Mandaty osiem razy w górę?

2021-11-30 09:43:25(ost. akt: 2021-11-30 09:16:28)

Autor zdjęcia: KPP Olecko

Co najmniej 400 złotych — tyle zapłaci kierowca za przekroczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. Tak drakońskie kary Senat wprowadził do prawa drogowego. Teraz senackimi poprawkami zajmie się Sejm. Czy posłowie je odrzucą ?
Rząd wypowiedział wojnę piratom drogowym, ale chyba nie tak większość z nas wyobrażała sobie walkę z kierowcami, którzy jeżdżą szybko i niebezpiecznie. Bo przy okazji mocno po kieszeni mają dostać wszyscy kierowcy. Wystarczy, że zwyczajnie zagapią za kółkiem i przez nieuwagę przekroczą prędkość nawet o jeden kilometr na godzinę. Za to mogą dostać minimum 400 zł mandatu, tak zdecydował Senat, głosami opozycji. Za było 51 senatorów, przeciw 46, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Z tym, że mandaty wzrosną kierowcy byli oswajani już od dawna, a kropką nad "i" był projekt nowelizacji kodeksu drogowego, którego autorem było Ministerstwo Infrastruktury. Przez Sejm projekt przeszedł bez problemów, bo został złagodzony też bardzo kontrowersyjny zapis. Pierwotnie w myśl projektu za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h będzie grozić — niezależnie do miejsca wykroczenia —miał grozić mandat w wysokości co najmniej 1,5 tys. zł. Przepis ten został zmieniony i ostatecznie stanęło na 800 zł . I w takiej wersji projekt trafił do Senatu. Nieoczekiwanie jednak senatorowie drastycznie podwyższyli kary za przekroczenie prędkości. Do zapisu mandacie za jazdę 30 km/h ponad limit i karze minimum 800 zł dodali jeszcze dwie paragrafy. Przyjęli poprawkę, która zakłada, że jeśli w ciągu dwóch lat kierowca po raz drugi przekroczy prędkość o 30 kilometrów, to mandat wynosiłby 3 tys zł.

Osiem razy pięćdziesiąt


Mało tego wprowadzili też przepis, że kto przekracza prędkość o nie więcej niż 30 km/h, podlega karze grzywny od 400 zł do 800 zł. To oznacza, ze minimalny mandat za przekroczenie prędkości w Polsce miałby wynosić 400 złotych. Dziś jest to 50 złotych, a więc mamy aż ośmiokrotny wzrost.

Czy tak ma wyglądać batalia o poprawę bezpieczeństwa na drogach, wystarczy podwyższyć mandaty? Gdyby tak było, to pewnie inni dawno już poszli by tą drogą. A tak każdy szuka złotego środka, bo w niektórych krajach mandaty za przekroczenie prędkości są proporcjonalne do zarobków, w innych grozi za to konfiskata auta. Jednak demagogią jest twierdzenie, że w Polsce mandaty muszą wzrosnąć, bo źle się dzieje na polskich drogach i to jest panaceum na tę chorobę. Na naszych drogach z roku na rok sytuacja się poprawia. I nie ma mowy o pogorszeniu bezpieczeństwa i czy dlatego musimy mocniej smagać kierowców po plecach, choć może mówiąc precyzyjniej, po kieszeni? Wystarczy tylko sięgnąć do statystyk.

W ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 23 540 wypadków drogowych, w których zginęło 2 491 osób, a ranne zostały 26 463 osoby, w tym 8 805 ciężko. W 2020 roku w porównaniu do 2019 roku liczba wypadków spadła o 22,3 proc., a ofiar śmiertelnych o 14,4 proc. To jest gorzej? Oczywiście daleko nam do ideału, ale nie ma kraju, gdzie ludzie nie giną wypadkach drogach. I trzeba odróżnić kierowcę od pirata drogowego, który swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla innych użytkowników dróg.

Sięgnął głęboko do kieszeni


Autorem przyjętej przez Senat poprawki był Jacek Bury z koła parlamentarnego Polska 2050. Zapytaliśmy senatora, dlaczego tak głęboko chce sięgać do kieszeni kierowców?

— To poprawka Polski 2050, która została zgłoszona wraz z wieloma innymi — mówi senator Bury.— A ich sens był tak, żeby mandaty za mniejsze wykroczenia były w miarę realne, a za większe wykroczenie, zmniejszyć ich wysokość, a najlepiej, aby były powiązane z dochodami, tak jak to jest w wielu krajach. Jedna poprawka przeszła, a reszta została odrzucona. A kara dla każdego powinna być tak samo dotkliwa. Ale to przepadło, został tylko kikucik.

Dość kosztowny, bo jeśli poprawka wejdzie w życie kierowca za przekroczenie prędkości o jedne kilometr zapłaci ci już 400 zł. Czy to nie jest zbyt surowa kara.
— Jest to surowa kara — przyznaje senator. — Ale jak byłem w Australii, to za przekroczenie prędkości o 2 kilometry na autostradzie zapłacił 100 dolarów mandatu. — Ta nasza poprawka była mądra w połączeniu z innymi, które proponowaliśmy. Jednak kierowca może zostać też pouczony przez policjanta, nie musi od razy być karany mandatem. Bo co innego jest też przekroczyć prędkość o 20-30 kilometrów w terenie zabudowanym a co innego w niezabudowanym. Policja też zachowuje się rozsądnie.

Jednak zdaniem senatora poprawki senackie raczej nie mają szans na wejście w życie. —  Znając metodologię pracy Sejmu, to Sejm je odrzuci— nie ma złudzeń senator Bury. — Zdziwię się, jeżeli te poprawki zostaną przyjęte.

Czy będzie zamierzony skutek?


Zdaniem ekspertów te poprawki Senatu w sprawie drakońskich mandatów można przyrównać do prohibicji przed wojną w Stanach Zjednoczonych. — Skutek był odwrotny, ludzie pili więcej, a na handlu alkoholem bogaciła się mafia — mówi Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia Alter Ego, które pomaga ofiarom wypadków drogowych. — Badanie pokazują, że podwyższenie mandatów o sto procent, wywiera przeciwny skutek do zamierzonego.

Jednak zmiany, które idą są są bardzo istotne. Otóż firmy ubezpieczeniowe będą miały dostęp do danych z CEPiK i będą mogły powiązać wysokość obowiązkowego OC z historią kierowcy, podnieść mu składkę, jeśli ten regularnie zbiera punkty karne. A te będą "zerowały się" nie po roku jak teraz, a dopiero po 2 latach. Ponadto według noweli, za jednym zamachem kierowca będzie mógł dostać nawet 15 pkt karnych.

Dziś na posiedzeniu zbiera się Sejm, dzień wcześniej niż planowano. Posłowie zajmą się m.in. poprawkami Senatu do ustawy o granicy. To bez wątpienia jedna kluczowych dziś kwestii wobec wciąż napiętej sytuacji na granicy. Posłowie powinni zająć się też poprawkami senackimi w równie gorącej kwestii, jak nowelizacja kodeksu drogowego. Co zrobi Sejm z senackimi poprawkami? Czy posłowie poprą podwyżkę mandatów?

— Wysłucham ekspertów — mówi Jerzy Małecki, poseł PiS. — Ideałem byłoby , aby wszyscy jeździli zgodnie z przepisami. Jednak stawki mandatów powinny być zróżnicowane, bo nie można tak samo karać kierowcy, który przekroczył prędkość o trzy kilometry z tym, który jechał prawie 30 kilometrów na godzinę za szybko. Myślę, że tu powinny być zastosowane jakieś widełki.

Rekordy


Największą karę za przekroczenie prędkości poniósł Michel Perridon, prezes Perridon Holdings. Stracił swoje Bugatti Veyron, po tym jak jego syn pędził autem ulicami Rotterdamu 160 kilometrów na godzinę przez ograniczeniu do 90 kilometrów. Nowe Bugatti warte było 2,4 mln euro.
A jak do tej pory najwyższy mandat zapłacił szwedzki biznesmen, który jechał Mercedesem po szwajcarskiej autostradzie 290 km/h. Kosztowało to go 650 tys. euro. Głośno było też o mandacie w Finlandii, który zapłacił Jussi Salonoja, jeden najbogatszych wówczas Finów. Za przekroczenie prędkości o 40 km/h zapłacił 217 tys. dolarów.

Andrzej Mielnicki
a.mielnicki@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Janos #3082928 | 78.88.*.* 30 lis 2021 17:36

    Mandaty dalej będą zbyt niskie. Co najmniej 5 tys. zł za przekroczenie prędkości o 50 km/godz.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. SumRed #3082865 30 lis 2021 09:53

    Kierowca, który się zagapi może kogoś zabić także niech kierowcy ćwiczą czujność na pilnowaniu prędkości. Jak raz czy dwa razy zapłaci 400 to może więcej sie nie zagapi..

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz