Wiem, że jesteś zajęta, ale... [FELIETON]

2021-07-11 15:03:10(ost. akt: 2021-07-10 23:29:57)
Odpowiednie i zdrowe granice, mogą przynieść nam spokój i szczęście

Odpowiednie i zdrowe granice, mogą przynieść nam spokój i szczęście

Autor zdjęcia: źródło: Pixabay

Tego nie uczą nas w szkole, o tym pokoleniom dzisiejszych 30-, 40- czy 50- laków nie mówili rodzice. To bardzo świeży, wręcz nowy temat. Wyobraź sobie, że całe życie chodzisz w niewygodnym, uwierającym cię ubraniu. Tak się dzieje, kiedy nie stawiasz granic.
„Pani redaktor, napisze pani o tym artykuł?”— wiadomość na moim prywatnym Messengerze przerywa przyjemny, sobotni, późny wieczór. Nie odpowiadam. To mój czas wolny. Za 5 minut dostaję kolejną wiadomość, a po chwilę jeszcze kolejną. „Ale napisze pani, co? Dlaczego pani nie odpowiada?” . Kilka minut później: „Ale napisze pani?”

Podobną taktykę stosują znajomi: „Wiem, że masz urlop, ale czy zajęłabyś się takim tematem.... Była taka sytuacja, że.... Nie chcę cię niepokoić na urlopie, ale wiesz jaka ja jestem zaraz zapomnę! Więc to było tak...”

Jak tak sobie patrzę na paznokcie, że czas zrobić nowe, to nie przyjdzie mi do głowy, żeby napisać do kosmetyczki w niedzielne popołudnie. Bo może ona wtedy akurat je obiad z rodziną. Albo relaksuje się na plaży. Albo oddycha z ulgą, że nikt od niej niczego nie chce. Albo jak w sobotni wieczór dojrzę w lustrze, że czas na wizytę u fryzjera, nie piszę w tej sprawie do znajomej fryzjerki, tylko czekam na poniedziałkowy poranek. Bo wtedy salon jest otwarty. Myślę, że w sobotni wieczór najmniej akurat obchodzą ją moje włosy. Tak jak Kasię, moją koleżankę bibliotekarkę. Nie zapytam jej w święta, czy dany egzemplarz jest dostępny, tylko wtedy, kiedy biblioteka będzie otwarta.

Albo taka sytuacja. Stoję w stroju do biegania, zawiązuję sznurówki. „Wiem, że mówiłaś, żebym nie dzwoniła, bo o tej porze biegasz, ale słuchaj, muszę, po prostu muszę ci o tym opowiedzieć! Muszę, bo nie wytrzymam, a ty zawsze tak wszystko fajnie skomentujesz. Więc słuchaj...”

Granice. Nie miałam o nich pojęcia niosąc w zębach notatki koleżance ze studiów, w mroźny styczniowy wieczór. Koleżanka nie była chora, ale mną kierował strach: jeśli jej nie zaniosę, to ją stracę. Nie wiedziałam że robię źle, głaszcząc po głowie cudze dziecko: myślałam, że to wyraz sympatii, a ja przekraczałam granice. Przez wiele lat odbierałam nocami telefony i wysłuchiwałam historii o złych teściowych, niedobrych mężach (na drugi dzień na Facebooku pojawiało się zdjęcie zakochanej pary z podpisem „Najlepszy mąż na świecie”: ale to już na inny temat...) i niskopłatnych pracach, mimo że akurat zaplanowałam sobie obejrzenie filmu. Zmieniałam swoje plany, żeby nie urazić, półśpiąca wysłuchiwałam cudzych dram do rana, bo „nikt tak nie wysłucha jak ty”. Sama zresztą przez wiele lat byłam królową dramatu i zamęczałam bliskich i dalszych znajomych historią, której — dopiero dziś wiem — nie mieli ochoty już słuchać. Byłam wymuszaczem czyjejś uwagi i zainteresowania, jak dziecko domagające się lizaka. Do głowy mi nie przyszło, że nikt nie musi, jeśli nie chce, oddawać mi swojego czasu. Że zamiast (znów!) słuchać o moich traumach, chciałby poczytać książkę. Że nikt nie jest mi nic winien. Że da mi siebie tyle, ile może.

Kiedy wyjeżdżam, proszę bliskich o niekontaktowanie się ze mną. Chcę odpocząć od codzienności, nawet od tych, których kocham. Zrywam wtedy rutynę, moje dni płyną innym rytmem. Już pierwszej nocy w hotelu dzwoni telefon. — Hej, wiem, że odpoczywasz, że miałam nie dzwonić, ale koniecznie muszę ci coś powiedzieć!... Taaaaak, wiem, że miałam nie dzwonić, prosiłaś o to, ale wiesz, ja naprawdę dostałam bardzo duży rachunek za prąd. Słuchaj, jak myślisz, awanturować się w tej sprawie? Co tam w ogóle u ciebie, bo powiem ci, że ja byłam na imprezie firmowej i tyle się działo! Ten kolega, o którym ci mówiłam, to... — płynie monolog.

Pojęcie granic poznałam całkiem niedawno. To przestrzeń między mną a drugą osobą. Linia, którą wyznaczam i nie pozwalam przekraczać nawet w dobrej wierze. Bo ja wiem, że kolega, który w autobusie pyta mnie przy współpasażerach, czy planuję drugie dziecko i — nie czekając na odpowiedź — namawia, żeby postarać się o nie jak najszybciej, nie chce mnie urazić. Myśli, że jego „dobre rady” płyną z wrażliwego serca i nie widzi nic złego w dotykaniu spraw dotyczących mojej macicy.

Co daje utrzymanie w ryzach swoich granic? Komfort. Dobre samopoczucie. Poczucie przestrzeni. Brak presji. Autonomię i niezależność. Trzymam w rękach znak STOP- u i nie ulegam chorym rozgrywkom i manipulacjom. Jasno komunikuję swoje potrzeby i wyrażam swoje myśli. Odzyskuję szacunek do siebie. Nie boję się, że spotkam się z odrzuceniem. Nigdy przecież nie stracę tego jedynego człowieka, z którym będę do końca życia, czyli siebie.

W pewnych relacjach czuję dyskomfort, zupełnie podobny do takiego, jakbym miała na sobie niewygodne ubranie. Coś mnie uwiera, uciska, piecze. To znak, że granica nie jest dobrze ustawiona, albo że została zdeptana. Kiedyś zrobiłabym awanturę, tłumaczyła o co mi chodzi, dziś w milczeniu się dystansuję. Jeśli ktoś będzie chciał, to zostanie, a jeśli nie, to odejdzie. Ktoś ważny mi kiedyś powiedział, że trzeba o sobie mówić z miłością i czułością, z taką samą, z jaką podchodzimy do bliskich.

I co ważne, nauczyłam się nie przepraszać za swoje dobre samopoczucie. Kiedyś co drugie zdanie rozpoczynałam od słowa przepraszam, dziś używam go, kiedy zrobię coś złego. Nie trzeba uzasadniać tego, że się granice postawiło, nie trzeba się tłumaczyć, jeśli chce się czuć dobrze.

— Zmieniłaś się... Zazdroszczę ci, że potrafisz być taką egoistką — szpila wbijana przez koleżankę piecze tylko przez chwilę.

Wiem, że nie muszę odpowiadać.

TA

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ewa Nowak #3070826 12 lip 2021 09:34

    Dobry,prawdziwy tekst. Tylko stawiać granice,być asertywną też trzeba się nauczyć. To jest szacunek do samej siebie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  2. AtoJa #3070794 11 lip 2021 16:15

    Co to miało być : pean na cześć wszechobecnego wokół egoizmu i znieczulicy?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)