Na żywej wodzie chleb pachnie zdrowiem

2021-05-07 11:14:01(ost. akt: 2021-05-07 11:13:59)
Chleb wypiekany przy zastosowaniu żywej wody jest wyraźnie smaczniejszy!

Chleb wypiekany przy zastosowaniu żywej wody jest wyraźnie smaczniejszy!

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Moja babcia mawiała, że w nadmiarze przejeść może się każdy przysmak. Każdy z wyjątkiem jednego: chleba. I coś w tym jest. Śniadanie niech sobie będzie jakie chce — ale świeży, pachnący chleb z chrupką skórką — niech pęknę! — jest zawsze sednem wszystkiego!
Tyle że chleb chlebowi dziś nierówny — bo inne właściwości będzie miał przecież ten pieczony na naturalnym zakwasie, a inne ten, który powstał z użyciem wszystkich możliwych E i generalnie całej tablicy Mendelejewa…! Ba! Nawet smakiem się będą różnić, przy czym ręczę, że parę osób w smaku ten chemiczny chleb uzna za delicję. Niestety…

Mąka pszenna lub żytnia, woda, sól oraz drożdże lub zakwas — to podstawy chleba. A zatem już mąkę piekarz powinien wybierać od sprawdzonego rolnika lub młynarza — żeby mieć pewność, że zboża, z którego powstała, nikt nie faszerował chemicznymi ulepszaczami. Sól solą, ale i zakwas też powinien być naturalny. No, i woda…
— Od początków działalności swojej piekarni, od 1992 roku, staram się wypiekać go wedle zdrowych receptur, bez używania chemii i wszelkich sztucznych dodatków — mówi Andrzej Wolanin, właściciel Piekarni Koszykowa w Malborku. — Ja nawet sól uważam za dodatek chemiczny i też ograniczam jej użycie w chlebie. Bardzo dbam o mąkę i staram się kupować ją od ludzi, którzy uprawiają ziarno jak najbardziej ekologicznie. Mąka to przecież najważniejszy składnik ciasta na chleb — drugim w kolejności jest woda. A odkąd używamy żywej wody — zużycie mąki jest porównywalne, ale z tendencją do mniejszego. Także kwas chlebowy wykonujemy sami, na bazie mąki żytniej.


A woda — wypisz-wymaluj jak z tym chlebem — wodzie nierówna. „Wodo, nie masz ani smaku, ani koloru, ani zapachu, nie można ciebie opisać, pije się ciebie, nie znając ciebie. Nie jesteś niezbędną do życia: jesteś samym życiem.” — mawiał Antoine de Saint-Exupéry. I miał rację. Dobra woda jest rzeczywiście zdrowa i powinniśmy pić ją na hektolitry. Ale woda złej jakości nie tylko słabiej zadziała na zdrowie — gorzej: może spowodować wiele chorób. Bo woda to źródło natury, bez którego człowiek po prostu nie jest w stanie egzystować. Nie tylko gasi pragnienie, ale także pomaga każdemu zachować zdrowie i piękno. Pijemy ją, bo bez niej nie jesteśmy w stanie żyć, myjemy się w niej, łowimy w niej ryby, gotujemy w niej i na niej. Relacje ludzi z wodą są często zawiłe i skomplikowane. Jako żywioł woda potrafi przecież w nadmiarze zabijać powodując powodzie, ale potrafimy ginąć z jej braku, gdy dopadnie nas klęska suszy.

Andrzej Wolanin, właściciel piekarni w Malborku, wykorzystującej żywą wodę.
Fot. Andrzej Sprzączak
Andrzej Wolanin, właściciel piekarni w Malborku, wykorzystującej żywą wodę.

Żywa woda kontra martwa


— Moja piekarnia była pierwszym zakładem produkcji spożywczej, w którym testowaliśmy technologię żywej wody — wspomina pan Andrzej. — To był taki nasz poligon doświadczalny. Chodzi o to, by odnowić wodę na kuli ziemskiej, która była żywa — aż do czasów ery przemysłowej. Przemysł, który rozwinął się przez dwa ostatnie wieki, bardzo mocno wodę skaził. Zatem woda, do której dziś mamy w przyrodzie dostęp, nie posiada już tych swoich żywych właściwości, żywych elementów. Technologia żywej wody ma za zadanie ożywić wodę w przyrodzie i doprowadzić ją do stanu sprzed ery przemysłowej.

O żywej wodzie mówi się, że jest bardziej mokra — co już na wstępie mnie akurat zastanawia, bo jakoś nie zauważam, by zwykła woda z kranu lub butelki cierpiała na nadmierną suchość…! Tymczasem żywa woda cieszy się coraz większym zainteresowaniem i z dnia na dzień zdobywa rzesze fanów. Prócz tego intrygującego faktu, że jest bardziej mokra — żywa woda zdaniem zwolenników zawiera też duże ilości wolnych elektronów. Dodatkowo jej struktura chemiczna jest dokładnie taka, jak struktura płynów wewnątrz naszego organizmu — dzięki temu żywa woda zdaniem niektórych jest w stanie uchronić nas przed wieloma chorobami, w tym nawet przed rakiem.


— Żywa woda jest o wiele lepszym rozpuszczalnikiem od wody zwykłej, która płynie w kranie i po wszystkich obróbkach chemicznych i mechanicznych — jest po prostu martwa. Żywa woda ma o wiele więcej mikroelementów tak pożytecznych dla naszego zdrowia. Dziś wszyscy już pozapominali, jak ważny jest na przykład błonnik i jak jego poziom wpływa na naszą odporność, tak cenną dziś, w czasie pandemii. Tak samo magnez, cynk, potas. I właśnie dzięki tym lepszym właściwościom rozpuszczającym żywej wody wszystkie te mikroelementy mają możliwość łatwiej trafić do naszego organizmu, a zatem i lepiej się wchłonąć i skuteczniej działać. Po prostu nasze organizmy o wiele lepiej je przyswajają.

Sceptycy


Nowość często budzi sceptycyzm. I wywołuje pytania żądające natychmiastowych odpowiedzi. I to dobrze, bo przecież warto w życiu zadawać pytania z nadzieją na szybką i mądrą odpowiedź.
— Kiedy my zaczęliśmy swoją przygodę ze Starym Sadem, akurat trafiliśmy na dwa z rzędu lata suszy — mówi Tomasz Smoliński, właściciel i wytwórca soków jabłkowych na żywej wodzie. — Szczęśliwie, są to stare drzewa, a zatem ich korzenie sięgają zarówno płytkich warstw ziemi, ale i tych bardzo głębokich. Chcąc zatem wspomóc te korzenie i poprawić jakość i wielkość zbioru — zdecydowaliśmy się na wodę żywą. Tam, w baniakach z wodą umieszczamy wielkie kule do żywej wody. A jeśli nawet raz na jakiś czas trafiał nam się w tych suchych miesiącach deszcz — to ja tak sobie wymyśliłem, by podlewać drzewka razem z deszczem. Bo uznałem, że ta deszczówka, a razem z nią także woda żywa — wnikną po prostu głębiej i dotrą nawet do tych najstarszych korzeni. Efekt jest taki, że pod samymi drzewami rośnie trawa, a w ubiegłym roku zaczęły wschodzić poziomki…


— Wiadomo, że to, co nowe, nieznane — budzi na początku niechęć i sceptycyzm — przyznaje Jacek Zdrojewski, który na żywej wodzie prowadzi z kolei winnicę. Przy czym też warto odnotować, że winnica pana Jacka świetnie funkcjonuje i bujnie obradza w okolicach swojskich, podelbląskich Kadyn…! — Ale ja sceptyków nie przekonuję badaniami, wyliczeniami, opracowaniami naukowymi. Ja podaję przykłady: swojej winnicy, Starego Sadu albo piekarni w Malborku — mówi pan Jacek. — I to nasi klienci, wychwytując poprawę smaku i lepszy wpływ spożywanych produktów na własne zdrowie — są najlepszym świadectwem, że żywa woda działa i zauważalnie wpływa na poprawę — przede wszystkim naszego życia.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Żywa woda, czyli szansa na zdrowie

Żywa woda, czyli szansa na zdrowie


— Ludzie reagują różnie. Jedni wyczują zmianę natychmiast, inni — nie zauważą ani żadnych zmian w smaku, ani wpływu żywej wody na ich życie. W mojej piekarni większość ludzi zauważyła zmianę i chwali ją. Szczególnie starsi ludzie, pamiętający jeszcze smak wody ze studni, potrafią docenić mój chleb i fakt, że produkujemy go na żywej wodzie — zapewnia pan Andrzej.
Magdalena Maria Bukowiecka

Teraz każdy sam może przekonać się o skuteczności żywej wody. Nie tylko w przedsiębiorstwie, ale nawet we własnym domu. To najlepsza inwestycja we własne zdrowie, w dodatku bez ryzyka. Produkty znanej marki HarmonyH2O od lat cieszą się dużą popularnością wśród klientów. Piekarnia Koszykowa, sztumski sad i winnica w pobliskich Kadynach — są tego najlepszym przykładem. Kliknij i poznaj urządzenia do strukturyzowania wody i ciesz się żywą wodą w dowolnej ilości. Co ważne, na wszystkie produkty HarmonyH2O udziela dożywotniej gwarancji! Warto już dziś sięgnąć po żywą wodę i samemu przekonać się o jej właściwościach. Na zdrowie!

Obrazek w tresci

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ToraTora #3066000 7 maj 2021 19:12

    Widzę, że panowie wiecie najlepiej. A skoro tak, to możecie zabłysnąć autorytatywnie, że cały ten opis to badziew. Smutne to. Może być prawdą, że nikt tego szerzej nie zbadał. Gdyby jednakże nad tym głębiej się zastanowić to po pierwsze łatwo zauważyć, że w dzisiejszym świecie jakiekolwiek badania wymagają znacznych środków finansowych. Bo obecne cywilizacje najbardziej są zainteresowane dwoma aspektami – zyskami, najlepiej szybkimi i krociowymi oraz uznaniem czyli sławą, która w geście istnej victorii, rzuci niemal cały świat na kolana. O wodzie wiemy rzeczywiście bardzo mało i niewątpliwie spostrzeżenia pana Masaru Emoto są fascynujące. Co więcej, on swoje spostrzeżenia, uwagi i hipotezy ściśle dokumentuje. Co ciekawe, że inny pasjonat i badacz Michał Tombak również na temat wody ma podobne spostrzeżenia. Niestety medycyna niekonwencjonalna jawi się dla medycyny tradycyjnej jako niebezpieczny konkurent i tak jest od zawsze. Badacze pasjonaci przedstawiani bywają jako dziwacy czy nawiedzeni idioci. Tyle, że przedstawiciele medycyny tradycyjnej robią naprawdę wiele aby zaszkodzić badaczom medycyny niekonwencjonalnej. Kiedy w Polsce zaczęły pojawiać się masowo sklepy sprzedające ziołoleki i kiedy sprzedaż zaczęła osiągać coraz to nowe poziomy, zamiast to jakoś usystematyzować, to załatwiono wszystko uprawnieniami. Wtedy okazało się, że apteki NIE są zainteresowane sprzedażą ziół, a przynajmniej nie w tej skali, wolały sprzedawać chemioleki czy suplementy. Zatem panowie-mądrale nie wyśmiewajcie się z czegoś, czego tak naprawdę nie dotknęliście. Tak będzie uczciwiej. Służba zdrowia jaka jest, to każdy widzi. I żeby była jasność – to NIE JEST wina lekarzy czy niższego personelu medycznego!!!!!!! Ale to właśnie dlatego ludzie szukają skutecznych alternatyw, bo NIE stać wielu osób na leczenie konwencjonalne. A podobno lepiej zapobiegać, z tym się każdy zgodzi. ……..A tak à propos Przed wielu laty miałem bolesny zastrzał na palcu kciuka. Chirurg, który nacinał mi kciuka i zakładał sączek zapowiedział długi okres do leczenia, po prostu to się paskudnie leczy, tak zawyrokował. No okropnie bolało, cały czas. A wiecie kto mi wyleczył ten paskudnie bolesny zastrzał? Stary stolarz! W pięć dni!!!! Przy czym ból ustąpił po 20 minutach od rozpoczęcia leczenia!

    odpowiedz na ten komentarz