Giżycko bez kurtyn i poidełek

Mieszkańcy Giżycka tęsknią za kurtynami wodnymi i możliwością schłodzenia się podczas spaceru. Pomimo dużych upałów kurtyny nie pojawiły się w tym sezonie ani na pasażu, ani w innym miejscu często odwiedzanym przez giżycczan czy turystów. Nasi Czytelnicy zastanawiają się, dlaczego nie ma kurtyn wodnych w mieście i czy jest szansa na pojawienie się ich jeszcze w tym sezonie?

– Niestety nie ze względu na negatywną opinię sanepidu – wyjaśnia burmistrz Wojciech Karol Iwaszkiewicz.

Okazuje się, że sanepid z powodu trwającej pandemii, nie rekomenduje używania kurtyn wodnych ze względu na brak możliwości systematycznej dezynfekcji urządzeń oraz łatwość rozprzestrzeniania się wirusa. Kurtyny wodne oraz uliczne poidełka nie były uruchomione także w poprzednim roku z tych samych powodów. Niezależnie od obowiązujących zakazów, giżycka spółka wodociągowa przygotowana jest na instalację kurtyn oraz poidełek, ale nie na ich dezynfekcję, czego wymaga sanepid.

– Czekamy na sygnał z miasta – mówi mgr inż. Tomasz Kulik, dyrektor Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Giżycku. – Jesteśmy gotowi do uruchomienia urządzeń, ale obecnie sanepid tego nie zaleca. Istotnie trudno jest dezynfekować poidełka będące w ciągłym użytku. Mielibyśmy z tym problem. O dezynfekcji nie ma też mowy przy zastosowaniu kurtyny wodnej. Mgiełka wodna również może przenosić wirusa.

Zgoda. Jest to niebezpieczne dla wszystkich użytkowników, szczególnie w perspektywie pojawienia się wariantu delta. Zastanawiające jest jednak to, że miejskie fontanny działają – oczywiście za zgodą sanepidu – od początku sezonu. Czyżby woda z tryskającej fontanny nie przenosiła wirusa? Spacerowiczom zmęczonym upałem pozostają punkty do czerpania wody (pompy) na przykład na miejskim targowisku.
rs