Śmieci nie toną, za to Łyna tonie w śmieciach

2021-04-09 11:40:14(ost. akt: 2021-04-13 14:14:32)

Autor zdjęcia: Czytelnik GO

Olsztynianie ciągle skarżą się na brud zalegający w mieście. Tym razem otrzymaliśmy skargę od mieszkańca, który podczas spaceru wzdłuż Łyny zauważył w rzece mnóstwo odpadów: opony, puste butelki, plastikowe torebki. To wszystko — podkreślił — tamuje Łynę.

Zwalone drzewa tworzą naturalną tamę dla wyrzucanych śmieci. Zatrzymują się na nich plastikowe opakowania i coraz częściej zużyte opony. To jest już niestety codzienny widok.

Poświęciłem trochę czasu i zebrałem kilka zdjęć dokumentujących stan rzeczy przynajmniej na tym krótkim odcinku Łyny. To zaledwie ok. 1 km! Spacer można zacząć od mostu przy Smętka w dół rzeki, najlepiej lewym brzegiem. Widoki w sercu miasta! — mówi czytelnik. — [b]Śmieci[/b] zalegają latami, służby nie pracują, jak należy, a władza zasłania usta frazesami o ekologii, tramwajach i pustej kasie.


W efekcie — jak podkreśla nasz rozmówca — rodzinne spacery psują widoki tworzone przez nieodpowiedzialność i braku wyobraźni mieszkańców oraz turystów. Potwierdzają to ci, którzy poświęcają swój prywatny czas na sprzątanie Łyny po innych.

Lepiej wyrzucić, niż zapłacić


Akademicki Klub Płetwonurków Skorpena co roku organizował jedną lub dwie akcje sprzątania Łyny. Najczęściej odbywały się na odcinku od mostu na Tuwima do mostu Jana na starówce.

W 2019 roku Skorpena razem z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Olsztynie zorganizowała Święto Łyny. Klub skupił się wtedy na odcinku w parku Centralnym, bo to właśnie tam zawsze jest najwięcej śmieci.

Wtedy mieliśmy zapewnioną pomoc od MOK-u, od Wód Polskich i od Muzeum Nowoczesności, które z historycznych i bardziej wartościowych śmieci zorganizowało wystawę. Tam znajdowaliśmy wszystko, nawet stary gramofon — opowiada Bartosz Naumowicz, prezes Skorpeny. — Najdziwniejszymi rzeczami wyłowionymi z Łyny były rowerki dziecięce, wózki sklepowe czy krzesła obrotowe. I mnóstwo opon. Za utylizację opon trzeba zapłacić, więc ludziom łatwiej jest je wyrzucić do rzeki czy do lasu niż za taką utylizację zapłacić.

W tym roku również przymierzamy się do projektu sprzątania Łyny. Będzie to prawdopodobnie w okolicy czerwca, ale zobaczymy, jak wyjdzie z sytuacją pandemiczną. Jeśli będą większe obostrzenia, to prawdopodobnie nie uda się przeprowadzić tej akcji — mówi pan Bartosz. — Jeśli dojdzie do skutku, to nie zamykamy się na pomoc innych. Mamy zamiar organizować rocznie dwie takie akcje sprzątania Łynę. Jeśli ktoś chce pomóc, zapraszamy do kontaktu z nami — telefonicznie lub przez naszą stronę internetową (www.skorpena.pl).


W sprawie zanieczyszczenia Łyny skontaktowaliśmy się również z Sylwestrem Pepelem, przedsiębiorcą z Ostródy, który zasłynął tym, że w czasie wolnym między spotkaniami służbowymi naciągał na garnitur kombinezon ochronny i samodzielnie oczyszczał rzekę. Jego wolontariat nigdy się nie kończy. Obecnie pan Sylwester prowadzi akcje sprzątania nie tylko w województwie warmińsko-mazurskim, ale też w całej Polsce. Niebawem znowu pojawi się w Olsztynie.

Niebezpieczne dla ludzi i przyrody


Organem odpowiedzialnym za oczyszczanie koryt rzek w Olsztynie są Wody Polskie.

Problem porzucania śmieci w okolicy rzek i zbiorników wodnych jest tak duży, że nasi pracownicy regularnie angażują się w akcje sprzątania brzegów rzek — mówi Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzeczniczka prasowa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku. — Podczas wykonywania prac utrzymaniowych, w tym usuwania zatorów blokujących przepływ wód, nasi pracownicy mierzą się dodatkowo z problemem śmieci wyrzucanych przez nieodpowiedzialne osoby wprost do wody. Podczas wezbrań do rzek trafiają odpady z terenów przyległych, za które odpowiada samorząd. To pokazuje, jak ważne jest współdziałanie Wód Polskich oraz władz samorządowych i różnych jednostek na rzecz czystości wód i terenów do nich przyległych — podkreśla.

I dodaje: — Problem zaśmiecania niestety będzie istniał, dopóki nie wzrośnie świadomość społeczna, że porzucanie śmieci stwarza ryzyko skażenia wód, co — jak nieustannie podkreślamy — jest niebezpieczne dla ludzi i środowiska przyrodniczego.


Lidia Wieczorek




Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pirek #3064362 13 kwi 2021 12:34

    A nie mozna by poustawiac smietnikow co 200-300m w dgorze do znanych miejsc np lowisk wedkarskich i zejsc rzeki? Oki ja rozumiem ze sa miejsca gdzie smieci spadna z drogi ale reszta to ludzka robot. Wedkarze tez kupe smieci zostawiaj, spacerowicze rowniez a ile koszy jest? Jak na lekarstwo. poustawiac tych smietnikow sporo i juz minimalizujemy problem, o https://ogrodonline.pl/kosz-poznanski-st alowy/ te nawet pasuja kolorystycznie do miasta

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. frost #3064375 13 kwi 2021 14:44

    Podobnie jest nad Jeziorem Skandal. Warmia i Mazury cud natury chyba tylko z góry ale udzie paskudni. Nachlać się, nażreć i śmieci w krzaki, taki pierwotny instynkt powojennych przesiedleńców zapóźnionych cywilizacyjnie. User Pirek woła o śmietniki. Niech zobaczy jak wyglądają te istniejące, o ile jeszcze nie zdewastowane, a śmieci i tak obok.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz