawie. Wszystkie kandydatki łączył ten sam cel: chęć zmiany i poprawa samopoczucia. A kiedy jest na to lepszy czas niż w styczniu, kiedy rozpoczyna się nowy rok?


Kim jest nasza zwyciężczyni?


To szczęśliwa żona Wojtka i mama dwóch szkrabów: Alicji i Stanisława. Ma 30 lat. Przed urlopem macierzyńskim pracowała w biurze schroniska dla zwierząt. Przyznaje, że czasem bywa bardzo zmęczona.

— Od zawsze marzyłam o dzieciach. Teraz, kiedy są już na świecie, przewartościowały mi się dotychczasowe priorytety. Niektóre rzeczy zeszły na dalszy plan — opowiada w rozmowie z nami. — Najpierw są dzieci, dom. Zapominam o tym, co jest ważne dla mnie. W pierwszej kolejności "obsługuję" tych najmniejszych. Kiedyś makijaż robiłam jeszcze przed śniadaniem. Znajomi nie wierzą, że teraz jestem w stanie wyjść z domu nieumalowana. Często przed wyjściem nawet nie zerkam w lustro, tylko zabieram syna na spacer.
Nie czuje się najlepiej w swojej skórze. Obawia się, że to ma wpływ na jej dzieci. Od dawna mówi się przecież, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Dlatego pani Monika zamiast bezczynnie czekać, aż stanie się cud, sama postanowiła działać. I zgłosiła się do naszej metamorfozy. Jednak, jak mówi, nie wierzyła, że los się do niej uśmiechnie. Zupełnie innego zdania był mąż pani Moniki, który okazał się wielkim wsparciem. Zresztą to właśnie za jego namową zdecydowała się wysłać zgłoszenie.

Co by chciała w sobie zmienić?


— Przede wszystkim dodać sobie nowoczesności. Mam wrażenie, że postarzałam się i fizycznie, i psychicznie. Nie widzę w sobie młodej dziewczyny — odpowiada. — Mam długie włosy, które niestety zaczęły mi wypadać. Najczęściej spinam je w kok. Chciałabym mieć wygodną fryzurę, która będzie łatwa w ułożeniu, a jednocześnie doda objętości. Mam wychudzoną, smukłą twarz. Chciałabym nabrać kolorytu.

Lubi styl mieszany, nie do końca elegancki, za to z pazurem, rockowy. Jednak po stylu, ani śladu. — W tej chwili moją garderobę wypełniają legginsy i rozciągnięte swetry — wzdycha.

W czasach nastoletniego buntu pani Monika nosiła czarne stroje. Przy kieszeniach lubiła mieć łańcuchy. — Pochodzę z rodziny wojskowej, trenowałam też strzelectwo. I gdzieś ten akcent militarny w stroju był widoczny — uśmiecha się.

Zawsze lubiła śledzić modowe trendy, ale — jak mówi — nie było jej łatwo przełożyć ich na swój grunt.

— Bardziej dopasowywałam stylizacje do siebie — precyzuje. — Wiem jedno: nigdy w życiu nie założyłabym na siebie koronek i różowego ubrania.
Cieszy się, że na co dzień wspiera ją mąż.

— Zawsze podnosi mnie na duchu. Nigdy w życiu nie usłyszałam od niego, że źle wyglądam — podkreśla. — Czasem mąż zabiera dzieci np. na spacer i zachęca, żebym zrobiła sobie godzinę domowego SPA. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Ostatnio dostałam do niego voucher na masaż.

Na wizyty u kosmetyczki pani Monika nie ma czasu. I — szybko dodaje — chęci. Musi też dbać o rodzinne finanse. Przy dwójce małych dzieci liczy się każdy grosz.
Na koniec pytamy panią Monikę: gdyby miała taką moc, to kim chciałaby być przez jeden dzień?

— Z tzw. polskiego podwórka podziwiam Martynę Wojciechowską. Chciałabym podróżować, zwiedzać świat, łącząc to z możliwością pomagania innym — odpowiada.

Już niebawem pani Monika trafi w ręce fachowców, którzy przeprowadzą jej metamorfozę. Efekty opiszemy i pokażemy na łamach „Gazety Olszyńskiej”.

Skład komisji
Paweł Ziółkowski (przewodniczący komisji, fotograf), Milena Zadrożna (makijażystka), Zuzanna Wilamowska (fotografka), Kamil Wyżlic (fryzjer).

Aleksandra Tchórzewska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Dorota #3087128 7 sty 2022 09:11

    Taka żona i matka to skarb! Obiekt zagrożony wyginięciem. Teraz kobiety stawiają się na pierwszym miejscu, czasami nawet przed dziećmi szczególnie płci męskiej. Dyskryminacja mężczyzn zaczyna się od przedszkola. Feminizm będzie ostatnim totalitaryzmem na tym świecie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz