A jeśli rodzice się nie kochają?

2021-03-16 13:14:01(ost. akt: 2021-03-16 13:30:12)
Takie plakaty można zobaczyć również w Olsztynie

Takie plakaty można zobaczyć również w Olsztynie

Autor zdjęcia: Fot. Zbigniew Woźniak

Kochajcie się mamo i tato — billboardy, które pojawiły się w przestrzeni miejskiej wywołały burzę. Bo co powiedzieć dziecku, którego rodzice są od dawna po rozwodzie? Albo żyjącemu w rodzinie, w której panuje przemoc?
Całe życie marzyłam o tym, żeby moi rodzice się rozwiedli — opowiada pani Agata 35-latka z Olszyna. — Niestety nie spełniło się. A mnie, dorosłą kobietę, boli brzuch jak przed klasówką, przed każdą wizytą u rodziców. W moim domu rodzinnym nie było alkoholu, zdrad, przemocy. Może z wyjątkiem tej ekonomicznej, o której w tamtych latach się nie mówiło. Ale rodzice całe życie się kłócili. Te kłótnie do dzisiaj szumią mi w uszach. Są kompletnie niedobrani, niedopasowani. Ich związek składa się z samych różnic. Dziś rzadko odwiedzam rodziców, bo sama mam dziecko i nie chcę, żeby ono przesiąkało kłótniami dziadków. Nawet na czas naszej krótkiej wizyty nie potrafią się powstrzymać przez awanturą.

Pani Agata rozstała się z ojcem swojego dziecka, kiedy ono miało trzy lata. — Zaważyło na tym kilka czynników, o których nie chcę mówić. One wszystkie się skumulowały. Na pewno była przemoc psychiczna ze strony partnera. Wiedziałam, że najlepsze, co mogę zrobić dla swojego dziecka, to odejść od jego ojca. Nie wyobrażałam sobie swojego życia obok człowieka, którego — z całą pewnością mogę stwierdzić — nie kochałam. Nie wyobrażałam sobie, że moje dziecko dorasta, tak jak ja, wśród krzyków i awantur. Dziś ma obydwoje szczęśliwych rodziców, ale osobno. Dziecko wie, że jest kochane najbardziej na świecie przeze mnie i przez swojego tatę. Bo mój były partner jest dobrym tatą, chociaż weekendowym. Ale zawsze dziecku mówię, że ma najlepszego ojca na świecie. Nawet jeśli popełnia błędy, to udaję, że ich nie zauważam. Ja także nie jestem idealną matką. Ważne, że się stara.

Musiało upłynąć kilka lat, żeby emocje ustały i pani Agata mogła poukładać poprawne relacje z ojcem swojego dziecka. — Nie ma szału, ale nie ma też kłótni. Jesteśmy obydwoje bardzo dystansowani wobec siebie. Dziecko wie, że dorośli ludzie czasami przestają się po prostu kochać. Samo ma wiele kolegów czy koleżanek, które mieszkają tylko z mamami. Ma też oczywiście przyjaciół, gdzie miłość ich rodziców kwitnie. Albo takich, gdzie rodzice wchodzą w nowe związki i relacje. Dla mojego dziecka takie sprawy są naturalne.

"Kochajcie się mamo i tato"

Dlatego kiedy pani Agata zobaczyła w Olsztynie billboard z napisem „Kochajcie się mamo i tato”, nie mogła się uspokoić. — Jak można wymuszać, żeby rodzice byli ze sobą ze względu na tzw. dobro dziecka? — wybucha. — Skoro tyle się mówi o tym, że nie ma nic gorszego, żeby być z kimś, kogo się nie kocha. Czy to hasło sprawi, że w domach nagle znikną patologie, zdrady, przemoc, nienawiść i zagości tam miłość? Jak można tak szantażować emocjonalnie?

W przestrzeni miejskiej w całej Polsce pojawiły się billboardy z napisem „Kochajcie się mamo i tato”. Warstwa wizualna ma sugerować, że napis ten stworzyło dziecko.

Kto stoi za tą akcją? Zorganizowała ją “Fundację Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara”. "Celem akcji plakatowej jest promocja wartości miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Nie ma ona innych celów poza pokazywaniem wagi dobrych, prawidłowych relacji pomiędzy rodzicami, małżonkami dla tworzenia trwałych więzi małżeńskich i rodzinnych, co stanowi podstawę prawidłowego, zdrowego rozwoju dzieci" — czytamy w oficjalnym opisie akcji na stronie fundacji.

W przestrzeni publicznej wrze. Wielu internautów twierdzi, że wymiar akcji jest krzywdzący wobec dziecka, które np. wychowuje się w rodzinie dysfunkcyjnej i marzy nie o tym, żeby rodzice się kochali, ale żeby każde z nich poszło w swoją stronę. I że autorzy akcji propagują utrzymanie małżeństwa za wszelką cenę. Nawet za cenę tkwienia w relacji toksycznej, której nie można uratować.

Fot. Arch. prywatne
Poprosiliśmy o komentarz psycholog Elżbietę Smolińską. Nie ma tu jednoznacznej opinii, czy taki plakat jest dobry, czy też zły. Takie treści przepuszczamy przez siebie, przez nasze wartości, przez spojrzenie na świat i życie. Jeśli chodzi o potrzeby dzieci, to wszystkie mają takie same potrzeby: bezpieczeństwa, miłości, akceptacji, zrozumienia i przynależności do rodziny. Mają prawo do szczęśliwej rodziny — mówi psycholog.

Rozpada się co trzecie małżeństwo w Polsce

— Jeżeli statystyki są takie, jeśli jest poważny kryzys rodziny to pozostaje kwestia podjęcia działań pomocowych. Trzeba się zastanowić, w jaki sposób można wspomagać rodziny w kryzysie, żeby jak najmniej związków się rozpadało? W jaki sposób wspomagać dzieci w trudnym okresie, kiedy ich rodzice się rozwodzą? Myślę, że ten napis, to uproszczenie. Natomiast pod tym hasłem medialnym bardzo dużo się kryje. Jak będziemy wyjmowali puzzelki, to każdy puzzel z tego hasła ma określoną strukturę i znaczenie. Warto głębiej wejść w to hasło i popatrzeć szerzej na problem — radzi Elżbieta Smolińska.

Nie kryje, że bardzo ważne jest aby dzieci wychowywały się wśród miłości, wśród kochających się rodziców. Ale... — Ale nic na siłę! — podkreśla psycholog. — Jeśli dorośli nie są w stanie się porozumiewać, być ze sobą, jeśli to jest zbyt trudne, to ważne, żeby byli szczęśliwi osobno. Bo szczęśliwy rodzic gwarantuje szczęście dla dziecka. Oczywiście rodzice mają pamiętać o potrzebach dziecka.

Elżbieta Smolińska zaznacza, że  rozwód rodziców to bardzo trudny czas dla dziecka. — Jednakże im bardziej rodzice mają wzgląd na dziecko i są w stanie ze współpracować, porozumiewać w imię jego dobra szeroko pojętego, tym bardziej o to dziecko dbają. Taka postawa wymaga mądrości, dojrzałości osób dorosłych. Jesteśmy też my, specjaliści, gotowi do pomocy... — mówi. I dodaje: — To temat złożony, wielowątkowy. Nie należy go upraszczać.

Kontrowersje zrodziły się nie tylko wobec plakatu, ale także wobec pieniędzy, które zostały wydane na tę kampanię. Okazuje się, że "Fundacja Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara" mogła wydać nawet 5.5 mln zł na nośniki reklamowe przedstawiające grafikę z płodami ( które pojawiły się w przestrzeni miejskiej jako pierwsze) i plakaty z napisem “kochajcie się mamo i tato” (źródło: dom mediowy Media People na podstawie danych z Kantar Media)

Obliczono, że za te pieniądze można by dożywić 4655 dzieci, kupić 4702 specjalistyczne łóżka potrzebne do rehabilitacji i 1868 wózków dla dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl

Nasi internauci komentują:

Agnieszka: —Zastanawiam się czy autor bilbordów zastanowił się co czują dzieci rodziców którzy nie żyją razem... czy w ogóle o nich pomyślał?! Nie sadzę!!! A powinien!!!
Tomasz: — W punkt! Takie proste, takie oczywiste!
Joanna: — Gdyby zamienić to na kochajcie MNIE mamo i tato, miałoby to sens.
Karol: — Bzdurna kampania przeciw rozwodom.

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tex #3062687 17 mar 2021 08:30

    To tak jakby napisać dla osoby z depresją aby się wzięła w garść.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ewa Nowak #3062669 16 mar 2021 14:42

    Pani Agato, te bilboardy to perfidna akcja ordo iuris. Oni dążą do podporządkowania całkowitego kościołowi. Podobno przygotowują plan,aby zakazać rozwodów. Proszę nie emocjonować się widząc taki plakat. to fundamentaliści. Powinny być bilboardy Kochajcie MNIE mamo i tato. Moze wstrząsnęłoby to niektórymi mamami i tatami.

    Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz