Ratownicy medyczni z Warmii i Mazur dołączą do ogólnopolskiego protestu

2021-09-03 14:26:06(ost. akt: 2021-09-03 14:56:28)
Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Protest ratowników medycznych w Polsce nabiera rozpędu. Karetki z kolejnych miast nie wyjeżdżają do wezwań, a na 11 września planowana jest ogólnokrajowa manifestacja i białe miasteczko. Dołączyć planują ratownicy z Warmii i Mazur.
Ostatni protest ratowników odbył się 30 czerwca przed Urzędem Wojewódzkim w Olsztynie. Jak mówi Tadeusz Mirowski, ratownik ze Szpitala Powiatowego w Kętrzynie, jego zarzewiem była decyzja ministra zdrowia o zakończeniu wypłacania tzw. dodatku zembalowego.

— To było dla nas bardzo krzywdzące, zwłaszcza po okresie nasilenia pandemii koronawirusa, gdzie jako jeden z niewielu obszarów ochrony zdrowia po prostu się sprawdziliśmy. Kiedy minister zdrowia poinformował nas, że 30 czerwca skończył się okres wypłaty dodatku zembalowego dla ratowników medycznych w wysokości 1600 zł brutto, coś w środowisku pękło. W rezultacie ratownicy medyczni zaczęli z dnia na dzień zarabiać o jedną trzecią mniej. W wyniku protestów ministerstwo wycofało się z tego pomysłu, znalazły się pieniądze na dodatek, ale konflikt i brak zgody na sytuację w ratownictwie pozostał — mówi.

Niezadowolenie ratowników medycznych jest związane z brakiem reakcji strony rządowej na postulaty dotyczące ustawy o zawodzie ratownika medycznego, nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz tabeli określającej najniższe wynagrodzenia, w której ratownicy zostali ujęci jako „inny zawód medyczny”, a nie jako zawód ratownika medycznego. Dlatego 11 września ratownicy z Warmii i Mazur dołączą do protestu.

— Organizacje związkowe ratowników, które działają na Warmii i Mazurach, jak najbardziej popierają protest medyków oraz utworzenie białego miasteczka, które jest planowane na 11 września. Dołączymy do tej manifestacji. Jako środowisko ratowników medycznych od pięciu lat cyklicznie zwracamy uwagę na nasze problemy i w tym czasie kilkakrotnie wychodziliśmy, protestując, na ulicę — przypomina Mirowski.

Żeby zobrazować istniejącą sytuację, ratownik z Kętrzyna opisuje, jak wygląda codzienna praca ratowników medycznych, która stała się jeszcze trudniejsza w trakcie pandemii.

Każdy z nas pracuje po 200-300, a nawet więcej godzin miesięcznie. Nie znam żadnego ratownika medycznego, który pracowałby w jednym miejscu. Pracujemy w dwóch-trzech miejscach jednocześnie, ale nie dlatego, że to lubimy tylko dlatego, że jest taka potrzeba. W trakcie pandemii nie dość, że powstały oddziały covidowe, to jeszcze zorganizowano dodatkowe ambulanse, bo liczba zgłoszeń znacznie się zwiększyła. Te dodatkowe miejsca obsługiwała ta sama liczba ratowników. Magicznie się przecież nie zwiększyła.

Problemem, który wszyscy możemy odczuć na własnej skórze, jest również to, że wielu ratowników na fali obecnej frustracji składa wypowiedzenia umów o pracę. Na Warmii i Mazurach na taki krok zdecydowało się już kilkudziesięciu z nich. Niektórzy z nich są kolegami Tadeusza Mirowskiego.

— Są miejsca, gdzie ratownicy składają wypowiedzenia i odchodzą z zawodu. Część ratowników zastosowało zasadę: jeden etat, jedno miejsce pracy. Stąd braki. Środowisko ratowników powiedziało dość. Nie chcemy już dalej być zakładnikami tego systemu, coś trzeba w nim zmienić — żeby młodzi ludzie, wybierający swoją ścieżkę życiową, oraz doświadczeni ratownicy chcieli w tym zawodzie pracować — podkreśla.

Tadeusz Mirowski odniósł się także do zarzutów niektórych, że protestując w taki sposób — mówiąc kolokwialnie — biorą na zakładników pacjentów. — Zdaję sobie sprawę, że pojawiają się głosy, że protesty są nieetyczne, bo uderzają w pacjentów, ale to nieprawda. My wyczerpaliśmy wszystkie możliwości dialogu. Ci, którzy zdecydowali się złożyć wypowiedzenia z pracy, po prostu pożegnali się z tą pracą. Nie jesteśmy służbą, większość ratowników nie ma nawet etatu tylko tzw. umowy cywilnoprawne. Dla nich też była to ciężka decyzja, zwłaszcza dla tych, którzy mają za sobą kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat pracy. Być może kiedyś wrócą, jeśli system się zreformuje i poprawią się warunki pracy. Administracja rządowa od co najmniej miesiąca wiedziała, że te wypowiedzenia zostały złożone. Był czas, żeby zareagować. Ciągle jeszcze jest czas. Nasze środowisko jest gotowe na dialog — wyjaśnia Mirowski.

Na razie protest ratowników odbywa się głównie w Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu i Gorzowie Wielkopolskim, ale w najbliższych dniach ta lista będzie się wydłużać o kolejne miasta.

W czwartek w ministerstwie zdrowia odbyło się spotkanie z przedstawicielami ratowników medycznych. Omawiano propozycje zmian w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego. Kolejne zaplanowano na 14 września.

Marta Wiśniewska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Stary dziad #3074468 3 wrz 2021 15:41

    To pewnie kolejny efekt "pozytywnych trendów i wskaźników" o których użytkownik "he he" pisał w komentarzu pod innym artykułem.

    odpowiedz na ten komentarz