O obronie cnót niewieścich

2021-07-16 19:59:30(ost. akt: 2021-07-16 16:00:44)

Autor zdjęcia: pixabay

Dobrze nie jest. Jeśli bowiem to ja zmuszona jestem — tak okolicznościami, jak i poleceniem służbowym — pisać o obronie cnót niewieścich, to już z pewnością dobrze nie jest. Ani ze mną, ani z innymi ludźmi. I chyba nawet z tymi cnotami…!
Zdaję sobie sprawę, że niejaki Andrzej Milewski — w pewnych kręgach znany jako Andrzej Rysuje — był pierwszy. Co tu dużo mówić — ubiegł me zwyczajnie i zwięzły, acz treściwy traktat o gruntowaniu cnót niewieścich wyfasonował już we wtorek. No trudno. Ale…

Nie żebym się czepiała lub przesadnie obnosiła z własną płcią. A jednak uważam, że Andrzej Rysuje ma mniejsze uprawnienia do pisania traktatów o niewieściej treści. Już nie mówię, że sądząc po imieniu i trzeciorzędowych cechach płciowych ma pan Andrzej tyle tylko wspólnego z niewiastą, że jest jej przeciwieństwem. Nie — nie bądźmy małostkowi. Zwracam jednak uwagę, że gdy pan Andrzej przed młodzieńcami i ich zapędami niewiasty przestrzega, gdy o cnocie niewieściej pisząc, przewiduje ewentualne na tę cnotę zakusy, ataki i inne pułapki, zwyczajnie nie jest wiarygodny! Jeśli chodzi o zakres i pomysłowość płci przeciwnej w metodach czyhania — tu tak! Tu bez dwóch zdań jest pan Andrzej autorytetem i z pewnością wie, co mówi. Ale na Boga! O tym, co naprawdę działa, a co zasługuje jedynie na miano niezdarnych umizgów — tego pan Andrzej już wiedzieć nie może, bo nie te hormony i nie ta krew w nim buzują. To tylko my, niewiasty wiemy, czy bukiet kwiatów robi na nas wrażenie większe, czy może jednak mniejsze, niż skok na główkę wprost do bajora!

Osobiście znam osobnika płci — również sądząc po trzeciorzędowych cechach płciowych — przeciwnej. Ale to tylko z tych cech, bo zachowanie jego, przynajmniej w moim towarzystwie lub ze mną na dalekim horyzoncie — jego zarostowi na brodzie, mięśniom oraz braku wypukłości na wysokości mostka żywy kłam zadaje… Z jakiego bowiem powodu ów osobnik potrafi na mój widok wejść w ścianę — tylko Bóg raczy wiedzieć. Z jakiego powodu widząc mnie stojącą w holu pewnej instytucji, potrafi przeparadować obok przynajmniej siedem razy, udając jednocześnie, że w ogóle mnie nie widzi — jest to zagadka godna Stonehenge. Z jakiego powodu widząc mnie wchodzącą do jednego z pokoi tej instytucji, potrafi niczym kot zaczaić się na półpiętrze, pół godziny bacznie obserwować tegoż pokoju drzwi, a następnie, widząc (może nawet bardziej słysząc?), że moja wizyta dobiega końca — nonszalanckim niby to krokiem i z wyraźnym luzem w kolanach schodzić, mijając się ze mną całkowicie przypadkowo w przejściu — znów sam Bóg na wysokościach mógłby mi to może objaśnić, bo jakiś mój wewnętrzny głos stanowczo podpowiada, że nawet ów osobnik nie zna przyczyn takiego własnego zachowania. Zachowania — nazywajmy rzeczy po imieniu — w pełni godnego nastoletniego sztubaka, a mamy przecież do czynienia z człowiekiem lat około 40, dysponującym w dodatku tytułem naukowym, samochodem oraz stanowiskiem!
Innych jego sztuk już nie będę przytaczać, bo jeśli nie on sam — zorientuje się nasze wspólne towarzystwo, kogo konkretnie mam na myśli. A przecież nie w identyfikacji rzecz. Grunt, że przykład tego osobnika jasno dowodzi, iż nie mężczyzna o cnotach niewieścich może decydować. Bo się po pierwsze nie zna, a po drugie — bywa, że umysłowość osobników płci niewiastom przeciwnej pozostawia wiele do życzenia…

W związku z powyższym to ja ośmielam się i to ja mam czelność zaprezentować moim zdaniem kwiat cnót niewieścich, który inne niewiasty zachęcam do stosowania już dziś. Natomiast mężczyznom z serca radzę, by zwyczajnie, też od dziś już mieli się na baczności.

Fot. Pexels/ Cottonbro

Mądrość
Swego czasu Anna Dymna wypowiedziała taką oto złotą myśl: „Najszczęśliwsza jestem właśnie z tego powodu, że jestem kobietą. Baby są silne, sprytne i mądre.” Koniec cytatu. Choćbym nie wiem na jakie wyżyny własnej umysłowości się wspinała — lepiej tego na pewno nie ujmę. Siła drzemie w nas niezaprzeczalna i często kobieta na progu własnej młodości, z wiadomych powodów nie przewidując, jakie też pułapki zastawi na nią życie — przy czym jakże często to życie objawia się ze swoimi pułapkami pod postacią męską właśnie! — nie jest także w stanie przewidzieć, jak wiele siły nie raz i nie dwa przyjdzie jej zaprezentować. Ile razy napawać siebie sama będzie w tym życiu podziwem, że dała radę; że nie poddała się i samej sobie udowodniła, że może; że nie uległa, nie upadła, że samej siebie nie skazała na porażkę, która obwieścili jej absolutnie wszyscy.

Ale, ale! Zaręczam, że nasza niewieścia siła nie bierze się znikąd. Wypływa ona mianowicie z jednego tylko źródła: z kobiecej mądrości. A mądrość nasza polega czasem na okazaniu obojętności. Czasem to uśmiech, pełen politowania owszem — ale jednak uśmiech zamiast jadu spływającego z brody do kolan. Czasem nasza mądrość to uniesiona brew zamiast uniesionego głosu — zwłaszcza gdy osobnik płci przeciwnej wykrzykuje swoje niczym nieuzasadnione pretensje i rości prawa do — o zgrozo! — posiadania nas na własność! Traf chciał, że wiem, co mówię, bo sama się na linii takiego pełnego pretensji ognia raz znalazłam i w jego obliczu zachowałam iście stoicki spokój i iście królewską godność. I do dziś świadkowie tych gorszących scen z podziwem ten mój spokój oraz wielki hart ducha wspominają.

Mądra niewiasta również stanowcze „nie!” mówi kupowaniu kota w worku. I tu od razu słyszę pełne potępienia głosy, wydobywające się w dużej większości z czeluści męskich gardeł oraz gremiów nie tylko wszelkich kontaktów z niewiastami pozbawionych, ale z niewieściej obecności wręcz wyzutych. A tak, szanowni panowie! Jeśli wam wolno popróbować tego czy innego dania przed ostatecznym złożeniem właściwego zamówienia — to czemu niby my mamy brać wszystko, cokolwiek się nam nawinie?! Ja nie mówię, żeby się zaraz każda opychała do rozpęknięcia tym czy tamtym specjałem. Ale… Uszczknąć coś raz na jakiś czas, popróbować tej czy innej egzotycznej przyprawy i od czasu do czasu zamiast pieprzu zainwestować w papryczkę chili — w niewielkich dawkach nikomu nie zaszkodzi. A rozeznanie przed podjęciem decyzji raz na życie jest znacznie ważniejsze niż te tam nawet najbardziej oburzone głosy! Bo kto sam z życia rezygnuje — ten nie ma prawa mnie dożywotnio zakazywać korzystania z tego życia pełnymi garściami!
I żebym za mocno nie wnikała, jak bardzo te rezygnacje są przestrzegane!

Spryt
W swojej definicji kobiet Anna Dymna mówi też o sprycie — i tu również popieram ją w całej rozciągłości. Mądra kobieta to bowiem sprytna kobieta. A sprytna kobieta pokojarzy, ale słowem nie piśnie. Sprytna kobieta połączy rozsypane puzzle w całość i dyplomatycznie z tej wiedzy skorzysta. Sprytna niewiasta doda dwa do dwóch i choć nie zawsze wyjdzie jej cztery — właśnie spryt na fundamencie mądrości zbudowany skłoni ją do rozwagi i ataku, którego przeciwnik wcale się nie spodziewa.

Owszem, czasem jesteśmy zmuszone. Czasem okoliczności nie pozostawiają nam innego wyboru, jak tylko dokonać aktu zemsty — przy czym rzeczywiście przeciwnikiem, a zatem i ofiarą zemsty jest nader często osobnik płci męskiej. Głównie dlatego, że sam jest sobie winien. Było zaniedbywać? Było udawać niedostępnego? Było wyniośle milczeć? Było wykorzystać i rzucić w kąt? Było naciągać i obiecywać złote góry, prawić komplementy i obsypywać kwiatami? No, właśnie. Zanim, panowie, obiecacie podróż w nieznane i planować będziecie z niewiastą bezinteresowną przyjaźń na całe życie — zwróćcie uwagę, że owa niewiasta może wasze słowa przyjąć z ufnością i nie traktować ich jak pustego kłamstwa. Zwłaszcza gdy sama swoich niewieścich ust kłamstwem na lewo i prawo nie kala. I warto też pamiętać, że karma wraca — a moja karma ma ten dodatkowy atrybut, że gdy ona już robi swoje, ja mam stopy obute w moje ostre jak brzytwa, 12-centymetrowe szpilki. Niekoniecznie namawiam do mściwości, niekoniecznie musicie przedstawiać sobą obraz niewiasty, która zarzekała się, że mściwa nie jest, a jednocześnie w gacie swojego przeciwnika wcierała szklaną watę. Nie. Ale — ho, ho! — jakże często z „I’m Your Baby Tonight” ja płynnie przechodziłam do „Best Thing I’ve Never Had”! Bo czasem zwyczajnie nie miałam wyjścia.
Tak czy siak, ja też najszczęśliwsza jestem właśnie z tego powodu, że Bóg mnie stworzył, a mama urodziła silną, sprytną i mądrą kobietą.

Dbałość o własne zdrowie
I żadne tam rezygnowanie z ozdób, pomad, kosztownych perfum i najbardziej fantazyjnych kiecek. O torebkach i butach nie wspominając…! Czy ten Andrzej Rysuje w ogóle wie, co pisze? Już niech on lepiej rysuje…! Bo Bóg nas kobietą stworzył właśnie po to, by również przez Boga stworzeni jubilerzy, kuśnierze, krawcy, szewcy, rymarze, mistrzowie produkcji perfum i innych kosmetyków zwyczajnie nie podechli z głodu. Dbałość o własne zdrowie czasem musi się też przejawić poczuciem humoru. Bywa, że wisielczego — trudno. Grunt, by nie zapaść w jakąś poważną chorobę nerwową i grunt, by męski narcyzm tępić skutecznie, na każdym kroku i najlepiej w zarodku!

Dbałość o własne zdrowie to też stały rozwój własny, a zatem i inwestycja w wiedzę. Piszę dziś wprawdzie o niewiastach, nieco na bok odkładając chwilowo etymologię tego słowa. Sęk w tym, że niewiasta jest dlatego, że nie wie. A ja, ponieważ bardzo często wiem, samą siebie postrzegam jako wiedźmę. Powiedzmy zatem, że zalecam niewieścią cnotę, która objawiać się ma między innymi wiedzą, wyczuciem, intuicją i mądrością wiedźmy.

Dbałość o własne zdrowie wychodzi nam znacznie lepiej, gdy przy naszym boku tkwi zaufana Przyjaciółka — taka przez duże P, niekoniecznie podobnie patrząca na świat, ale z pewnością bezinteresowna i gotowa na wszelkie nasze szaleństwa. Dobrze jest też, gdy na naszych plecach stale czujemy oddech Przyjaciela — który jednocześnie nie jest i nigdy nie będzie naszym partnerem, nawet w deblu lub w szachach. Owszem, męski punkt widzenia dla klarowności obrazu rzeczywistości bywa niezbędny, a i słowa, że głowę mam nosić wysoko i zachowywać się tak, jakby tkwiła na niej korona z diamentem wielkości pięści — w męskich ustach stanowią radę równoznaczną z imperatywem i mottem na życie. I znów zaręczam, że wiem, co mówię — bo nieograniczony w swej hojności los mi taką Przyjaciółkę i takiego Przyjaciela podarował.

A z perfumami zapamiętajcie, niewiasty, na zawsze: nie trzymajcie tych najdroższych na szczególną okazję. Raz, że taka okazja może nigdy nie nadejść, perfumy nam zwietrzeją i nawet bez okazji pachnieć ładnie nie będziemy. A inna rzecz, że nie raz i nie dwa to właśnie zapach najbardziej kosztownych perfum życie do szczególnej okazji sprowokował. A zatem kupujemy i psiukamy ile wlezie!

Cnota ostatnia: same o sobie
Było w historii nihil novi sine communi consensu — nic o nas bez nas, czego w XVI w. domagał się Sejm polski, a zwłaszcza szlachta. W imieniu wszystkich niewiast, które nosiła, nosi i będzie nosić Matka Ziemia, ja również domagam się, by o naszym zdrowiu, losie, szczęściu i sposobach na życie — a niechby nawet i o tych cnotach niewieścich — decydowały wyłącznie inne niewiasty. Od razu jednak uprzedzam, że wszelkie tego typu decyzje winny być podejmowane wyłącznie po rzeczowej dyskusji, w drodze konsensusu i uwzględnienia wszelkich głosów ewentualnych w niewieścim gronie mniejszości — a w ogóle to najlepiej przez aklamację.
To pisałam ja, jako żywo — niewiasta! Ale też niewiasta jak żywa!
Jedno jest pewne: walka płci trwa i jeszcze trochę trwać będzie!

Magdalena Maria Bukowiecka

Kilka dni temu do mediów wyciekły założenia nowej polityki oświatowej MEiN. O niektórych pomysłach resortu mówił doradca ministra Czarnka, dr Paweł Skrzydlewski. Najwięcej kontrowersji wywołało użyte przez niego na łamach „Naszego Dziennika” sformułowanie „ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich”. Jak wynika z wypowiedzi Skrzydlewskiego, miałoby ono być jednym z priorytetów ministerstwa. „Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie” — mówił we wspomnianej rozmowie Skrzydlewski.



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja. #3071145 17 lip 2021 14:24

    Niedługo będzie Polka "drei K" i do tego domy Lebensborn.... To już było w historii Europy....

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. hehe #3071197 19 lip 2021 15:08

    Moja mama samotnie wychowała 3kę dzieci, każde dziecko jest wykształcone i dobrze radzi sobie w życiu. Ale mama nie musi wychodzić na ulice i krzyczeć, jaka to jest wspaniała, nie musi nikomu udowadniać, że kobiety są lepsze od mężczyzn. Takich bodźców potrzebują chyba jedynie osoby z niską samooceną. Nie wiem o co chodzi z tymi artykułami... jaki to ma cel?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz