Mieszkańcy bloku na Nagórkach w Olsztynie tworzą wspólnotą mieszkaniową i nie chcą mieć nic wspólnego z SM "Jaroty"

2021-09-23 13:36:54(ost. akt: 2021-09-24 10:52:09)

Autor zdjęcia: Karol Grosz

Mieszkańcy bloku przy ul. Barcza 14 tworzą wspólnotę mieszkaniową, która jest odrębna od SM "Jaroty". Sami ustalają wysokość składek, dodatkowych opłat i inwestycji. Nie mają prezesa, a ich szef zarabia... 500 zł rocznie.
Blok przy ul. Barcza 14 kiedyś należał do kolejarzy i nigdy nie wchodził w skład Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty" tak jak reszta budynków w okolicy. Mieszkańcy, którzy wykupili mieszkania od kolei, założyli wspólnotę mieszkaniową i sami martwią się o własne problemy.

Fot. Karol Grosz

W obliczu konfliktu, jaki trwa teraz w SM "Jaroty", pokazujemy, jak funkcjonuje wspólnota mieszkaniowa przy ul. Barcza 14. Blok i najbliższy teren jest oddzielony płotem, za którym rosną kwietne dywany i zadbany trawnik. Za blokiem niedawno zostały posadzone drzewka. Obok są stojaki na rowery, które stoją za płotem i bramką, żeby nic im się nie stało. Mieszkańcy sami dbają o teren otaczający blok, sadzą i pielęgnują kwiaty, koszą trawę i zamiatają chodniki.

Na chodniku przed blokiem stoi mnóstwo doniczek, w których rosną różnokolorowe kwiaty. — To cztery kobiety, po dwie z każdej klatki, dbają o nie. Zimno, ciepło, piątek czy niedziela one zawsze je pielęgnują. Robią to w czynie społecznym, bo chcą, żeby nasz blok był piękny i wyjątkowy — opowiada Jan Orzoł, przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej Barcza 14 w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Olsztyńskiej".

Fot. Karol Grosz

Mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Barcza 14 sami ustalają wysokość składek remontowych. Obecnie jest to 50 groszy za metr kwadratowy mieszkania. Członkowie wspólnoty zbierają się minimalnie raz do roku, żeby ustalić wysokość składek i porozmawiać o sprawach bieżących. Każdy może zgłosić swój własny pomysł, mają do tego przygotowaną specjalną salę na ostatnim piętrze budynku, która została przerobiona z suszarni.

Wspólnota nie ma prezesa ani zarządu. Jej przewodniczący ma dwóch zastępców. W porównaniu z zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty" oni chętnie mówią o swoich zarobkach, nawet nie trzeba zwracać się do nich na piśmie.

— Raz do roku dostajemy 1500 złotych, więc za każdym razem dzielimy się po 500 złotych na głowę. Nie jest to wynagrodzenie, raczej zwrot kosztów za opłaty, które ponosimy w ciągu roku, czyli paliwo, które spalają nasze samochody, kiedy jeździmy z fakturami, lub żarówki na klatkach, które najczęściej sami wymieniamy — mówi przewodniczący wspólnoty.

Fot. Karol Grosz

Obecnie w 11-piętrowym wieżowcu przy Barcza 14 mieszka 108 osób, to niespełna połowa tego, co w czasach świetności. Blok jest regularnie remontowany, a mieszkańcy dbają o otoczenie, sadzą i podlewają kwiaty, wywieszają flagi, przyozdabiają choinkę na święta i aktywnie uczestniczą w życiu wspólnoty.

To, że blok przy Barcza 14 nie jest częścią SM "Jaroty" nie oznacza, że mieszkańcy są pozostawieni sami sobie. Przewodniczący wspólnoty dostał dofinansowanie w wysokości 500 tysięcy złotych na wymianę dwóch wind w bloku i dwóch w sąsiednim, które nie należy do wspólnoty. Taka decyzja wiąże się z minimalną kwotą dofinansowania na takie inwestycje, która wynosi 400 tys. zł. Obecnie, mimo tego, że windy mają już osiem lat, wyglądają na niemal nowe.

Fot. Karol Grosz

— Po pierwsze, większość naszych mieszkańców ma świadomość tego, co ile kosztuje, i dbają o swoje otoczenie tak, żeby wszystko służyło jak najdłużej — mówi przewodniczący wspólnoty — Po drugie, w naszym bloku mamy dużo kamer, zarówno na zewnątrz, jak i na klatkach i w windach. Jeśli coś będzie zniszczone, będziemy wiedzieć kto to zrobił.

W mieszkaniach i na balkonach obowiązuje zakaz palenia. Większość mieszkańców go przestrzega. W zamian obok bloku stoi ławka, a przy niej popielniczka. Po to, żeby nie rzucać niedopałków na chodnik. Mieszkańcy mogą zostawić swoje rowery na zamkniętym podwórku pod okiem kamer.

Fot. Karol Grosz

Wspólnota mieszkaniowa przy Barcza 14 ma własne liczniki od wody i prądu, oddzielone od SM "Jaroty". Mieszkańcy razem dyskutują na temat inwestycji z ich funduszu remontowego, żeby wybrać możliwie najtańsze i najlepsze rozwiązanie. Wielu z nich bezpłatnie wykonuje niektóre czynności, takie jak podlewanie kwiatów, koszenie trawy i dbanie o porządek.

Przewodniczący wspólnoty odniósł się również do wysokości opłat.

— Moje mieszkanie ma nieco ponad 60 metrów kwadratowych i mieszkają w nim dwie osoby. Miesięcznie ze wszystkim płacę około 500 złotych. Moim zdaniem jest to stosunkowo mało, przynajmniej w porównaniu z tym, co słyszę od mieszkańców niektórych spółdzielni — stwierdził przewodniczący Orzoł. — My nikogo nie utrzymujemy, sami wiemy, na co idą nasze pieniądze i decydujemy o wysokości składek. Cieszymy się z naszego otoczenia. Proszę zobaczyć te kwiaty przed blokiem, zadbany trawnik i uporządkowane klatki schodowe. To napawa nas dumą.

Karol Grosz

Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ToraTora #3076684 2 paź 2021 23:13

    Rzeczywiście założenie "Wspólnoty mieszkaniowej" jest jakimś rozwiązaniem. Spółdzielnia też jest jakimś rozwiązaniem. Problemem i tu i tu jest organizacja i strategia działalności. Bo koszty raczej wyjdą podobnie - tak wynika z podanych liczb przez przedstawiciela Wspólnoty. Niestety prawda jest raczej brutalna. Bo i owszem 50 gr od metra na fundusz remontowy to naprawdę mało. A co będzie gdy okaże się, że trzeba np: naprawić dach, a dofinansowania nie będzie? To nie będą małe kwoty 100-200 tysięcy, a może wiecej. Na 46 czy 48 mieszkań (tak miarkuję) wychodzi sporo ponad 4 tysiące od mieszkania. Albo okaże się, że trzeba wymienić rury, blok stoi już dobrze ponad 35 lat. Może być jeszcze więcej. Miałem kiedyś do czynienia z kilkoma wspólnotami (kupowali materiały budowlane) i wiem, że mieli naprawdę duże wyzwania. Nie każdy lokator miał kasę na zawołanie. Spółdzielnia ma tę przewagę, że może środki przerzucać. Jednak w spółdzielniach istnieją poważne problemy ze ściągalnością kasy za zaległe czynsze. Do tego dochodzi zabezpieczenie (tu pisała jakaś pani o regulacjach finansowo-organizacyjnych) właściwej gospodarki finansowej. A tego jest właściwie brak. We Wspólnocie może być naprawdę ciekawie wszakże pod jednym warunkiem. Mieszkańcy potrafią się porozumieć i nie zakładają z góry nieuczciwości osób wybranych do prowadzenia spraw bieżących. Mieszkańcy mają świadomość, że podejście każdego do wielu spraw musi wypływać z odpowiedzialności. Dotyczy to popalania papierosków na balkonach, po piwnicach czy na klatkach schodowych. A także zachowania czystości i wielu innych. A z tym naprawdę są problemy - wiem, bo mieszkam w wieżowcu. Nie każda społeczność jest zdolna do utworzenia wspólnot, niestety.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. dis #3076029 23 wrz 2021 20:42

    Mieszkam w budynku należącym do SM Jaroty, mieszkanie 74m i mieszkają 2 osoby. W sumie też wychodzi ok 500 zł miesięcznie, więc nie wydaje mi się że Pan Orzoł płaci we wspólnocie wyjątkowo mało...

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

  3. ano #3076006 23 wrz 2021 14:57

    Podejrzewam, że każdy blok może wystąpić ze Spółdzielni i założyć Wspólnotę Mieszkaniową. Trzeba tylko chcieć. A może się mylę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. AtoJa #3076004 23 wrz 2021 14:20

    Spółdzielnie mieszkaniowe w Polsce to relikty komuny, to imperia prezesów i ich kolesi z rad nadzorczych.To własciwie struktury mafijne nie do ruszenia.Mieszkańcy boją się zbyt gwałtownie domagać sie swoich praw , bo zemsta ze strony pracowników spółdzielni może zaszkodzić im i sąsiadom.Wiele takich przykładów zemsty jest znanych mieszkańcom.A co najgorsze jest to że mieszkańcy sa w zasadzie bezbronni.Prezesi są silni i mają kolesiowskie układy w urzędach i sądach. Konieczna jest zmiana ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w zakresie ograniczenia kadencyjności prezesów.To nie może być stanowisko dożywotnie, bo to powoduje tworzenie układów mafijnych w zarządach spółdzielni. Mam nadzieję ,że Pani Senator Staroń zajmie się tym problemem, bo na przykładzie spółdzielni Jaroty widać jak duży jest to problem

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  5. basilo #3075999 23 wrz 2021 13:47

    Brawo. Spółdzielnia to moloch pożerający Wasze pieniądze. Każda spółdzielnia. Tylko jeszcze Zarządcę zmieńcie.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz