[Wracamy do tematu] Zginęło dwoje nastolatków

2021-04-13 14:48:56(ost. akt: 2021-04-13 15:23:50)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W wypadku na trasie Biedowo-Barczewko życie straciły dwie młode osoby. Dziewiętnastolatek, który spowodował wypadek, nie miał nawet uprawnień do kierowania autem. Nie są to odosobnione przypadki. Jak rozwiązać ten problem?
Przypomnijmy, do tragedii doszło nocą z niedzieli na poniedziałek. Autem kierował 19-latek bez uprawnień. Po zderzeniu ze słupem energetycznym zginęła 18-letnia dziewczyna i 16-letni chłopak. Kierowca i 31-letni pasażer przeżyli.

Według statystyk osoby w wieku 18-24 lat powodują najwięcej wypadków drogowych. Z czego to wynika? O komentarz poprosiliśmy Eryka Kowalczyka, wydawcę i publicystę z Olsztyna, który w przeszłości pracował jako kierowca zawodowy.

Prawo jazdy w Polsce na samochody osobowe kategorii B zdobywane jest od 18 roku życia — zauważa. — Wiemy, że dojrzałość emocjonalna jest nabywana troszeczkę później. Niemniej jednak państwa zachodnie, w tym też Polska, dopuszcza możliwość prowadzenia pojazdu przez osoby młode, stąd są niższe kategorie prawa jazdy. Jako kierowca zawodowy myślę, że szkolenie w zakresie bezpiecznej jazdy w Polsce pozostawia wiele do życzenia. W programie szkolenia za mało mówimy o tym, żeby jeździć rozsądniej, żeby jeździć mądrzej, żeby jeździć wolniej.

Dziewiętnastolatek, który spowodował wypadek pod Barczewkiem, nie miał nawet uprawnień do kierowania autem. Nie są to odosobnione przypadki. Jak rozwiązać ten problem?

Wprowadzenie większej kontroli i bardziej surowych kar byłoby oczywiście dobre — przyznaje Kowalczyk. — Zapewne powstrzymałoby to niektórych przed bezmyślnymi oraz głupimi wybrykami, których skutki mogą być tragiczne. Patrząc na wypadek pod Barczewkiem, musimy też uzmysłowić sobie inną rzecz. Ten chłopak musiał skądś wziąć kluczyki, musiał wsiąść do czyjegoś samochodu. Ktoś tego nie dopilnował. Więc pewnie zawinił tutaj także inny czynnik — zaznacza.

Być może skuteczne okazałyby się rozwiązania, jakie wprowadzono w USA?
Ameryka rozwiązała to w ten sposób, że młody człowiek, nawet jak ma prawo jazdy, może jeździć tylko pod opieką bardziej doświadczonej osoby. Czyli rodzica albo kogoś, kto ma odpowiednie kwalifikacje — zauważa prof. Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — U nas wsiada się od razu za przysłowiowe kółko, czasami do szybkich samochodów, no i potem mamy to, co mamy. W czasach przed pandemią, kiedy ruch na drogach był bardziej intensywny, bardziej wzmożony, to podczas przedłużonych weekendów dochodziło do około 50 wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Często brakuje nam tej świadomości i to ryzykanctwo czy brawura prowadzą do takich smutnych sytuacji. Na pewno coś warto z tym zrobić. Nieprzypadkowo firmy ubezpieczeniowe już dawno wprowadziły zupełnie inne pakiety ubezpieczeniowe dla kierowców młodych wiekiem i młodych stażem.

Paweł Snopkow